"Kraina bezprawia": Powrót Siepacza
Już w ten poniedziałek, 20 marca o godz. 3:00 równolegle z amerykańską premierą (powtórka o godz. 21:00), na kanale AMC zadebiutuje najnowszy odcinek "Krainy bezprawia". Zapraszamy do przeczytania recenzji przedpremierowej. I obiecujemy brak spoilerów.
Po długiej przerwie 20 marca na ekrany powraca jeden z najlepszych Siepaczy Krainy bezprawia.
Kiedy ostatnim razem widzieliśmy Sunny’ego (Daniel Wu) i M.K. (Aramis Knight) bohaterowie znaleźli się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
Sześć miesięcy później ich sytuacja wcale nie jest lepsza.
Sunny znajduje się w niewoli i ze wszystkich sił stara się z niej wydostać z pomocą niespodziewanych sojuszników (do stałej obsady drugiego sezonu dołączył Nick Frost) i odnaleźć swoją rodzinę.
Z kolei M.K., przebywający wbrew swojej woli w innym miejscu, próbuje okiełznać swoje moce. Biorąc jednak pod uwagę rozwój wydarzeń, wcale nie muszą oni okazać się przyjaciółmi. W tym samym czasie inni bohaterowie mierzą się z własnymi problemami, a walka o wpływy w Badlands zdaje się przybierać na sile.
Start drugiego sezon "Krainy bezprawia" to w skrócie, start niezwykle udany. Już w pierwszym sezonie twórcy przyzwyczaili widzów do wartkiej akcji, znakomitych scen walki, świetnej choreografii i dbałości o szczegóły. To wszystko, jeżeli chodzi o stronę techniczną, kontynuują w premierowym odcinku drugiej serii.
W ciągu pierwszej godziny widzowie zobaczą co najmniej trzy wciskające w fotel sceny walki. Takie ujęcia bez problemu mogłyby się znaleźć w niejednym filmie pełnometrażowym.
Oklaski należą się choreografom jak również aktorom, w szczególności Emily Beecham (Wdowa).
Jednak, co wydaje się ważniejsze, twórcom serialu Alfredowi Goughowi i Milesowi Millarze, udało się z lepszym skutkiem niż w pierwszej serii połączyć elementy serialu przygodowego, akcji i dramatu z odrobiną fantasy.
Równowaga pomiędzy nimi świetnie została zachowana, więc tak samo jak na aspekt techniczny, duży nacisk położony jest na rozwój bohaterów.
Sercem serialu nadal pozostają Sunny i M.K. W drugim sezonie czeka na nich sporo niebezpieczeństw i trudnych decyzji.
Przed wielkim wyzwaniem z pewnością stanie M.K. Postać ta staje się ciekawsza z odcinka na odcinek, a wcielający się w M.K, Aramis Knight dobrze radzi sobie z powierzonym mu materiałem.
Sezon pierwszy, który składał się z sześciu odcinków, był zaledwie wstępem do większej opowieści. Choć niekiedy mniejsza liczba epizodów działa na korzyść serii (fabuła jest bardziej spójna), to decyzja o zwiększeniu liczby odcinków z sześciu (pierwszy sezon) do dziesięciu wydaje się w przypadku "Krainy bezprawia" decyzją dobrą.
Tym razem dano twórcom oraz aktorom większe możliwości jak i pole do popisu. Według zapewnień Gougha oraz Millara najnowsza seria ma być bardziej zwariowana i epicka. Słowa dotrzymują - w pierwszym odcinku jest epicko, brutalnie i krwawo. Jakby tego było mało, serwują również dość niespodziewany zwrot akcji (który jednak powinien ucieszyć wiernych fanów serii). Zdaje się, że od tego momentu może być tylko ciekawiej.
Na koniec muszę wspomnieć, iż mimo tego, jak bardzo ciekawymi postaciami są Sunny i M.K. i jak bardzo ich lubię, to moją ulubienicą wciąż pozostaje Wdowa. Jest po prostu niesamowita.
Ocena: 8/10
*"Kraina bezprawia" - amerykański serial, który powstał na motywach chińskiej powieści "Wędrówka na Zachód". Twórcami "Krainy bezprawia" są producenci m.in. "Tajemnic Smallville" Alfred Gough i Miles Millar. W serii m.in. występują: Daniel Wu, Aramis Knight, Oliver Stark, Emily Beecham.