Rojst
Ocena
serialu
8,9
Bardzo dobry
Ocen: 248
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Trudny we współpracy? Polski aktor zdecydowanie mówi, czego żąda!

Łukasz Simlat - starszy sierżant Adam Mika z bijącego rekordy oglądalności serialu "Rojst. Millenium" i niezapomniany księgowy Adam Turek z "BrzydUli" - często powtarza w wywiadach, że jest z pokolenia artystów, którzy w imię aktorstwa daliby się dojechać. "Uczono mnie, że niezależnie od tego, w jakim stanie jestem, mam wyjść na scenę i grać" - twierdzi i dodaje, że zdarzało mu się pracować po 24 godziny na dobę.

Łukasz Simlat to jeden z najlepszych polskich aktorów pokolenia 40+. Choć specjalizuje się w graniu tzw. czarnych charakterów, jest bardzo lubiany, a wręcz podziwiany, bo oddaje bohaterom, w których się wciela, całego siebie.

"Gdy wymyślam sobie jakąś emocjonalną drogę postaci, wiem, jak to zrobić i z każdym rokiem moja świadomość w tym zakresie jest większa. Zawsze daję z siebie na maksa, nawet jak dostaję do zagrania kolejnego złego bohatera" - tłumaczył niedawno w wywiadzie dla "Vivy!".

Reklama

Łukasz Simlat: Podkochiwał się w pięknej aptekarce i opowiadał góralskie dowcipy

Gwiazdor dwóch ostatnich serii "Rojsta" nie kryje, że mama - lekarka - marzyła, by poszedł w jej ślady, ale jego w ogóle nie interesowało leczenie, a na widok krwi robiło mu się niedobrze. Podobała mu się za to praca w aptece, do której - gdy mama brała go na dyżury do szpitala - zakradał się, by obserwować, jak piękna farmaceutka przygotowuje różnego rodzaju specyfiki.

"Pani Bożenka odmierzała precyzyjnie składniki. Byłem tym zafascynowany. Podejrzewam też, że się w niej po prostu kochałem" - wspomina.

Pomysł, by zostać aktorem, przyszedł mu do głowy, gdy dostał się do liceum.

"Ale korbę odpalałem dużo wcześniej. Na przykład jak ktoś przyjeżdżał do nas do domu, potrafiłem przebrać się za górala, wejść nagle do pokoju, w którym wszyscy siedzieli, i przez pół godziny opowiadać góralskie dowcipy" - żartował w rozmowie z "Vivą!", dodając, że do dziś ma kasety video ze swoimi "występami", ale boi się je obejrzeć.

"Boję się, że zobaczę żenadę i kłamstwo, na które nie ma we mnie już przyzwolenia" - twierdzi.

Łukasz Simlat: Podczas egzaminów na studia schudł z nerwów siedem kilo

Łukasz Simlat przyznaje, że kiedy już postanowił zdawać do szkoły teatralnej, był zdeterminowany, by zdobyć indeks. Do egzaminów przygotowywała go Dorota Pomykała, która prowadziła w Katowicach własne studio aktorskie, więc w momencie, gdy stanął przed komisją, doskonale wiedział, co ma robić.

"Nikt nie był w stanie mnie zaskoczyć. Aczkolwiek pamiętam, że w czasie egzaminów, już w Warszawie, schudłem siedem kilo. Tyle siebie oddałem temu pomysłowi" - wspomina.

Odtwórca roli Adama Turka w kultowej "BrzydUli" już w czasie studiów ciężko pracował na sukces, zdarzało mu się nawet po cały dniu nocować w szkole.

"Dzisiaj młodzi mają inne podejście. Są asertywni. My, z naszego pokolenia, tego nie mamy. W imię aktorstwa damy się zarżnąć i dojechać. I to jest taka rzecz, z której muszę się wyleczyć. Muszę przestawić swoje myślenie, bo nie jest tak, jak mnie uczono, że 'aktor nie choruje, aktor umiera'" - wyznał na łamach "Vivy!".

Łukasz Simlat twierdzi, że od paru lat próbuje być asertywny. Denerwuje go, że przypięto mu łatkę "trudnego we współpracy" tylko dlatego, że wymaga, by w hotelowym pokoju, w którym jest zakwaterowany podczas zdjęć do filmu czy serialu, był działający czajnik.

Łukasz Simlat: Gra, co mu proponują, czekając na rolę życia

Pytany, czy łatwo być w Polsce aktorem, Simlat mówi, że łatwo być aktorem bezmyślnym.

"Łatwo nauczyć się, gdzie się stoi, gdzie się mówi i co się mówi. Tylko że ja tego za aktorstwo nie uważam. Aktorstwo musi być coś warte" - powiedział "Vivie!".

Łukasz marzy o tym, by stojąc na scenie czy przed kamerą opowiadać o rzeczach ważnych, a nie o bzdurach. Choć ma na swoim koncie mnóstwo wybitnych kreacji oraz kilka prestiżowych nagród i w dodatku postrzegany jest jako artysta obdarzony wyjątkowym talentem, ciągle czeka na rolę życia, a "po drodze" - to jego słowa - gra, co mu proponują.

"Mój apetyt jest cały czas wyostrzony, bo wciąż czuję się głodny. Chciałbym się zmierzyć z czymś dużym, więc czekam, telefonu nie wyłączam" - mówi.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Łukasz Simlat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy