Leśniczówka
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1044
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Leśniczówka": Zbigniew Lesień rozżalony! Mówi o zaniku wartości

Zbigniew Lesień to polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, a prywatnie ojciec Michała Lesienia, również aktora. Mimo że skończył 74 lata, nie zamierza zwalniać tempa. Ostatnio widzowie mogą go oglądać w serialu "Leśniczówka", w którym wciela się w księdza Huryna. W najnowszym wywiadzie Zbigniew Lesień opowiedział o swojej roli, kolejnych wyzwaniach zawodowych, czasie wolnym i kryzysie współczesnego świata.

Edyta Dąbrowska, AKPA: Postać księdza Huryna w serialu "Leśniczówka" występuje od samego początku. To już trzeci rok, kiedy gra pan tę rolę. Na pewno zdążył Pan już dobrze poznać księdza Wiktora Huryna. Jaki tak naprawdę jest?

Zbigniew Lesień: - Postać księdza Huryna jest bardzo ciekawa. Wokół niego krążyć będzie wiele wątków i konfliktów. Gospodyni Anna, która jest dawną znajomą Huryna, przypomina mu o latach młodości. Kiedyś walczył o jej względy wraz z nieżyjącym już Antonim. Na nieszczęście księdza Wiktora, Anna wybrała właśnie Antoniego. To było jednym z powodów, dla których poszedł do seminarium. Jej powrót, po tylu latach, sprawił, że uczucie Wiktora do Anny odżyło. On też jest człowiekiem i pojawiają się w jego głowie różne myśli, wspomnienia, ale nie przekracza żadnych granic.

W serialu pojawią się nowe postaci. Może Pan zdradzić, kim one będą i co wniosą do serialu?

- Mogę zdradzić część wątku młodego wikarego, który nie przypadł do gustu księdzu Hurynowi. Wszystkie informacje przesłał mu mailem, a on jako proboszcz, niecodziennie otwiera pocztę. Huryn jest oburzony, że wikary nie zadzwonił do niego osobiście. Poza tym, boi się, że nasłała go kuria, żeby go kontrolował, gdyż były jakieś donosy, że łączy go romans z gospodynią.

Reklama

Atmosfera na planie jest naprawdę przyjazna, a nawet rodzinna. Co sprawiło, że panuje tu taki przyjemny nastrój?

- Receptą na stworzenie takiego klimatu jest wzajemny szacunek. Wszyscy na planie bardzo się lubimy i podziwiamy. Gramy razem od początku emisji serialu. Nie ma między nami żadnych zgrzytów, czujemy się ze sobą dobrze i traktujemy jak rodzinę.

Jak zachęciłby Pan widzów do oglądania "Leśniczówki"? Co będzie się działo w najnowszych odcinkach?

- Przede wszystkich tym, że od razu za obejrzenie wszystkich odcinków daję 300 dni odpustu (śmiech-przyp.red.). Polecam oglądać nowy sezon, bo naprawdę dużo się dzieje i co najważniejsze, gra aktorska jest na najwyższym poziomie. Dbają o to producenci, reżyserzy i scenarzyści. Wszyscy naprawdę bardzo się starają i cieszę się, że podchodzi się do tego zawodowo.

Mimo tylu lat na polskiej scenie filmowej nie zwalnia Pan tempa. Znajduje Pan czas na chwilę wytchnienia?

- Ostatnio nie mam zbyt wiele wolnego czasu. Przygotowuję dla Teatru Telewizji "Fircyka w zalotach", więc jest to bardzo czasochłonne. Bardzo wciągnęła mnie reżyseria. Poza tym dużo czytam. Ostatnio, kiedy po dwóch latach miałem tydzień wolnego, wybrałem się nad morze. Poza tym, ciężko jest znaleźć chwilę dla siebie przy takim trybie życia.

Lubi Pan wychodzić z domu i spotykać się z ludźmi, czy raczej jest Pan typem domatora?
Staram się spotykać z ludźmi, których szanuję, lubię i mogę się czegoś od nich nauczyć. Mam 74 lata i całe życie tak robię. Patrzę na dzisiejszy świat i żal mi, że wszystko się tak zmieniło. Zanikają wszystkie wartości, które ceniłem w ludziach&

Dziękuję za rozmowę.


AKPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy