The Crown
Ocena
serialu
8,8
Bardzo dobry
Ocen: 268
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Elizabeth Debicki: Najtrudniejsza rola w życiu? "Pięć piekielnych lat oczekiwania"

Elizabeth Debicki od lat śmiało stawia kroki w świecie filmowym. Jednak naprawdę głośno zrobiło się o niej za sprawą serialu "The Crown", w którym wcieliła się w księżną Dianę. 33-latka nie ukrywa jednak, że ta rola była z dotychczasowych najtrudniejszą.

"The Crown": Co w finałowym sezonie?

16 listopada na Netflixa trafił długo wyczekiwany finałowy sezon "The Crown", który został podzielony na dwie części. W pierwszych odcinkach finałowego sezonu pokazano ostatnie wakacje księżnej w Saint-Tropez, gdzie towarzyszył jej producent filmowy, Dodi Al-Fayed (Khalid Abdalla), z którym romansowała. Para znała się przez zaledwie sześć tygodni. Czwarty odcinek finału - "Czas żałoby" -  opowiada o wydarzeniach po śmierci Diany. Z kolei druga część finału "The Crown", składająca się z sześciu odcinków, skupia się na księciu Williamie i jego powrocie do rzeczywistości po tragicznej śmierci matki, Złotym Jubileuszu Królowej, ślubie Karola i Camilli, a także początku bajkowej relacji Williama i Kate.

Reklama

Pierwsze odcinki finału zostały przyjęte ze średnim entuzjazmem krytyków. Nie da się jednak zaprzeczyć, że pod względem aktorskim serial nadal jest na bardzo wysokim poziomie. W pierwszych trzech odcinkach niemal cała uwaga twórców skupia się na Dianie, w którą wciela się Elizabeth Debicki.

Elizabeth Debicki: "Ta polska część we mnie ciągnęła mnie do aktorstwa"

To, że Debicki była skazana na scenę, było niemal pewne. Czy była skazana na sukces? Nawet dziś po wielu głośnych produkcjach 33-letnia aktorka z rezerwą podchodzi do profesji, która raz daje, raz odbiera. Spora w tym zasługa wychowania przez parę artystycznych dusz. Urodzona w 1990 roku Elizabeth Debicki początkowo poszła w ślady swoich rodziców, tancerzy baletowych. Ojciec Polak, matka Australijka irlandzkiego pochodzenia poznali się w Paryżu. I to tam przyszła na świat "polska" gwiazda kina. Polska w części, bo choć Elizabeth po polsku nie mówi - mieszkając przez pierwszych pięć lat w Paryżu mówiła po francusku, po przeprowadzce do Australii, przestawiła się na angielski - zaznacza, że polski duch w niej nie umarł.

"Kiedy myśli się o polskich filmach i polskich filmowcach, to widać tam wielki talent do opowiadania historii. Czasami myślę, że to ta polska część we mnie ciągnęła mnie do aktorstwa" - przyznała w rozmowie z "Dzień Dobry TVN". Ten głos przemówił do niej już w wieku 17 lat, gdy możliwość studiowania prawa, porzuciła na rzecz właśnie szkoły teatralnej na Uniwersytecie w Melbourne. Na swoje pierwsze sukcesy wschodząca gwiazda kina nie musiała długo czekać, bowiem krótko po skończeniu studiów dostrzegł ją reżyser Baz Luhrmann powierzając rolę w przebojowym "Wielkim Gatsbym" u boku Leonardo DiCaprio, Tobeya Maguire’a czy Carey’a Mulligana. 

"Sądziłam , że potrącił mnie autobus i śnię, po czym obudzę się i to wszystko okaże się nieprawdą" - przyznała w rozmowie z “The Guardian". Krótko potem ta zjawiskowa blondynka, mierząca ponad 180 centymetrów wzrostu, pojawiła się w takich tytułach, jak: "Strażnicy Galaktyki vol. 2", "Wdowy", "Paradoks Cloverfield", "Obraz pożądania" i "Tenet".

Elizabeth Debicki: "Kiedy dostajesz pracę, odczuwasz maniakalny haj"

Choć swoją ekranową wartość Elizabeth Debicki udowodniła już wielokrotnie jeszcze kilka lat temu przyznała, że niezmiennie targają nią wątpliwości, czy jej sukces to czasem nie jest wyłącznie kwestia szczęścia. "Nigdy o tym nie marzyłam. Kiedy dostajesz pracę, odczuwasz maniakalny haj. A potem budzę się następnego dnia i mówię sobie: 'o cholera, może powinnam oddać to komuś innemu?' Z wielu powodów nie jestem osobą, która bierze wszystko za pewnik. Kilka lat temu schodziłam z planu i myślałam: cóż, jeśli jest to ostatnia produkcja z moim udziałem, cieszę się, że mogłam wziąć w niej udział" - stwierdziła w rozmowie z "The Guardian" dodając, że jej aktorska ambicja bierze się z ciągłej potrzeby doskonalenia swojego rzemiosła.

Profesja, na którą się zdecydowała, bywa wobec kobiet bezwzględna. Dlatego Debicki zapewnia, że do swoich sukcesów podchodzi z pokorą, ale jednocześnie nie jest pozbawiona hartu ducha i ogromnej wytrwałości, którą nabyła w dzieciństwie. 

"Kiedy twoi rodzice są tancerzami baletowymi, uczą cię, jak być naprawdę twardym. Tancerze to najtwardsi ludzie, na poziomie psychologicznym, jakich spotkałam, bowiem taniec jest o wiele bardziej brutalny niż aktorstwo. Twoja data ważności wygasa szybciej, pracujesz ciężej. Moi rodzice, którzy byli bardzo dobrzy w swojej profesji, od początku wiedzieli, że wychowają przynajmniej jedno dziecko, które okaże się aktorem i zaszczepili nam wiele hartu ducha (aktorka ma młodszą siostrę i brata - przyp. PAP.Life). Pamiętam, jak często powtarzali nam: głowa do góry" - wspomniała w tym samym wywiadzie aktorka.

Elizabeth Debicki: Role smutnych, samotnych i bogatych kobiet... na łodzi

Gdy powierzono jej rolę księżnej Diany, poczuła na swoich barkach ogromny ciężar sportretowania królowej ludzkich serc. Postaci, której życie przez lata było opisywane na łamach brukowców, która była najchętniej fotografowaną kobietą na świecie i która nierzadko budziła zarówno uwielbienie, jak i kontrowersje. Gdy opadł pierwszy kurz po jej debiucie w "The Crown", z rozbawieniem przyznała w rozmowie z magazynem "Vogue", że przypadają jej role smutnych, samotnych i bogatych kobiet... na łodzi. 

Co ciekawe, o rolę w produkcji Netfliksa Debicki starała się już wcześniej. Tyle że z myślą o jednej z postaci pojawiającej się w drugim sezonie. Aktorka nigdy nie zdradziła, o którą bohaterkę chodziło, stwierdziła jedynie, że przesłuchanie okazało się totalną porażką. Ale... najwyraźniej nie całkowitą katastrofą, bo już wtedy usłyszała, że może otrzyma rolę Diany. "To było pięć piekielnych lat oczekiwania. Dopiero potem usłyszałam, że już wtedy miałam tę rolę w kieszeni" - zdradziła w niedawnym wywiadzie z Jimmym Fallonem.

Przygotowania do tego występu, który przypieczętował jej pozycję w Hollywood, wymagało wielu miesięcy prac, zarówno jeśli chodzi o pilne zbadanie burzliwej biografii Diany, jak i przeanalizowanie jej sposobu mówienia i poruszania się. W trakcie Debicki znalazła z księżną wiele wspólnych cech. 

"Myślę, że to, co nas łączy to pewne wątpliwości czy poczucie niepewności. Z biegiem czasu poczułam, że jestem nią zafascynowana. Podobnie jak ona często odczuwam bezradność, a jednocześnie potrzebę odwagi i uczciwości we wszystkim, co robię. Podobnie jak w jej przypadku, myślę, że humor odgrywa dużą rolę w moim życiu" - zdradziła w rozmowie z francuskim wydaniem magazynu "Gala". 

Jednak nie na wszystkie aspekty tej roli była przygotowana. Chociażby zmierzenie się z krytyką, na którą jest wrażliwa, czy obecnością serialowych paparazzich, którzy byli nieodłącznym elementem życia Diany. Szczególnie ten ostatni aspekt, dla osoby tak bardzo ceniącej sobie prywatność był szokujący, wręcz inwazyjny. Mimo że byli to jedynie towarzyszący jej na planie aktorzy.

Elizabeth Debicki: Unika medialnego szumu

W przeciwieństwie do swojej bohaterki, Debicki woli pozostać w medialnym cieniu. Jest nieobecna w mediach społecznościowych, na subtelne pytania dziennikarzy o życie osobiste, uczuciowe grzecznie podkreśla, że tego tematu w wywiadach poruszać nie będzie. Do subtelnych zwierzeń zachęcił ją niedawno Fallon. Ale nawet z ich rozmowy można dowiedzieć się jedynie, że kilka lat temu musiała przełknąć bolesne rozstanie, po którym popełniła ogromny błąd i... zrobiła sobie trwałą. Nie analizując zanadto powodów tego nieudanego zabiegu zaapelowała jedynie z rozbawieniem o prawo zabraniające fryzjerom wykonywania zranionym kobietom takiej fryzury.

Wyraźna potrzeba prywatności nie jest kokieterią z jej strony. W rozmowie z magazynem "Vogue" w 2018 roku wyjaśniła, że od zawsze była skryta i woli, aby za nią, przemawiała jej praca. Poza tym, co wyraźnie podkreśliła w wywiadzie dla "Net-a-Porter", jest bardzo wrażliwa, zatem czytanie opinii na swój temat, recenzji, zwyczajnie ją przerasta.

"Zawsze wierzyłam, że ja i praca, którą wykonuję, to dwa odrębne światy. Oczywiście, są ludzie, którzy korzystając z mediów społecznościowych potrafią tę granicę zamazać, szanuję to, ale ja do tego grona się nie zaliczam. Ja chcę tylko, aby przemawiała moja praca, aby ludzie znali mnie wyłącznie ze względu na moje role" - wyjaśniła.

Zapewne jeszcze przez pewien czas będzie postrzegana przez pryzmat serialu "The Crown". I choć przysięgała sobie, że po tej, jak na razie najbardziej wymagającej, roli, zrobi sobie przerwę, to najprawdopodobniej ambicja nie pozwoli jej zwolnić. "Tak już mam, że obiecuję sobie dwa tygodnie urlopu, po czym następnego dnia zgadzam się na kolejny projekt" - wyznała. A tych, temu ekranowemu kameleonowi, w nadchodzącym czasie na pewno nie zabraknie. 

INTERIA.PL/ PAP Life
Dowiedz się więcej na temat: The Crown | Elizabeth Debicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy