Michał Żurawski w serialu "Grzechy sąsiadów". Jego bohatera spotka rodzinna tragedia
W jednej z głównych ról w serialu "Grzechy sąsiadów" zobaczymy Michała Żurawskiego. Czy kreacja mężczyzny, który musi zmierzyć się ze stratą dziecka, dorówna kultowym rolom aktora w serialach "Kruk" i "Król" - będziemy mogli przekonać się już 15 grudnia. W tym dniu "Grzechy sąsiadów" debiutują w Polsat Box Go.
Młode małżeństwo, Ewa i Piotr (Marianna Zydek i Michał Żurawski), próbuje poradzić sobie z tragedią, znajdując wsparcie w nowych sąsiadach — Judycie i Szczepanie (Marta Żmuda Trzebiatowska i Sebastian Fabijański). Choć sąsiedzi pochodzą z zupełnie innych światów, ich więzi zacieśniają się, a znajomość zaczyna zmierzać w niebezpiecznym kierunku.
"Grzechy sąsiadów" to wybuchowa mieszanka gatunkowa - oprócz głównych wątków kryminalnych i intrygi, są tu elementy obyczajowe i romansu. Historia o wierności, pożądaniu, namiętności i szukaniu siebie - w parze i poza nią. Serial porusza też kontrowersyjne tematy dotyczące stylu życia, wartości i relacji.
"Grzechy sąsiadów" są adaptacją bestsellerowej powieści holenderskiej autorki kryminałów Saskii Noort "Nieuwe Buren".
Reżyserem serialu jest Borys Lankosz ("Rewers", "Ziarno prawdy", "Ciemno, prawie noc").
"To kilkuletni związek, który pozornie wygląda na doskonałą parę. Ona pochodzi z wierzącej, tradycyjnej rodziny, on z dobrego warszawskiego domu. Kiedy dowiadują się, że ich rodzina się powiększy, przeprowadzają się do nowoczesnego osiedla na przedmieściach. Po tragedii, która ich dotyka, gdy Ewa traci dziecko, okazuje się, jak niewiele o sobie wiedzą, jak różny jest system ich wartości. Zaczyna się brutalna wiwisekcja ich związku" - tak o relacji między swoją bohaterką a postacią graną przez Michała Żurawskiego mówiła w rozmowie z serwisem AKPA Marianna Zydek.
Aktorka dodała, że poza nazwiskiem reżysera do przyjęcia roli w "Grzechach sąsiadów" skusiła ją perspektywa współpracy z Michałem Żurawskim.
"Kiedy dowiedziałam się, że zagramy parę, dwie główne role w serialu, nie miałam wątpliwości, że chcę to zrobić. To było jeszcze zanim przeczytałam scenariusz, bo na castingu mieliśmy do odegrania tylko wybrane sceny. Na tym etapie nie wiedziałam jeszcze, na co się piszę. Dopiero, gdy przeczytałam tę historię, zrozumiałam, w czym biorę udział. Tekst był tak gęsty od dramatycznych wydarzeń, że zaczęłam być ciekawa jak udźwigniemy ten rollercoaster" - przyznała Zydek.
O swoich ekranowym partnerze wypowiada się z samych superlatywach.
"Z Michałem pracuje się wspaniale. Ma w sobie tyle emocji, że niewiele trzeba robić. Po prostu odbijasz to, co się w nim dzieje. Przy okazji jest ciepłym, empatycznym człowiekiem, przy którym każdy członek ekipy czuje się dobrze. To cenne, bo na planie często pojawiają się silne napięcia i kryzysy" - opowiedziała Zydek.
Aktor ma na swoim koncie wiele teatralnych, filmowych i serialowych doświadczeń. Widzowie i krytycy docenili go przede wszystkim za rolę komisarza Kruka w serialu "Kruk. Szepty słychać po zmroku", a także - żydowskiego boksera Jakuba Szapiro w serialu "Król".
Niewiele brakowało, żeby aktor pożegnał się ze swoją wymarzoną rolą już na początku zdjęć do "Króla".
"Podczas emocjonalnej sceny między Emilią [żona Szapiry - przyp. red.], graną przez Olę Pisulę i Jakubem, poszedłem za impulsem i uderzyłem pięścią w ścianę. Przez pół dnia nawet nie czułem zbytnio, że coś się stało, bo tylko trochę napuchła mi rękę. Dokończyliśmy tę scenę. Jednak musiałem pójść do lekarza" - Żurawski wspominał w rozmowie z PAP Life.
Operatorowi udało się nakręcić moment uderzenia w ścianę. Reżyser Jan P. Matuszyński na słuchawkach wręcz słyszał łamanie kości. Ta dramatyczna chwila weszła do ostatecznie zmontowanej wersji serialu.
