Widzowie nie mogli uwierzyć. Najbardziej zaskakujące sceny w serialach ostatnich lat
Jako widzowie lubimy być zaskakiwani. To wspaniałe uczucie, gdy twórcom udaje się zrobić nam niespodziankę, jednocześnie nie każąc nam przymknąć oczu na fabularne nielogiczności. Bez długiego wstępu — oto jedne z najbardziej zaskakujących scen w serialach telewizyjnych ostatnich lat. Oczywiście w tekście znajdują się szczegóły fabuły omawianych produkcji.
Zacznijmy od najbardziej oczywistego przykładu. Oparta na serii książek George'a R.R. Martina "Gra o tron" przyzwyczaiła widzów, że jej świat jest bezwzględny, a zginąć może dosłownie każdy. Nic nie przygotowało ich jednak na finał dziewiątego odcinka trzeciego sezonu i Krwawe Gody.
W masakrze, do której dochodzi podczas wesela Edmure'a Tullyego i Roslin Frey, ginie wielu głównych bohaterów, w tym nobliwy Robb Stark (Richard Madden), jego żona Talisa (Oona Chaplin), w dodatku będąca w zaawansowanej ciąży, oraz Catelyn (Michella Fairley) - zrozpaczona matka Króla Północy, która przed swoją śmiercią musi patrzeć na jego zabójstwo. Zaraz po pierwszej emisji odcinka internet obiegły reakcje przerażonych widzów. Po latach trudno znaleźć inną scenę, która wywołała podobne emocje.
Chyba żaden odcinek amerykańskiego serialu nie był tak komentowany w 2023 roku, jak trzeci epizod czwartego sezonu "Sukcesji". Pozornie nic nie zapowiada burzy. Oto rodzeństwo Royów udaje się na ślub najstarszego z nich, Connora (Alan Ruck). Ich ojciec, magnat medialny Logan (Brian Cox), wybiera podróż w interesach do Europy. Stosunki między nim i jego dziećmi są napięte, toczy się bezwzględna walka o kontrolę nad rodzinną firmą.
I nagle Roman (Kieran Culkin), najmłodszy z braci, odbiera telefon od swojego szwagra. Okazuje się, że na pokładzie samolotu Logan doznał rozległego ataku serca. Raczej nie uda się go uratować. Szok, którego doświadczają Royowie, udziela się także widzom. Mimo że serial nosi tytuł "Sukcesja", a śmierć Logana była zapowiadana od pierwszego odcinka, jego nagłe odejście było zupełnie niespodziewane. Twórcy podbijają niepewność, skupiając się na dzieciach magnata, a nie pierwszej pomocy udzielanej mu na pokładzie samolotu. A jeśli to kolejne kłamstwo bezwzględnego biznesmena, psychologiczna gra z jego dziećmi? A może uda się go uratować?
"Sukcesja" przyzwyczaiła swoich widzów do najwyższego poziomu scenariopisarstwa i aktorstwa. Trzeci odcinek czwartego sezonu to szczytowy moment tego niesamowitego serialu, a szok po nim zostaje w oglądających na długo po napisach końcowych.
Jednym z producentów "The Boys", obrazoburczej satyry na kino superbohaterskie i amerykańskie media, jest Seth Rogen. To powinno dać wszystkim do zrozumienia, z jakim poziomem humoru będziemy się tutaj mierzyli. Jest grubo. Mnóstwo przekleństw przeplata się z toaletowym humorem. Paradoksalnie, w połączeniu z ciętym komentarzem na amerykańską politykę i media tworzy to niesamowitą kombinację.
Momentem, który przetestował żołądki widzów, jest początek pierwszego odcinka trzeciego sezonu. Członkowie "Chłopaków", oddziału zajmującego się neutralizacją zachowujących się niepokojąco superludzi, mają za zadanie schwytanie Termite'a, posiadającego zdolność zmiany rozmiarów swojego ciała. Gdy go znajdują, ten kreatywnie wykorzystuje swoje moce podczas schadzki z partnerem. Oczywiście kamera nie pozostawia niedopowiedzeń. Jakby tego było mało, całość nagle skręca w stronę groteski, by zakończyć się komiczną makabrą. Już dawno nic nie było tak obrzydliwie zabawne.
