Leśniczówka
Ocena
serialu
8,5
Bardzo dobry
Ocen: 1044
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Leśniczówka": Bartłomiej Kasprzykowski jest świetnym... macochem

Bartłomiej Kasprzykowski, czyli Wojtek Lipiński z "Leśniczówki", nie kryje, że zanim poprosił Tamarę Arciuch o rękę, postanowił zrobić wszystko, by zaskarbić sobie sympatię jej 10-letniego wówczas syna i zaprzyjaźnić się z nim. Dziś Krzysztof jest już dorosłym mężczyzną i... najlepszym przyjacielem aktora, którego od lat nazywa macochem.

Bartłomiej Kasprzykowski zawsze bardzo ciepło mówi w wywiadach o swej rodzinie - ukochanej Tamarze Arciuch, czyli Justynie Malec z "Ojca Mateusza", dwójce ich dzieci - Michale i Nadii - oraz o 21-letnim już Krzysztofie - synu swej żony z małżeństwa z aktorem Bernardem Szycem, którego traktuje jak swego najlepszego kumpla.

Odtwórca roli Pawła Strzeleckiego w "Przyjaciółkach" bardzo dobrze pamięta moment, kiedy ukochana przedstawiła go synowi, a ten wprost zapytał, kim dla niego będzie, gdy ożeni się z jego mamą.

Reklama

- Szukał właściwego słowa, a potem rzucił: "macochem". Odpowiedziałem: "tak, będę twoim macochem" - opowiadał aktor w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

- U mnie jest tak, że jeśli kochasz kobietę, miłość do jej dziecka staje się naturalna. Ale to Krzysiek wykonał pierwszy ruch, zaprosił mnie do swojego życia - dodał.

Tamara Arciuch bardzo się bała, jak jej syn zareaguje, gdy dowie się, że Bartłomiej Kasprzykowski ma na zawsze stać się częścią ich życia.

- Kluczowe znaczenie miała dla mnie ich relacja, a myśl o tym, jakim ojczymem dla Krzyśka będzie Bartek, była jedną z najważniejszych - wspomina aktorka i dodaje, że gdyby miała obawy, że się nie zaakceptują, nie zdecydowałaby się na małżeństwo.

- Wierzyłam, że Bartek okaże się mądrym ojcem i nie zawiodłam się. W roli taty i ojczyma jest po prostu fantastyczny - mówi dziś.

Bartłomiej Kasprzykowski zdradził niedawno, że od 11 lat - w rocznicę poznania Krzysztofa - obaj hucznie świętują "Dzień Macocha".

- To nasz rytuał - twierdzi i dodaje, że bardzo odpowiada mu słowo, którym pasierb nazywa go od dnia, gdy się poznali.

- Nigdy nie uzurpowałem sobie prawa do bycia ojcem Krzyśka, bo on już ojca ma. Bycie macochem jest ok - mówi aktor.


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy