"I tak po prostu": Czy powstanie drugi sezon?
Widzowie mogą już zobaczyć finałowy odcinek "I tak po prostu". Wielu z nich już teraz zastanawia się jednak, czy powstanie drugi sezon produkcji oraz, czy możliwy jest wielki powrót Kim Cattrall w roli Samanthy Jones.
Showrunner produkcji Michael Patrick King w rozmowie z "Deadline" odpowiedział na kilka pytań, nurtujących widzów. "W tej chwili prowadzimy rozmowy na temat fabuły z aktorami i stacją. Powiedzmy, że to bardzo żywa franczyza" - podkreślił.
Kontynuacją jest zainteresowana także jedna z głównych twarzy serialu, Sarah Jessica Parker. W rozmowie z "Variety" przyznała, że rozmawiała już na ten temat z Kingiem.
"Rozmawialiśmy dwa tygodnie temu i zapytałam: OK, kiedy o tym pogadamy? Bo jest kalendarz i nie chcesz, żeby minęło zbyt wiele czasu. Wydaje się, że serial ma swój moment" - podkreśliła.
Na decyzję twórców wpływ będą miały z pewnością także słupki oglądalności pierwszego sezonu, a te prezentują się obiecująco. Dyrektor programowy HBO Casey Bloys przekazał, że "I tak po prostu" było największym sukcesem wśród produkcji oryginalnych HBO Max. "Pod względem oglądalności był fenomenalny" - podkreślił.
Nieobecność Samanthy Jones w kontynuacji "Seksu w wielkim mieście" była źródłem ogromnego rozczarowania widzów. Zdaniem wielu to właśnie jej zawdzięczamy bowiem najzabawniejsze sceny i dialogi oryginalnej serii, których zabrakło niestety w "I tak po prostu". Choć grająca Samanthę Kim Cattrall jasno dała do zrozumienia, że nie ma zamiaru wracać do swojej kultowej postaci, fani nie ustają w spekulacjach i domysłach.
Głos w tej sprawie zabrał również showrunner produkcji, Michael Patrick King. "Nawet przez moment nie łudziliśmy się, że Kim wystąpi w serialu, ze względu na to, co wcześniej mówiła. Trzeba być realistą. Nie da się zmusić kogoś do udziału w projekcie, w którym nie chce uczestniczyć" - przyznał King.
Swoje trzy grosze dodała również Sarah Jessica Parker. Cattrall i grająca Carrie Bradshaw aktorka od lat są skonfliktowane i to właśnie ów konflikt zaważył najpewniej na decyzji serialowej Samanthy. "Nie sądzę, żeby się to stało. Uważam, że jest po prostu zbyt dużo publicznej historii i negatywnych uczuć z jej strony, którymi się podzieliła. Nie brałam w tym udziału ani nie czytałam artykułów, chociaż ludzie chętnie mnie o tym informowali" - podkeśliła.