Niebinarna gwiazda "The Last of Us" nie boi się homofobów
To ona siała postrach wśród najdzielniejszych rodów w "Grze o tron" jako dzielna Lyanna Mormont. Aktualnie niestraszna jej postapokaliptyczna rzeczywistość serialu "The Last of Us". Nic więc dziwnego, że młoda gwiazda nie boi się homofobów, którzy w niewybredny sposób komentują wszystkie wątki LGBTQ, jakie pojawiają się w serialu HBO.
"Przyzwyczajcie się do nich" - radzi Bella Ramsey wszystkim tym, którym nie podobają się gejowskie wątki w serialu "The Last of Us". Szczególnie głośnym echem odbił się trzeci odcinek w serialu, w którym została rozwinięta jedna z historii znana z popularnej gry wideo, która stała się inspiracją do stworzenia serialu. Opowiedziana w nim została romantyczna miłość dwóch brodaczy: Billa i Franka. Internet zapłonął od homofobicznych komentarzy pod ich adresem.
W rozmowie z brytyjskim wydaniem magazynu "GQ" Bella Ramsey zdradziła, że odwiedziła ostatnio scenarzystów przygotowywanego już drugiego sezonu serialu "The Last of Us" i potwierdziła, że serial dalej będzie wiernie się trzymał oryginalnej historii. A to oznacza, że grana przez nią Ellie zwiąże się z kobietą o imieniu Dina. Ramsey wierzy w to, że serial HBO nie zmieni orientacji seksualnej bohaterki gry wideo.
Oprócz pojawienia się wspólnego wątku Ellie i Diny, w drugim sezonie serialu widzowie poznają również transpłciowego nastolatka o imieniu Lev. "Niespecjalnie się tym martwię. Wiem, że ludzie będą myśleć to, co chcą myśleć. Będą się jednak musieli do tego przyzwyczaić. Jeśli nie chcecie oglądać serialu, bo znalazły się w nim wątki gejowskie oraz transpłciowa postać, to wasz problem. To nie sprawi, że będę się bać. Siłę daje mi bunt przeciwko takim postawom" - tłumaczy aktorka, która w styczniu tego roku wyznała, że identyfikuje się jako osoba niebinarna.
Ramsey nie ma ściśle określonych zaimków, jakie należy stosować pisząc o niej. Nie przeszkadza jej zarówno "ona", jak i "oni". Jest jednak jedno określenie, którego nie znosi. "Bardziej niż zaimki wkurza mnie, gdy ktoś nazywa mnie 'młodą kobietą', 'silną, młodą kobietą' albo 'młodą damą'. Nie jestem nimi. W filmie "Catherine zwana Birdy" nosiłam sukienki. W "Elżbiecie I" gorset. I czułam się w nich superpotężna. Granie bardziej kobiecych postaci jest szansą na wcielenie się w kogoś, kim nie jestem. I jest to naprawdę fajne" - kończy Ramsey.