Stolica przeszłości. "Ostre przedmioty" w HBO
Jeśliby szukać słowa, które podsumowałoby Camille Preaker, mógłby to być "bałagan". Albo "pustka".
Grana przez Amy Adams, Camille pracuje jako reporterka, ale jej głównym powołaniem pozostaje picie. Picie w samotności, nie po to, aby się zabawić, tylko po to, aby zapomnieć. O czym zapomnieć? O dramatycznych wydarzeniach z okresu adolescencji. Próżny trud. Z polecenia swojego redaktora Camille udaje się do rodzinnego miasteczka, gdzie oprócz sprawy tajemniczych morderstw czekają na nią wyglądające z każdego zakamarka widma przeszłości.
Właśnie tak prezentuje się fabularny punkt wyjścia "Ostrych przedmiotów", miniserialu HBO, którego pierwszy odcinek miał polską premierę równo ze światową, czyli wedle naszego czasu 9 lipca o 3:00 nad ranem. To dość prestiżowy projekt. Adams, mogąca poszczycić się dwoma Złotymi Globami i pięcioma nominacjami do Oscara, nie jest jedynym szczerozłotym nazwiskiem powiązanym z "Ostrymi przedmiotami".
Całość została nakręcona przez Jeana-Marca Vallée, reżysera obsypanych Emmy "Wielkich kłamstewek". Ponadto za podstawę dla serialu posłużyła debiutancka powieść Gillian Flynn, amerykańskiej królowej kryminału, autorki "Zaginionej dziewczyny", którą w mistrzowskim stylu zekranizował David Fincher.
Jak można wnioskować po pierwszym odcinku, który HBO pokazało dziennikarzom w ramach specjalnego seansu, "Ostre przedmioty" są w pierwszej kolejności studium charakteru.
Camille jest sercem serialu. Ubrana w obleśny szary sweter, blada i introwertyczna, poruszająca się w sposób, w którym trudno odróżnić nonszalancję od chwiejności, pojawia się w niemalże wszystkich scenach, do każdej wnosząc aurę rezygnacji i przegranej.
To wzorowa antybohaterka. Budząca coś pomiędzy niechęcią a litością. Taka, której kibicowanie nie stanowi wcale łatwego zajęcia. Wcielająca się w nią Adams jest jak najbardziej sugestywna, a przy tym powściągliwa w środkach wyrazu, w czym odróżnia się od udanej, choć nieco zbyt efekciarskiej roli Emily Blunt w "Dziewczynie z pociągu". Jej rozpacz jest cichsza, schowana trochę głębiej.
Serial jest oszczędnie zrealizowany, nie jak mroczny kryminał, lecz jak kameralny dramat. Sceny pozbawione słów, sumiennie pokazujące pijacką codzienność. Powolny rytm opowieści i ostrożne użycie muzyki. Forma “Ostrych przedmiotów" próbuje odbijać stan psychiczny zatrzaśniętej w sobie i odrętwiałej Camille.
Kluczowym zabiegiem są tu szybkie, zdawkowe reminiscencje, które raz po raz nawiedzają bohaterkę niczym ukłucia fantomowego bólu. Nie tylko pozwalają podejrzeć jej wewnętrzny krajobraz, ale i służą narracji, stymulując ciekawość swoją fragmentarycznością, a do tego zgrabnie łącząc dwie czasowe płaszczyzny; to znacznie lepsze rozwiązanie niż upychanie wyjaśnień w dialogach.
W pierwszym odcinku dostajemy zaledwie szkic intrygi i okruchy tajemnicy. W Wind Gap, miasteczku, z którego pochodzi Camille, ktoś poluje na dziewczynki. Zginęły już dwie, niebawem ginie trzecia. Bohaterka odwiedza dom rodzinny, gdzie konfrontuje się z apodyktyczną matką (Patricia Clarkson) i przyrodnią siostrą (Eliza Scanlen), która prowadzi podwójne życie.
Matka, podobnie jak szeryf, woli nie mówić o morderstwach. Nikt nie chce kalać własnego gniazda. Z wyjątkiem Camille, która przybyła tutaj właśnie po to, aby opowiedzieć światu o lokalnych zbrodniach.
Przy okazji musi zmierzyć się z wydarzeniami, które uczyniły ją taką, jaką jest, pokaleczoną i chorą. Na razie jest na początku swojej drogi. Cała wyprawa ma zająć jej w sumie osiem odcinków.
Piotr Mirski