Ród smoka
Ocena
serialu
7,7
Dobry
Ocen: 101
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

George R. R. Martin nie gryzł się w język. Twórcy zawiedli

Powody, dla których drugi sezon "Rodu smoka" był zawodem, można mnożyć. George R. R. Martin zapowiedział wpis na blogu, który miał skomentować sytuację serialu, jednak po krótkiej chwili post zniknął. Na szczęście w internecie nic nie ginie.

Niedawno George R. R. Martin, autor powieści "Gra o tron" i "Ogień i krew" zapowiedział wpis komentujący wszelkie uchybienia i niedociągnięcia adaptacji stworzonej przez Max. 

"Nie cieszę się na myśl o poście, który muszę napisać o wszystkim, co nie wyszło w ‘Rodzie smoka’, ale muszę to zrobić i to uczynię" - pisał niedawno autor. 

Fani byli zaskoczeni, ponieważ Martin należy do grona producentów wykonawczych serialu. Wpis jednak powstał, ale szybko został usunięty przez autora. Na szczęście co raz trafiło do internetu, prędko z niego nie znika. 

Reklama

Materiał może zawierać spoilery dotyczące "Rodu smoka"! 

George R. R. Martin o "Rodzie smoka"

Martin przede wszystkim odniósł się do decyzji Ryana Condala (showrunnera serialu) o usunięciu jednej z kluczowych według Martina postaci.  

"Podzielę się dalszymi przemyśleniami na temat Juchy i Twaroga... i zaginionego Maelora... po moim komentarzu na temat dwóch pierwszych odcinków drugiego sezonu 'Rodu Smoka’: 'Syn za syna’ i 'Rhaenyra Okrutna’. 

To były wspaniałe odcinki: dobrze napisane, świetnie wyreżyserowane, mocno zagrane. Doskonały sposób na rozpoczęcie nowego sezonu. Zarówno fani, jak i krytycy wydawali się zgodni. Tylko jeden aspekt tych odcinków wywołał znaczącą krytykę: sposób przedstawienia Juchy i Twaroga oraz śmierć księcia Jaehaerysa. Z tego, co widziałem w komentarzach, opinie były podzielone. Czytelnicy ‘Ognia i Krwi’ uznali tę scenę za rozczarowującą i rozwodnioną w porównaniu z ich oczekiwaniami. Widzowie, którzy nie czytali książki, nie mieli takich problemów. Większość z nich uznała tę sekwencję za prawdziwy cios w trzewia: tragiczną, przerażającą, koszmarną itd. Niektórzy przyznawali, że doprowadziła ich do łez. 

Zgadzam się z obiema stronami".

W dalszej części wypowiedzi Martin zwrócił uwagę na różnice pomiędzy swoją powieścią a tym co zobaczyliśmy na ekranie. W powieści matka jest zmuszona wybrać pomiędzy jednym z trójki dzieci - w serialu pokazane są jedynie bliźnięta. Mimo że scena wydaje się być wystarczająco brutalna, w powieści postać Maelora (trzeciego z rodzeństwa) ma ogromne znaczenie. 

Zwraca również uwagę, że ofiarowanie swojego życia, za życie syna nie jest tym samym, co oferowanie naszyjnika. Podkreśla, że jego wersja wydarzeń jest dużo lepsza. 

"Kiedy Ryan Condal po raz pierwszy powiedział mi, co zamierza zrobić, dawno temu (może to było jeszcze w 2022 roku), argumentowałem przeciwko temu z tych wszystkich powodów. Nie kłóciłem się jednak długo ani z dużą gorliwością. Uważałem, że zmiana osłabiła sekwencję, ale tylko trochę. A Ryan miał, jak się wydawało, praktyczne powody; nie chcieli obsadzać kolejnego dziecka, zwłaszcza dwuletniego malucha. Tak małe dzieci nieuchronnie spowalniają produkcję, a to miałoby konsekwencje budżetowe" - pisał w dalszej części Martin. 

Maelor jest elementem "efektu motyla" - małej, wydawałoby się nieistotnego zdarzenia, które ma ogromny wpływ na przyszłe wydarzenia. Brak tej postaci w 2. a nawet w 3. sezonie może zaburzyć logikę wydarzeń, które czekają nas w przyszłości.  

Przede wszystkim chodzi o śmierć Helaeny, która postanawia popełnić samobójstwo, po tym, jak dowiaduje się, gdzie i w jaki sposób zginął mały Maelor. Bez tej postaci odejście Helaeny jest pozbawione sensu i dramatyzmu. A z kolei śmierć kobiety przyczynia się do upadku rządów Rhaenyry, a także jej śmierci. 

Autor w końcowej części wpisu ostrzegał twórców przed pozornie nieistotnymi zmianami, ponieważ czasem najmniejszy bohater może pociągnąć ciąg zdarzeń, których konsekwencje będą miały ogromne znacznie. Podkreśla także, że czekają nas bardziej "toksyczne motyle", których wpływ będzie jeszcze większy. 

Jak twórcy "Rodu smoka" wybrną z tej trudnej sytuacji? O tym dowiemy się zapewne dopiero podczas seansu kolejnych sezonów kontrowersyjnego show Max. A co na to fani? Jak zwykle pytają, gdzie są obiecane "Wichry zimy".

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Ród smoka | Max | George R.R. Martin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy