Olivia Colman poddała się hipnozie, by pokonać paraliżującą tremę
Słynna brytyjska aktorka, która w niedzielę powalczy o drugiego Oscara w karierze, zdradziła, że w przeszłości borykała się z ogromną tremą. Aby uporać się z paraliżującym strachem, który towarzyszył jej przed wejściem na teatralną scenę, postanowiła poddać się hipnoterapii. "Za każdym razem wyobrażałam sobie różne żenujące incydenty lub rozczarowanie widzów, jeśli nie spełnię ich oczekiwań" - wyznała serialowa królowa Elżbieta II z "The Crown".
Olivia Colman należy do grona najbardziej cenionych brytyjskich aktorek. Laureatka Oscara, trzech Złotych Globów, nagrody BAFTA i Pucharu Volpiego przyznawanego przez jury Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, zasłynęła wieloma wyrazistymi kreacjami, którymi od lat zachwyca widzów i krytyków.
W nocy z 25 na 26 kwietnia może otrzymać drugą w karierze statuetkę Oscara, tym razem za występ w przejmującym dramacie "Ojciec", w którym partnerowała na ekranie Anthony’emu Hopkinsowi. Rywalizować z nią o nagrodę będą Maria Bakalova, Glenn Close, Yuh-Jung Youn oraz Amanda Seyfried.
Choć obecnie Colman regularnie pojawia się na małym i dużym ekranie, a za swoje role dostaje prestiżowe nagrody, początkowo nie planowała zostać aktorką. Podczas studiów na University of Cambridge zdecydowała się jednak wziąć udział w przesłuchaniu do amatorskiego teatru studenckiego "Footlights". Jak ujawniła w internetowym programie "National Theatres Life In Stages", stawianie pierwszych kroków na scenie było dla niej wyjątkowo stresujące. Miała wówczas tak ogromną tremę, że z trudem skupiała się na wygłaszanych kwestiach.
"Za każdym razem wyobrażałam sobie różne żenujące incydenty lub rozczarowanie widzów, jeśli nie spełnię ich oczekiwań. Gdy przed rozpoczęciem przedstawienia gasły światła, myślałam: +Nienawidzę tej pracy, nienawidzę siebie, zaraz zwymiotuję albo zacznę płakać+. To naprawdę potworne uczucie. Kiedy zaczęłam już występować w telewizji i stałam się odrobinę bardziej rozpoznawalna, było jeszcze gorzej. Martwiłam się, że ludzie będą przychodzili na moje przedstawienia, żeby sprawdzić, jak +ta osoba z telewizji+ radzi sobie na scenie. I stwierdzą, że jest po prostu kiepska" - wyznała szczerze Colman.
I dodała, że aby uporać się ze stresem oraz nadmiernym (i zapewne zupełnie nieuzasadnionym) samokrytycyzmem, poddała się hipnoterapii. "Musiałam przejść hipnoterapię poznawczą, ponieważ do tego stopnia byłam przerażona perspektywą wejścia na scenę" - ujawniła gwiazda "Faworyty". Choć wydawać by się mogło, że zdobywszy tak duże doświadczenie w świecie filmu i telewizji, aktorka na dobre pożegnała się już z dawnymi lękami, jej rosnąca popularność okazała się źródłem jeszcze większej presji. "Sława jedynie zwiększyła mój strach. Obawa przed rozczarowaniem widzów była zbyt przytłaczająca" - zdradziła. Colman po raz ostatni wystąpiła na deskach teatru w 2017 roku. (PAP Life)