Netflix: Seriale
Ocena
serialu
7,6
Dobry
Ocen: 702
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Kalina Alabrudzińska i Agata Gerc o "Sexify": Seks, ważny dla młodych ludzi temat

Drugi sezon bijącego rekordy popularności serialu "Sexify" jest już na Netfliksie. Aby osiągnąć sukces, Monika, Natalia i Paulina muszą znaleźć złoty środek między swoim burzliwym życiem osobistym, ostro grającą konkurencją i wymagającą inwestorką. Bohaterki tytułu rewolucjonizują życie seksualne rówieśników, a jego twórczynie - lokalny rynek seriali. O kulisach produkcji i współpracy z Netfliksem opowiadają reżyserka Kalina Alabrudzińska i producentka kreatywna Agata Gerc.

O serialu "Sexify" z reżyserką Kaliną Alabrudzińską i producentką kreatywną Agatą Gerc rozmawia Sylwia Szostak. 

Sylwia Szostak: Dwie kobiety twórczyniami polskiego serialu, który odniósł międzynarodowy sukces - to nie zdarza się zbyt często. Jak w ogóle zaczęła się wasza współpraca? 

Agata Gerc: - Mnie i Kalinę do współpracy zaprosił producent Janek Kwieciński, po tym, jak Netflix zlecił firmie Akson Studio produkcję serialu dla młodszej widowni o tematyce, której dotychczas nie poruszano w polskich serialach i filmach. Wszyscy czuliśmy, że faktycznie na rynku nie ma takich produkcji i że to jest super szansa - stworzyć serial na tak ważny dla młodych ludzi temat i wziąć na warsztat te silne, obecne w polskiej kulturze opresyjne stereotypy, ale podejść do tych tematów z lekkim dystansem. 

Reklama

Kalina Alabrudzińska: - Nasz "Sexify" to pierwszy polski serial Netfliksa, który został przedłużony o drugi sezon. Presja, żeby się udał, była duża. Razem z Agatą byłyśmy odpowiedzialne za praktycznie każdy etap powstawania tego sezonu, a była to naprawdę misterna praca. Od writer’s roomu po montaż. Wymyślałyśmy przebiegi każdej z 3 bohaterek, każdej postaci pobocznej, wybierałyśmy aktorów do poszczególnych ról, stworzyłyśmy wygląd i osobowość każdej z postaci, potem oczywiście praca na planie i na końcu decyzje montażowe. To właśnie oznacza bycie twórczynią serialu, odpowiedzialność za te wszystkie elementy składające się na finalną całość. Bycie twórczym sterem i okrętem dla mnóstwa ludzi, którzy na każdym etapie są związani z produkcją.

Ale udało się. Pierwszy sezon był jedną z najpopularniejszych polskich produkcji Netflixa, nie tylko w Polsce, ale też za granicą, w Hiszpanii na przykład. Kalina, czy ten sukces trochę pomógł Ci uwierzyć w siebie? Wiem, że długo nie mogłaś odnaleźć swojego miejsca w branży. 

Kalina Alabrudzińska: - Tak, faktycznie przed "Sexify" przeszłam daleką drogę i nawet w pewnym momencie przestałam wierzyć, że zrobię projekt, który ktoś obejrzy i doceni. Dzięki serialowi i jego sukcesowi na pewno uwierzyłam w to, że ludzie lubią moje poczucie humoru i wrażliwość. Nadal jednak zdarza mi się bardzo często przeżywać w tym twórczym procesie zwątpienia, ale uczę się odsuwać mojego wewnętrznego krytyka na boczny tor i iść za tym, co czuję i intuicyjnie wiem.

A ten moment przełomowy, który pomógł ci rozwinąć skrzydła, to właśnie współpraca z Netflixem? 

Kalina Alabrudzińska: - W najśmielszych marzeniach nie miałam takiej wizji, że kiedyś uda mi się zrobić coś na taką skalę i jednocześnie na swoich zasadach, współpracując z ludźmi, których naprawdę szanuję i tak po ludzku lubię, posiadając naprawdę dużą wolność artystyczną. Uważam, że to wielka szansa dla nas, możliwość tworzenia takiego autorskiego kina. Po etapie montażu i udźwiękowienia odetchnęłyśmy z Agatą z ulgą, jak zobaczyłyśmy, że wyszło dokładnie tak, jak chciałyśmy. To naprawdę miłe uczucie, kiedy możesz z satysfakcją wziąć odpowiedzialność za swoją twórczą pracę. 

Agata Gerc: - Miałyśmy duże szczęście, bo serial nie powstałby, gdyby nie Netflix. Nie sądzę, aby jakikolwiek inny emitent odważył się na tak kontrowersyjny, jak na nasze warunki, kontent. Wolność, jaką dostaliśmy od Netfliksa, była i jest dla mnie oszałamiająca. W pierwszym sezonie myślę, że to jednak było ryzyko dla Netflixa, aby nam zaufać. Przy drugim sezonie sytuacja była już inna, gdyż na fali ogromnego sukcesu pierwszego sezonu, czułyśmy się już dużo pewniej. Oczywiście podczas realizacji byłyśmy w stałym kontakcie z Netfliksa, ale nie była to forma kontroli, tylko raczej partnerska relacja, oparta na zaufaniu w nasze wybory.

Reżyser i producent wchodzą na plan mając wizję całości. Co było dla was kluczowe w tej waszej autorskiej wizji przy produkcji drugiego sezonu "Sexify"? 

Agata Gerc: - Przy pierwszym sezonie podjęliśmy duże ryzyko - nie wiedzieliśmy, czy taki specyficzny sposób prowadzenia narracji się sprawdzi. Ale ten bardzo konkretny sposób opowiadania spodobał się widzom, więc przy drugim sezonie poprzeczka zawieszona była wysoko i musiałyśmy sprostać oczekiwaniom. Przy tego rodzaju formule i konwencji ważne jest by pozostać bardzo blisko bohaterek, żeby to właśnie ich przeżycia były najważniejsze. Świat w serialu jest kolorowy, scenografia i kostiumy są ekstrawaganckie, natomiast przeżycia są autentyczne i mają uniwersalną wartość. Zależało nam na utrzymaniu świata bohaterek w wibrującym klimacie, żeby w odbiorze był pełen energii, życia i seksualności. W drugim sezonie chcieliśmy trzymać się tej konwencji, a nawet iść z nią o krok dalej.

Kalina Alabrudzińska: - Przy pierwszym sezonie, który wtedy reżyserował też Piotrek Domalewski, stanęliśmy przed dylematem, czy idziemy w realistycznie zobrazowaną historię, czy tworzymy inny rytm opowiadania. Ja trochę się bałam tego specyficznego języka filmowego, ale Agata i Janek bardzo chcieli iść w stronę świata trochę odrealnionego, bajkowego. Ale od kiedy złapaliśmy ten rytm i od kiedy zobaczyłam, jakie ta konwencja otwiera możliwości i formy wyrazu, jaką lekkość i świeżość daje ten styl opowiadania, doceniłam go bardzo, a w drugim sezonie, będąc już jedyną reżyserką całości, postanowiłam cieszyć się nim na całego i wykorzystać jego wszystkie atuty na 200 procent. 

Mówicie o "Sexify 2" jak o swoim projekcie autorskim. Jednak wizja twórcza często ulega zmianom podczas realiów produkcyjnych, a sam proces realizacji bywa nieprzewidywalny i obarczony dużym ryzykiem. 

Agata Gerc: - Przy każdej produkcji, niezależnie, gdzie jest realizowana, problemy są podobne. Zawsze mierzymy się z problemami z dostępnością aktorów, chorobami, pogodą, wypadkami losowymi. Realizowaliśmy drugi sezon w zimie, kiedy dzień jest krótki, a pogoda trudna i nieprzewidywalna. Ale przy drugim sezonie byłyśmy już tak zgrane z Kaliną, że naprawdę skutecznie dzień za dniem amortyzowałyśmy ryzyko i, mimo nieustających wyzwań, dałyśmy radę zrealizować serial zgodnie z naszymi zamierzeniami i wizją. 

Kalina Alabrudzińska: - Paradoksalnie, im jaśniejsza i precyzyjniejsza wizja tego, co zamierzamy osiągnąć, tym bardziej możemy być elastyczni i otwarci na zmiany. Jeśli znamy naszych bohaterów, to mimo ograniczeń produkcyjnych, jesteśmy w stanie konsekwentnie realizować swoje cele. Bywają sytuacje, kiedy, to co jest kluczowe dla sceny można zrealizować niezależnie, czy będzie padał deszcz czy świeciło słońce. Chodzi o to by być świadomym tego, czy pogoda w tym wypadku o czymś stanowi, a jeśli tak, to o czym. Ważne, żeby wiedzieć, co dana scena ma pokazać, co chce powiedzieć nam o bohaterce czy bohaterze.

Jak udało się wam stworzyć tak soczysty i kolorowy świat? Kompozycja obrazu w "Sexify 2" to coś naprawdę spektakularnego. 

Agata Gerc: - "Sexify" to serial o uniwersalnych tematach, dlatego ta opowieść rozgrywa się trochę poza konkretną przestrzenią i czasem. Stąd też taki ogromny sukces pierwszego sezonu, nie tylko w Polsce. Niezależnie od narodowości i wieku, wiele osób może się w tym serialu odnaleźć. Aby stworzyć ten świat, spędziłyśmy dziesiątki godzin rozmów na temat tego, jak sobie go wyobrażamy. W drugim sezonie zależało nam, żeby świat, w którym zanurzone są bohaterki, był jeszcze bardziej sprzężony z etapem ich wewnętrznej podróży. Zależało nam, żeby w estetyce pójść dalej, bo one są już dalej. Mieszanka neonowości, koloru, przerysowania, kiczu i totalnego, choć precyzyjnego eklektyzmu, to nasza wizja tego czym jest ta polska zupa estetyczna. Na tym też zależało Netflixowi, aby lokalne elementy były atutem, czymś, co dla zagranicznego widza będzie inne, a tym samym ciekawe. A dla naszego rodzimego widza - bardziej znajome, ale jednak pokazane z dystansem. W dużej mierze to była zabawa tymi polskimi elementami, wzięcie ich w "twórczy nawias". W oddaniu i stworzeniu tego w praktyce szalenie ważna była praca Nilsa Crone, autora zdjęć. W pierwszym sezonie z kolei, ścieżki do tej specyficznej bajkowości pomógł nam wydeptać wspaniały duet scenografów, Jagna Janicka i Mietek Koncewicz. Cała potrzeba na ugryzienie naszego świata w wizualnie przewrotny sposób wzięła się z tego, że chcieliśmy tematy powiązane z seksem uczynić dostępnymi dla bardzo szerokiej widowni.  

A jak wyglądał już sam proces realizacji na planie? 

Kalina Alabrudzińska: - Realizacja zajęła aż 80 dni zdjęciowych. Najpiękniejszy czas! Super ekipa, i ta aktorska, i kreatywna, i techniczna. Z mojej strony praca na planie to zawsze mnóstwo emocji, bo przepuszczam przez siebie przeżycia każdego bohatera, jednocześnie muszę dowodzić 160 osobową ekipą i być fizycznie w formie, bo to wyczerpujące doświadczenie. Ale też bardzo karmiące. Plan zimą nie jest najłatwiejszy - dni są krótkie, mało naturalnego światła, więc mieliśmy mało czasu na realizację scen zewnętrznych. Z kolei jak realizowaliśmy zdjęcia w studio na Chełmskiej w Warszawie, czyli sceny w serialowym biurze dziewczyn, to też nie było łatwiej. Spędziliśmy tam bite dwa tygodnie i wyglądało to tak, że przychodziliśmy do pracy o 6 rano, kiedy jeszcze było ciemno, wychodziliśmy na przerwę około 13, widząc tylko przez chwilę pochmurne niebo, po czym znowu wracaliśmy na plan, który kończyliśmy po zmroku. Ale nie mam zamiaru narzekać - mam wspaniałą pracę, poczucie, że robię coś wyjątkowego i wielką radość i dumę z tego powodu.

A ty, Agata, jak wspominasz okres zdjęciowy? 

Agata Gerc: - Dla mnie niezwykle satysfakcjonujące jest to, że efekty naszej pracy są tak szalenie namacalne. Na przykład to, że wymyślamy sobie fabularne zdarzenia, a potem one, za sprawą dziesiątek innych osób się materializują. Mam takie wspomnienie z pisania scenariusza, że było lato, siedziałyśmy w Akson Studio przy okrągłym stole, zamawiałyśmy cały czas dużo jedzenia i pracowałyśmy nad postaciami. Padło hasło, które miałam zapisane w notatkach w telefonie: "Adam musi mieć jakieś hobby". Pół roku później jesteśmy na lodowisku, na warszawskim Torwarze, lodowato, na tafli ogromna ilość statystów, cała banda profesjonalnych hokeistów, trenerów, choreografów, aktorzy, członkowie ekipy, a pośród nich operator steadicam, który lawiruje między wszystkimi na łyżwach. Wydało mi się to wtedy bardzo motywujące, że nasz pomysł sprzed pół roku, który kiedyś był notatką w telefonie, teraz realizuje 150 osób zaangażowanych w produkcję, żeby potem dziesiątki milionów widzów na całym świecie mogły obejrzeć tę scenę.  

Serial "Sexify" jest też produkcją przełomową, gdyż to właśnie przy realizacji pierwszego sezonu mieliśmy do czynienia z profesjonalną koordynacją scen intymnych, jeden z pierwszych razów w Polsce. Jak wspominacie te pionierskie działania? 

Agata Gerc: - To właśnie Netflix wprowadził taką praktykę do Polski na szeroką skalę. Przy realizacji pierwszego sezonu "Sexify" zaangażowanie koordynatora scen intymnych było wymogiem produkcyjnym i okazało się, że z korzyścią dla wszystkich zaangażowanych. Dla aktorów to możliwość oswojenia się ze sceną, dzięki czemu potem na planie było wiadomo, jakie są zasady współpracy. To dodatkowe wsparcie i bardzo dobre rozwiązanie, które tworzy bezpieczną atmosferę pracy. Nie wyobrażam sobie teraz planu zdjęciowego bez takiej osoby. 

Polecamy na Antyweb: Netflix pokazał swoją filmową ramówkę na cały 2023 rok. Co w niej znajdziecie?

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Sexify
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy