Marta Malikowska uwielbia prowokować. Od lat marzy o pewnej roli
Marta Malikowska, czyli Agata "Kosa" Strzelecka ze "Skazanej", to jedna z najbardziej charyzmatycznych polskich aktorek pokolenia milenialsów. Po raz pierwszy stanęła na scenie, gdy była w trzeciej klasie liceum, ale wtedy jeszcze nie myślała o aktorstwie jak o zawodzie, któremu chciałaby się poświęcić. Dziś nie wyobraża sobie, że mogłaby nie grać.
Marta Malikowska mówi o sobie, że pochodzi z zabitej deskami wsi na Podkarpaciu, a w dzieciństwie marzyła, by zostać kandydatką na "małą miss" - jak bohaterka amerykańskiego filmu pod tym tytułem.
"Lubiłam też recytować wierszyki, ale aktorstwo zaczęło się dopiero w trzeciej klasie. Mój polonista wystawiał szkolny spektakl. Zapytałam, czy mogłabym wystąpić. Wyśmiał mnie... Ale w końcu dał mi szansę. Jak zobaczył moją grę, przyjął mnie od razu" - wspominała w rozmowie z magazynem "Prestiż".
O tym, by studiować aktorstwo, Marta zdecydowała tuż przed maturą. Dziś - 18 lat po ukończeniu krakowskiej szkoły teatralnej - ma na swoim koncie mnóstwo świetnych ról teatralnych, filmowych i serialowych, ale wciąż czeka na tę jedną, dzięki której dołączy do aktorskiej ekstraklasy.
Wielkim - niespełnionym dotąd - marzeniem Marty Malikowskiej jest zagranie geja.
"To ciekawe zadanie dla kobiety. Chciałabym przełamać stereotyp. Chciałabym pokazać, że gejem może być każdy" - wyznała w wywiadzie dla "Magazynu Szczecińskiego".
"Denerwuje mnie, że jesteśmy społeczeństwem zakopanym w stereotypach" - dodała.
Aktorka nie kryje, że uwielbia prowokować, a rola geja byłaby dla niej ogromnym wyzwaniem - jak rola Anki, przywódczyni ulicznego gangu i wulgarnej alkoholiczki, w którą wcieliła się w swym debiutanckim filmie "Przebacz".
Gwiazda "Skazanej" nie kryje, że śmierć ukochanego mężczyzny była dla niej jednym z najgorszych doświadczeń. Musiała zgłosić się na terapię, żeby - jak mówi - oswoić żałobę.
"Pierwsza reakcja to szok, niedowierzanie, wyparcie. Potem parę oddechów i... jak mam to powiedzieć córce? Jak mam powiedzieć, że nie ma już taty, którego tak bardzo kochała?" - wyznała aktorka serwisowi "CoZaTydzień", wspominając pierwsze dni bez Jacka.
Owocem czteroletniego małżeństwa Marty i "Budynia" jest córka Jagoda, która najprawdopodobniej pójdzie w ślady mamy. Ma już za sobą debiut w spektaklu "Przemiany" granym w stołecznym Teatrze Studio.
"Cały czas mówi, że jeszcze nie wie, czy będzie aktorką, ale pierwszy raz zagrała w teatrze, jak miała 8 lat. Oczywiście od zawsze występowała w przedszkolu, chodzi na lekcje śpiewu, więc zobaczymy, co będzie. Kiedyś jej powiedziałam, żeby wolniej mówiła i to była chyba moja jedyna rada" - opowiadała Marta o córce w rozmowie z "Dzień dobry TVN".
"W "Przemianach" gra tak, że to ja się od niej uczę aktorstwa" - dodała.