"I tak po prostu": Cynthia Nixon nie chciała grać w serialu!
Choć „Seks w wielkim mieście” wciąż uchodzi za produkcję kultową, zdaniem części widzów serial nie zestarzał się godnie. Jeden ze stale powtarzających się zarzutów kierowanych pod adresem twórców dotyczy braku etnicznej różnorodności obsady. Podobnie myśli jedna z gwiazd serii, Cynthia Nixon. Odtwórczyni roli Mirandy Hobbes w najnowszym wywiadzie zdradziła, że dopiero obietnica zatrudnienia osób o kolorze skóry innym niż biały skłoniła ją do pojawienia się w „I tak po prostu”. „To była dla mnie trudna decyzja” – wyznała aktorka.
Na początku grudnia premierę miała długo wyczekiwana kontynuacja serialu "Seks w wielkim mieście". Po latach od zakończenia legendarnej serii opowiadającej o życiowych perypetiach czterech przyjaciółek z Nowego Jorku, widzowie mogą znów śledzić losy swoich ekranowych ulubienic. Serii noszącej tytuł "I tak po prostu" od początku towarzyszą jednak kontrowersje.
Najpierw fanów zdruzgotała wiadomość o nieobecności wcielającej się w Samanthę Jones Kim Cattrall, która ze względu na konflikt z Sarah Jessicą Parker zrezygnowała z udziału w projekcie. Zaraz po premierze odbiorcy doznali kolejnego rozczarowania, żegnając uśmierconego już w pierwszym odcinku Mr Biga. Żałoba nie trwała jednak długo. W połowie grudnia serwis "The Hollywood Reporter" opublikował szokujące zarzuty pod adresem wcielającego się we wspomnianego bohatera Chrisa Notha, który został oskarżony przez kilka kobiet o gwałty.
Okazuje się, że niewiele brakowało, a obsada "I tak po prostu" straciłaby kolejną gwiazdę. Odtwórczyni roli Mirandy Hobbes początkowo podchodziła do kontynuacji "Seksu w wielkim mieście" z dużą dozą sceptycyzmu. Podobnie bowiem, jak wielu współczesnych odbiorców, którzy zwracają uwagę na liczne przewinienia scenarzystów, aktorka jest zdania, że serial nie zestarzał się zbyt dobrze. W rozmowie z australijskim dziennikiem "Herald Sun" Nixon przyznała, że choć rola Mirandy była dla niej trampoliną do sukcesu, popełnione przed laty przez twórców błędy są dlań wciąż rażące. To dlatego nie od razu zgodziła się wystąpić w sequelu serialu.
I dodała, że po odbyciu licznych rozmów z showrunnerem serii Michaelem Patrickiem Kingiem oraz Sarah Jessicą Parker, która pełni także obowiązki producentki wykonawczej, postanowiła dać produkcji szansę.
Zobacz też:
Co Harlan Coben sądzi o adaptacjach?