"Kowalscy kontra Kowalscy": Katarzyna Kwiatkowska polubiła biedną Kowalską
"Jadłam cebulę i chuchałam Wojtkowi na planie!" - żartuje Katarzyna Kwiatkowska na temat współpracy przy produkcji serialu "Kowalscy kontra Kowalscy". Jakie tajemnice z planu zdradziła naszemu dziennikarzowi aktorka? Sprawdźcie sami!
Damian Glinka, Interia: Co przekonało cię w scenariuszu "Kowalsckich...", że zdecydowałaś się wystąpić w tym serialu?
Katarzyna Kwiatkowska: - Myślisz, że tak wygląda życie aktora w Polsce? Poszłam na zdjęcia próbne. Dostałam do zagrania dwie sceny i nie miałam pojęcia, do czego startuję. Wiedziałam jedynie, że reżyserem jest Okił Khamidov, a w obsadzie znalazł się Wojtek Mecwaldowski. Zawsze chciałam z nim zagrać, bo uważam, że to fantastyczny aktor.
Później, kiedy otrzymałaś całość scenariusza, to co ci się spodobało?
- Scenariusz był fantastyczny. Zaczęłam czytać i naprawdę byłam zdziwiona, że mam w rękach coś zabawnego, ciekawego i wzruszającego. Zdziwiłam się, że jest tu tyle odcieni. Nie mogłam się nacieszyć. Poszłam na casting i go wygrałam. Na drugim spotkaniu Okił poinformował mnie o tym osobiście. Mógł zrobić to przez agentkę. Jednak ma taki zwyczaj, że lubi oglądać reakcje aktorów.
W serialu mamy biedną i bogatą Kowalską. Ty grasz tę z ubogiego domu. Zazdrościsz trochę Marietcie Żukowskiej, której przypadła rola krezuski?
- Nie wiem, dlaczego przypadła mi ta biedna postać. Nie zazdroszczę Marietcie roli. Uważam, że jesteśmy genialnie obsadzeni. Ona bardzo dobrze pasuje do roli bogatej pani. My z Wojtkiem mamy o wiele łatwiejsze zadanie, bo mamy charakterystyczne postaci do zagrania. Nasi bohaterowie wiele rzeczy nie rozumieją i nie ogarniają. Dzięki temu mamy więcej kolorów do wykorzystania. W dostojnym bogactwie ciężej jest wykrzesać komediowe akcenty. Piotrek i Marietta mieli trudniejsza zadanie.
Jaka jest twoja serialowa rodzina?
- Bardzo się kocha. Okazujemy sobie to w codzienny sposób. Kto się czubi, ten się lubi. To rodzina biedna, której się nie przelewa. Każdą złotówkę oglądają dwa razy. To wszystko sprawia, że ich życie jest trudniejsze, ale bardziej barwne.
Dalszą część wywiadu przeczytasz na kolejnej stronie -->
Wiem, że w trzecim odcinku spłonie wam dom. Bogatsi Kowalscy przyjmą was pod swój dach. Czy to będzie początek waszego nowego życia?
- Na pewno. Wylądujemy w mega luksusach i wszystko będzie dla nas nowe. Z biednej chatki przeniesiemy się do pałacu. Oni tam mają basen, kort tenisowy... Gospodarz podlatuje helikopterem pod same drzwi! To będzie bardzo duża zmiana.
Czyli pod koniec sezonu będziesz prawdziwą damą?
- Nie powiem ci! Troszeczkę nas to zmieni, ale powolutku. Nie dostajemy od nich żadnych pieniędzy. Moja postać jest krawcową. Sama szyje sobie ubrania, które jej się podobają. Ona niczego nie potrzebuje.
W serialu jesteś żoną Wojciecha Mecwaldowskiego. Jak układała się wasza współpraca na planie?
- Fatalnie! Jadłam cebulę i chuchałam mu, aby nie mógł przeżyć na planie. Żartuję! To było bardzo miłe spotkanie. On jest prześmiesznym i ciekawym człowiekiem. To dobry kolega i fantastyczny aktor. Sama przyjemność spędzać czas z kimś takim.
Jak oceniłabyś młode pokolenie aktorów występujące w serialu?
- Z Wiktorią spotkałam się tylko dwa razy. Ciężko mi ją ocenić. Więcej czasu spędziłam z Patrykiem i Kubą. Z nimi też bardzo przyjemnie się grało. Są spoko. Radzą sobie.
Rozmawiał Damian Glinka