"Kaprys losu": Najkrótszy serial TVN składał się z... jednego odcinka, choć miał zadatki na hit!
To była jedna z najbardziej zaskakujących decyzji szefów TVN. Serial „Kaprys losu” z Kingą Preis i Marcinem Perchuciem w rolach głównych miał być hitem wiosennej ramówki 2017 roku, ale po emisji pilota (stacja pokazała go w grudniu 2016 roku) zdecydowano, że ciągu dalszego nie będzie. - Prezentował za wysoki poziom i był za dobry dla TVN-u – kpili telewidzowie.
"Kaprys losu" - sympatyczna komedia romantyczna w odcinkach opowiadająca o 40-letniej psychoterapeutce specjalizującej się w terapii par, którą niespodziewanie dopada miłość - miał być pierwszym serialem wyprodukowanym na zlecenie TVN przez... Piotra Woźniaka-Staraka.
Zmarły tragicznie producent i założyciel firmy Warchout Studio był pewny, że produkcja z Kingą Preis, Marcinem Perchuciem i Tomaszem Karolakiem w rolach głównych oraz mnóstwem gwiazd w gościnnych epizodach odniesie sukces.
Piotr Woźniak-Starak jako producent miał już wtedy na swoim koncie trzy znakomite filmy ("Warsaw Dark", "Big Love" i "Bogowie") i marzył o podboju rynku telewizyjnego.
Niestety, stacja TVN - choć odcinek pilotażowy wyemitowany 4 grudnia 2016 roku został bardzo dobrze przyjęty przez widzów i miał wysoką oglądalność - nie zdecydowała się na zamówienie całego sezonu.
Producent nie mógł zaproponować serialu żadnej innej stacji, więc produkcja została po prostu zakończona po nakręceniu pilota.
Widzowie, którzy 4 grudnia obejrzeli pilotażowy epizod "Kaprysu losu", byli oburzeni, że produkcja, na którą czekali, nie pojawi się jednak w wiosennej ramówce TVN.
Szefowie stacji nigdy nie wytłumaczyli, dlaczego ukręcili serialowi łeb po jednym odcinku.
- Wielka szkoda. Serial świetnie się zapowiadał - pisali internauci, gdy okazało się, że nie zobaczą dalszego ciągu opowieści o Zuzannie Zawadzie (Kinga Preis) i jej sercowych perypetiach.
- Rezygnują z fajnych seriali, żeby kręcić kontynuacje jakichś gniotów. Czekałam razem z całą rodziną na drugi odcinek, a tu taka niemiła niespodzianka - skomentował ktoś inny.
- Ten serial był po prostu za dobry dla TVN-u. Prezentował zbyt wysoki poziom - widzowie byli bezlitośni dla stacji, która zrezygnowała z produkcji "Kaprysu losu".
Decyzja włodarzy TVN mocno pokrzyżowała plany Kindze Preis.
Aktorka wyznała bowiem w wywiadzie, że honorarium, które miała dostać za udział w "Kaprysie losu", zamierzała przeznaczyć na zakup wymarzonego domu... TVN "wynagrodził" jej później stratę, angażując do roli prokurator Różańskiej w 1. serii "Pułapki".