Elizabeth Debicki o zaskakującej scenie w "The Crown": "To mnie zniszczyło"
Jedną z najbardziej poruszających scen finałowego sezonu serialu "The Crown" jest moment, w którym książę Karol (Dominic West), wracając z Francji prywatnym odrzutowcem po zidentyfikowaniu ciała zmarłej Diany, prowadzi ze swą ukochaną wyimaginowaną rozmowę. Odtwórczyni roli Diany Eizabeth Debicki przyznała w rozmowie z portalem Hollywood Reporter, że było to "wyniszczające" doświadczenie.
UWAGA! SPOILER!
Ostatni sezon "The Crown" został podzielony na dwie części. Pierwsze cztery odcinki, które można już oglądać na Netfliksie, koncentrują się wokół księżnej Diany i jej relacji z Dodim Fayedem, która zostaje zakończona wypadkiem samochodowym.
Czwarty odcinek finału - "Czas żałoby" - opowiada o wydarzeniach po śmierci Diany. Znalazła się w nim scena, w której książę Karol (Dominic West), wracając z Francji prywatnym odrzutowcem po zidentyfikowaniu ciała zmarłej Diany, prowadzi ze swą ukochaną wyimaginowaną rozmowę. Diana mówi do niego: "Tak bardzo cię kochałam. Tak głęboko. To było bolesne. Już po wszystkim, Beze mnie będzie wam łatwiej".
Elizabeth Debicki przyznała, że ta "fikcyjna" sytuacja pozwoliła jej bohaterce "powiedzieć to, czego być może nigdy nie miała okazji powiedzieć". "Mieć możliwość powiedzenia tego, co prawdopodobnie chciałam jako moja bohaterka wyrazić przez dwa sezony - kompletnie mnie zniszczyło, w najlepszym tego słowa znaczeniu" - dodała Debicki.
"To opowieść o żałobie, o świecie we łzach i o dwóch mężczyznach, księciu Karolu i Mohamedzie Al-Fayedzie, próbujących uporać się ze swoim smutkiem, a także o królowej, która musi zająć stanowisko — czy okazać jakiekolwiek emocje, jechać do Londynu i okazać smutek czy nie" - twierdzi jeden z reżyserów finałowych odcinków Christian Schwochow
Schwochow przyznał również, że nakręcenie finałowych odcinków wiele wywołało wiele emocji również wśród członków ekipy filmowej. Sam płakał podczas montowania część scen. "Nawet nie wiem, ile razy płakałem za monitorami, ponieważ odtwarzanie tych chwil było niezwykle intensywne. Nie tylko po to, żeby je odtworzyć, ale stworzyć naszą prawdę, która, miejmy nadzieję, będzie tak prawdziwa, jak to tylko możliwe w fikcji" - przyznał.
W pierwszych odcinkach finałowego sezonu została pokazana ukazana uwaga mediów, z którą musiała się mierzyć księżna. Debicki nazwała te sceny "emocjonującymi", ale też trudnymi do odtworzenia.
Aktorka w wywiadzie dla Netfliksa opisała doświadczenie osaczenia przez ludzi mediów i paparazzi jako "kompletnie nie do zniesienia", wywołujące natychmiastową chęć ucieczki.
"Nie masz dokąd pójść i wystarczy przebywać w takiej sytuacji przez około minutę, zanim zorientujesz się, że jest to całkowicie nie do zniesienia. Nikt nigdy nie powinien doświadczać tego, co to znaczy próbować uchwycić takie sceny w Paryżu za dnia, próbując przedostać się z jednego miejsca do drugiego i mieć wokół siebie tę chmarę. Czujesz się uwięziony. To naprawdę nieprzyjemne doświadczenie" - opowiadała.
Elizabeth Debicki w tej samej rozmowie wyznała, że zaufała twórcy serialu, Peterowi Morganowi i jego szkicowi postaci księżnej Diany. Jej zadaniem było pokazanie na ekranie horroru, który przeżywała księżniczka w kontraście do szczerego szczęścia, lekkości. "To była ta część, którą w pewnym sensie mogłam kontrolować i na której się skupiałam" - twierdzi.
Kolejne sezony "The Crown" zawsze wzbudzały sporo kontrowersji. Nie inaczej jest z najnowszą odsłoną cyklu. Twórcy oskarżani są między innymi o zakłamywanie szczegółów, dotyczących związku księżnej Diany i Dodiego Al-Fayeda. Mówi się o tym, jak został przedstawiony Mohamed Al-Fayed w kontekście relacji - jako swat księżnej i swojego syna.
Ale to nie koniec. Nie wszyscy pamiętają, że obsesję bulwarowej prasy na punkcie romansu Diany i Dodiego zapoczątkowały słynne już zdjęcia autorstwa włoskiego fotografa Mario Brenny. 1 sierpnia 1997 roku uwiecznił on parę, która wymieniała czułości, wypoczywając na luksusowym jachcie na Sardynii. Z "The Crown" dowiadujemy się, że miejsce cumowania łodzi wskazał fotografowi ojciec Dodiego, miliarder Mohamed Al-Fayed. Liczył on na to, że gdy prasa napisze o ich romansie, Diana i Dodi wezmą ślub.
W rozmowie z "The New York Times" Brenna stwierdził wprost, że to nieprawda. "Pomysł, że mnie wynajął, jest absurdalny i całkowicie zmyślony" - skwitował. I zaznaczył, że każdego roku o tej porze bywał na Sardynii, mając nadzieję, że uda mu się zrobić z ukrycia zdjęcia sławnym osobom. "Natknięcie się na Dianę i Dodiego to był niesamowity łut szczęścia" - zapewnił.
Zdjęcie autorstwa Brenny 10 sierpnia 1997 roku zamieścił na pierwszej stronie brytyjski tabloid "Sunday Mirror". "Pocałunek" - głosił nagłówek. Fotograf ujawnił, że w ciągu następnych kilku miesięcy zarobił na sprzedaży zdjęć pary około 1,7 miliona funtów. Wersję przedstawioną w serialu obalił też były rzecznik nieżyjącego Mohameda Al-Fayeda. "To totalny nonsens" - stwierdził w rozmowie z serwisem "Deadline" Michael Cole.