"Harry Potter": Czy Daniel Radcliffe wystąpi w serialu? Aktor rozwiał wątpliwości
Nie milkną spekulacje na temat rzekomego powrotu Daniela Radcliffe'a, czyli tytułowego Harry'ego Pottera w serialowej adaptacji książek J.K. Rowling. Sam aktor postanowił zabrać głos i rozwiać wątpliwości. Dodał również, co sądzi o nowej produkcji HBO Max.
W kwietniu media obiegła informacja o powstaniu serialowej adaptacji "Harry’ego Pottera". Platforma Max Original (do niedawna HBO Max) przedstawi odświeżone przygody młodego czarodzieja. Produkcja ma być wierną adaptacją książek, a nad jej spójnością będzie czuwać J.K Rowling. Brytyjska pisarka zostanie producentką wykonawczą serialu.
Fani przygód Harry’ego Pottera podzielili się, kiedy informacja o serialu wyszła na światło dzienne. Na książkach oraz filmach o przygodach młodego czarodzieja wychowały się całe pokolenia. Nie wszyscy jednak są zadowoleni. Niektórzy uważają, że nowa wersja po prostu nie jest potrzebna, przecież od premiery ostatniej części filmowej sagi minęło dopiero dwanaście lat.
Fani pokochali serię filmów, między innymi, ze względu na fantastycznie dobranych aktorów do ról czarodziejów. Ich zastąpienie będzie ciężkim zadaniem, z którym będą musieli zmierzyć się twórcy serialu.
Od kilku tygodni spekuluje się, czy Daniel Radcliffe, który przez lata wcielał się w tytułową postać Harry'ego Pottera, powróci w serialowej adaptacji.
Aktor udzielił wywiadu serwisowi "ComicBook.com", w którym powiedział: "Z tego co rozumiem, starają się zacząć od nowa i jestem pewien, że ktokolwiek je [adaptacje] stworzy, będzie chciał odcisnąć na nich swoje piętno i prawdopodobnie nie będzie chciał zastanawiać się, jak nakłonić starego Harry'ego do pojawienia się w jakimś epizodzie. Więc zdecydowanie nie będę o to zabiegać".
Radcliffe w tym samym wywiadzie dodał, że życzy projektowi wszystkiego najlepszego: "Oczywiście życzę im powodzenia i jestem bardzo podekscytowany przekazaniem tej pochodni. Ale nie sądzę, że muszę ją fizycznie przekazać".
Kiedy w latach 90. XX wieku Joanne K. Rowling pracowała nad pierwszą częścią przygód o czarodzieju z Hogwartu, niewiele wskazywało na to, że "Harry Potter" stanie się popkulturowym fenomenem, a 20 lat po premierze sprzedaż książek sięgnie 500 mln egzemplarzy, przetłumaczonych na 80 języków, i uczyni z autorki milionerkę. Piętno, jakie chłopiec z blizną na czole odcisnął na współczesnej popkulturze, wydaje się niezaprzeczalne, szczególnie wśród pokolenia dzisiejszych 30-latków, którzy niejako dorastali w towarzystwie głównych bohaterów serii - Harry'ego, Rona i Hermiony.
"W realiach XXI w. - nowych mediów, internetu, braku ograniczeń komunikacyjnych - globalizacja, kojarzona przede wszystkim ze zjawiskami gospodarczymi i społecznymi, ale też kulturowymi, przejawia się także, jak się okazuje, w doświadczeniach lekturowych młodego pokolenia. Sam Harry Potter, jako literacka mieszanka rozmaitych popkulturowych motywów i nawiązań, jest w jakimś sensie 'produktem' globalizacji; za taki 'produkt' należy bez wątpienia uznać popularność cyklu i związane z nią zjawiska" - czytamy w opracowaniu Weroniki Kosteckiej i Macieja Skowery "Harry Potter. Fenomen społeczny - zjawisko literackie - ikona popkultury" (2014).
Wydaje się, że w 2023 r. pomimo upływu lat "potteromania" wciąż ma się dobrze. "Harry Potter nadal czyni najwięcej dobrego, szerząc miłość do czytania wśród dzieci. Marzę tylko o oddaniu tych książek w ręce czytelników, a jest ich więcej niż kiedykolwiek" - ocenił w wywiadzie dla "The Telegraph" Nigel Newton, dyrektor wydawnictwa "Bloomsbury Publishing", które przed laty zaufało nieznanej pisarce, zbijając na tym fortunę. Warto przypomnieć, że wcześniej autorka została odrzucona przez dwanaście innych wydawnictw. Dopiero Newton za sprawą ośmioletniej córki Alice zdecydował się nawiązać współpracę z Rowling.
Kilka lat później, na fali popularności książek, wyprodukowano również serię filmową i tak 4 listopada 2001 r. premierę miała pierwsza część "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" w reż. Chrisa Columbusa. W role trójki przyjaciół wcielili się Daniel Radcliffe (tytułowy bohater), Emma Watson (Hermiona) i Rupert Grint (Ron). Podobnie jak książkowy pierwowzór, filmowa adaptacja okazała się sukcesem. W lutym 2002 r. obraz Columbusa zajął 2. miejsce na liście najbardziej dochodowych filmów w historii kina, tuż po "Titanicu" (1997). Była to zapowiedź dekady sukcesów i zysków, które przyniosła filmowa seria, zakończona w 2011 r. obrazem "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II", tym razem w reż. Davida Yatesa.
Czytaj więcej: Powstanie serial o przygodach Harry'ego Pottera. Może liczyć aż siedem sezonów