"Przez parę tygodni nosiłem rękę w gipsie, potem w stabilizatorze. Żeby nie opóźniać zdjęć, musiałem ustawiać się do kamery drugim profilem. Natomiast sceny moich walk trzeba było przenieść na później" - opowiada Żurawski.
Kolejną wyrazistą postacią Żurawskiego był policjant Adam Kruk z serialu "Kruk". "'Kruk' dzieje się na rubieżach, na Podlasiu. Samotny jeździec, który w pierwszym sezonie stara się rozwiązać zagadkę ze swojej przeszłości. (...) Mój kołnierz i płaszcz, który udało się zachować przez wszystkie trzy sezony, pełnił funkcję odznaki i kapelusza. Ostatni sezon to już jest ewidentnie western. Jest zemsta, do tego opieka nad dzieckiem. Clint Eastwood po prostu. Dla mnie totalna frajda" - powiedział o tej produkcji Żurawski w podcaście "Imponderabilia".
Być może flirt z estetyką westernu natchnął aktora, by stworzyć coś, co byłoby jeszcze bardziej osadzone w tym kanonie. "Z Jakubem (Korolczukiem - red.) pracujemy teraz nad autentyczną historią, która wydarzyła się prawie 170 lat temu na Dzikim Zachodzie. (...) Brali w niej udział ludzie ze Śląska, ludzie mówiący naszym językiem. I to jest fascynujące, że niewielu ludzi w Polsce wie o tym, że w XIX wieku były takie osady w Ontario, Quebecu, Brazylii, wszędzie, na całym świecie. I jedną z takich historii chcemy zaadaptować na pierwszy, prawdziwy polski western. Najfajniejsze, że to będzie prawdziwa historia. (...) To brzmi i będzie wyglądać jak fantazja, a to będzie prawda" - zdradził Żurawski w rozmowie z Karolem Paciorkiem . Aktor nieprzypadkowo podjął temat Ślązaków, gdyż pochodzi z Chorzowa.
Żurawskiego oglądaliśmy również na kinowym ekranie w filmach: "Miasto 44", "Karbala", "Jestem mordercą" czy "53 wojny".
Do tej pory wcielał się głównie w mocne i mroczne postaci. Nie był kojarzony z komediami, zwłaszcza romantycznymi. Twórcy filmu "Szczęścia chodzą parami" postanowili jednak zaryzykować, przełamać pewne obsadowe stereotypy i powierzyć Michałowi Żurawskiemu główną rolę.
"Ma w sobie niespotykany w tym kraju romantyzm ukryty za firanami długich rzęs. I to powłóczyste, długie, głębokie spojrzenie" - tłumaczył reżyser Bartek Prokopowicz. "Kobiety, które będą oglądały ten film, będą miały ochotę się przytulić" - potwierdziła odtwórczyni głównej kobiecej roli w filmie Weronika Książkiewicz. Z kolei Tomasz Karolak wyjaśniał: "Michał Żurawski jest niezgrany w tym gatunku, jak to się mówi w naszej branży".
"Kiedy pierwszy raz wszedłem na plan, myślałem, że jestem wielki. Szybko okazało się, że jestem tylko aktorkiem, który ma wypełniać polecenia reżysera, producenta i innych ludzi. Że nic ode mnie nie zależy. Na całej filmowej liście aktorzy są na końcu, mimo że w napisach z reguły pojawiają się jako pierwsi" - TV 14.
Aktor twierdzi, że gdyby w 2008 roku nie spotkał na swej drodze Romy Gąsiorowskiej, nie wiadomo, czy wciąż wykonywałby zawód, który kocha i który daje mu mnóstwo satysfakcji. Przyznaje, że zanim związał się z obecną żoną, miał sporo problemów ze sobą, nadużywał alkoholu i żył z dnia na dzień, nie myśląc o przyszłości.
"Nagle się okazało, że przegrywam castingi i wcale nie jestem taki świetny, jak mi się wydawało. Moje wybujałe ego musiało sobie z tym poradzić. To duży problem psychiczny do przepracowania. Wielu sobie z tym nie radzi i ja też sobie nie poradziłem. Przez wiele lat ostro się bawiłem i odreagowywałem, pewnie wiele rzeczy zawaliłem, ale była to dla mnie nauka. Gdybym się wtedy nie pozbierał, nie byłbym dziś tu, gdzie jestem" - wyznał.
"Byłem już prawie na dnie" - powiedział w 2016 roku w jednym z odcinków programu "Azja Express". "Moja żona mnie uratowała, wyciągnęła z tego" - dodał.