Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 689
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Obserwator": Mieszkańcy Westfield przez serial stracili spokój. Zmorą są turyści

Serial "Obserwator", stworzony przez Ryana Murphy'ego i Iana Brennana, jest oparty na prawdziwej historii. To oznacza, że upiorna rezydencja przy 657 Boulevard w Westfield istnieje naprawdę. Dom stał się zmorą dla mieszkańców spokojnego miasteczka. Ci mają już dość tłumnie przybywających, ciekawskich obserwatorów chętnych zobaczyć rozsławioną przez serial rezydencję.

Ta historia nigdy nie została wyjaśniona. W 2014 roku Maria i Derek Broaddusowie kupili wymarzony dom. Zanim jednak zdecydowali się na przeprowadzkę, poddali zabytkową posiadłość renowacji. Niedługo potem nowi właściciele znaleźli się na celowniku tajemniczego "Obserwatora", który wyjaśnił w jednym z listów, że zarówno dziadek, jak i ojciec także obserwowali ten dom. Listy z czasem stawały się coraz bardziej niepokojące i miały znamiona gróźb, wobec których policja i prywatny detektyw pozostawali bezradni.

Co ciekawe, jedynie Broaddusowie doświadczyli tych przykrości. Jak opisuje "The Cut", wcześniejsi właściciele wiedli w nim spokojne życie. Jedynym śladem, wskazującym na obecność Obserwatora, był list, który wcześniejsi mieszkańcy otrzymali tuż przed przeprowadzką, ale tę korespondencję zwyczajnie zlekceważyli. Ostatecznie, Broaddusowie, w obawie o bezpieczeństwo swoje i trójki dzieci, nigdy nie wprowadzili się do domu i w 2017 roku wystawili nieruchomość na sprzedaż.

Reklama

Ta historia ponownie odżyła po premierze serialu Netflix. Jednak obecni właściciele mogą uskarżać się nie tyle na natarczywość tajemniczego Obserwatora, co ciekawość turystów, którzy na własne oczy postanowili zobaczyć upiorny dom. Jak donosi "New York Post", posiadłość przy 657 Boulevard cieszy się takim zainteresowaniem, że w miniony weekend pilnowali jej policjanci, barykadując wjazd i otaczając go żółtą policyjną taśmą, aby żadnemu ze wścibskich odwiedzających nie przyszło do głowy wtargnięcie na teren prywatnej posesji.

Sąsiedzi mają już dość licznych odwiedzających, którzy blokują wjazd do ulicy. Mieszkańcy uskarżają się na korki i zaburzony spokój, którym jeszcze do niedawna mogli się cieszyć. Jak relacjonuje "New York Post", wrogość mieszkańców dosłownie unosi się w powietrzu, a niektórzy wprost żądają od ciekawskich, aby ci wracali do domu i oddali im spokój. W rozmowie z serwisem, mieszkająca nieopodal posiadłości Trish Dulinkski przyznała, że lokalna społeczność martwi się także o obecnych właścicieli i ich sąsiadów.

"Nie potrafię sobie wyobrazić, ile czasu minie, zanim ludzie stracą zainteresowanie domem, a życie w tej okolicy wróci do normy. Co więcej, nie chcę sobie nawet wyobrażać, ile listów od oszustów z całego świata otrzymują obecni właściciele domu" - dodała.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Netflix: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy