Okrzyk rozpaczy! Barbara Garstka o sytuacji artystów
Barbara Garstka ("Osiecka", "Chyłka-Zaginięcie") opowiedziała o ciężkiej sytuacji aktorów w czasie pandemii. W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" zdradziła, że młodzi artyści nie mają za co się utrzymać, imają się różnych zajęć.
"My, artyści, zawsze pomagamy potrzebującym. Pomagaliśmy medykom, nauczycielom, chorym dzieciom, sprzedawcom chryzantem. Dlaczego, gdy jesteśmy w potrzebie, wy nas, do cholery, nie wspieracie?" - mówi na łamach "Wysokich Obcasów" Barbara Garstka.
Aktorka od kilku dni pracuje w sklepie meblowym.
"Sytuacja jest tragiczna" - kontynuuje w rozmowie z tygodnikiem. "Mój kolega z teatru pracuje na Uberze, kilku innych nie może znaleźć zajęcia, bo się z nich wyśmiewają, że 'aktorzyny szukają pracy, trzeba było sobie wybrać inny zawód'. Ludzie z dnia na dzień zostali na garnuszku dziewczyny, chłopaka, rodziców. Pewnie, że możemy się ratować w różny sposób, ale to nie o to chodzi. My chcemy godnie żyć chociażby za najniższą krajową".
"Wiem, że ludzie nie wiedzą, za ile my gramy (200 zł za spektakl w jednym z teatrów), i z czym się borykamy. Od marca zagrałam cztery spektakle" - przyznaje.
Barbara Garstka mówi o pasji i misji, jaką mają artyści, którzy obecnie nie mają za co żyć. Aktorka otrzymała zapomogę od ministra kultury wiosną br. i udało jej się spłacić rachunki.
Artystka ma dość milczenia. Sytuacja jest tragiczna, więc mówi głośno o tym, jak bardzo cierpią jej przyjaciele ze sceny czy planu.
"Nie chcę już milczeć, koniec z milczeniem. Ludzie muszą się dowiedzieć, jak żyjemy. Napisał do mnie dzisiaj kolega z teatru, który jest wokalistą: ‘Basia, ja nawet nie mam ochoty już śpiewać’. Odebrano nam zawód, misję, pasję".