"Dobre miejsce" było jednym z najciekawszych sitcomów ostatnich lat. Fabuła jest prosta. Oto Eleanor (Kristen Bell) umiera i trafia do Nieba — tytułowego Dobrego Miejsca. Czeka ją wieczność w szczęściu i miłości. Jest tylko jeden problem. Eleanor nie jest głupia i zdaje sobie sprawę, że była okropną osobą. Do Nieba dostała się zapewne przez pomyłkę. Za wszelką cenę stara się nie trafić do Złego Miejsca, co kosztuje ją masę stresu.
W finale pierwszego sezonu kobieta, zmęczona ciągłymi nerwami i kłamstwami, zdaje sobie sprawę z okrutnej prawdy. Umarła, ale nie trafiła do Dobrego Miejsca. Ona i jej towarzysze są w Złym Miejscu, a ich karą jest egzystencja w kłamstwie, która nigdy nie da im szczęścia. Jest to wspaniała pointa pierwszego sezonu znakomitego serialu, a zaraz udana zapowiedź kolejnego sezonu.
W superbohaterskim serialu "WandaVision" znani z filmów o Avengers Wanda Maximoff (Elizabeth Olsen) i jej mąż, cudownie zmartwychwstały syntezoid Vision (Paul Bettany), trafiają do miasteczka Westview, jakby wyrwanego z telewizyjnych sitcomów. Jednak od samego początku coś w nim nie gra, a otaczający bohaterów świat wydaje się iluzją. Wkrótce zdajemy sobie sprawę, że wynika to z mocy superbohaterki, zakrzywiającej rzeczywistość w celu zadośćuczynienia za wszystkie tragedie, które ją spotkały — w tym śmierć Pietro, jej brata bliźniaka, w "Avengers: Czasie Ultrona".
W finale piątego odcinka młodzieniec pojawia się pod drzwiami jej domu. Fani nie byli zdziwieni tym faktem, wręcz się tego spodziewali. Szokujący okazał się jednak casting. W "Czasie Ultrona" w Pietro wcielił się Aaron Taylor-Johnson. Natomiast w "WandaVision" zagrał go Evan Peters, który wcześniej odtwarzał tę postać w serii o X-Men, niepowiązanej z "Avengers". Tym samym widzowie, podobnie jak Wanda, dają się oszukać iluzji — przecież to jest Pietro, tylko nie ten, którego znamy. Z innych filmów, ale mimo wszystko to on. Jeden z ciekawszych zabiegów w serialach Marvela, z czasów, gdy mieliśmy wobec nich jeszcze jakieś oczekiwania. Jakby co - zawsze możemy powiedzieć, że to od początku była Agatha.
Najczęściej przewijane zakończenie serialu w historii telewizji? Być może. Widzowie zastanawiali, jak skończy się saga o szefie mafijnej rodziny z New Jersey. Czy Tony Soprano (James Gandolfini) zostanie aresztowany? Może zamordowany? W finale wszystko jest prawdopodobne. Rodzina Soprano zakończyła wojnę z mafią z Nowego Jorku. Tony przeżył, ale jego najbliżsi współpracownicy zginęli lub zostali ciężko ranni. W dodatku jeden z kapitanów poszedł na współpracę z policją. Bardzo możliwe, że niedługo Soprano zostanie postawiony w stan oskarżenia.
W ostatniej scenie Tony czeka na swoją żonę i dzieci w restauracji. Zdaje sobie sprawę, że pętla na jego szyi się zaciska, ale teraz chce się cieszyć czasem z rodziną. Gdy jego córka wchodzi do restauracji, Soparno unosi głowę i... ciemność. Po kilku sekundach pojawiają się napisy końcowe. Zamiast dać nam jasne odpowiedzi, twórcy pozostawili nas w niepewności co do losów Tony'ego. Pomysłodawca serialu, David Chase, nigdy nie uściślił, jaki los go czekał. Niektórzy to zaakceptowali, inni do dziś nie ukrywają irytacji.