Gliniarze
Ocena
serialu
6,6
Niezły
Ocen: 3000
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Gliniarze": Monika Miller spełnia marzenia

Widzowie Polsatu przecierali oczy ze zdumienia! Do obsady "Gliniarzy" właśnie dołączył nie kto inny jak... Monika Miller, wnuczka byłego premiera Leszka Millera! Powiedziała nam, że pragnęła zostać aktorką już w dzieciństwie.

Kolejny, 9. sezon serii, zaskoczył nas nowymi bohaterami. Kim jest Żaneta Kujawska, w którą się wcielasz?

- To hakerka, dość nietypowa. Rzadko kiedy można spotkać kogoś takiego na forum policyjnym. Nie do końca wiadomo, co robi na komendzie, czego naprawdę chce, czy ma za sobą burzliwą przeszłość. Wszystko okaże się w trakcie serialu. Ja do końca nie poznałam tej postaci. Mam przeczucie, że scenariusz jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

A jak zaczęła się twoja przygoda z serialem?

- Zostałam zaproszona na casting. Byłam już wtedy zaangażowana w wiele projektów. Idąc na przesłuchanie, mówiłam sobie: "Kurczę, bardzo fajnie byłoby się dostać, ale jeżeli się nie uda, to trudno". W studiu byłam z Laurą Samojłowicz, która jest profesjonalistką i też teraz dołączyła do obsady. Dzięki niej poczułam się swobodnie. To mi ułatwiło sprawę, bo czekała mnie m.in. improwizacja, z którą nie miałam nigdy do czynienia. Jak widać, wyszło nieźle.

Reklama

Wcześniej miałaś styczność z aktorstwem?

- Tak, zagrałam bokserkę w filmie "Raz, jeszcze raz", który czeka na swoją premierę. Przygotowując się do roli, przez miesiąc trenowałam z mistrzynią w tym sporcie, Iwoną Guzowską. Ledwo wyszłam z tego żywa. (śmiech) Nie mówiłam wtedy wiele tekstu, ale dzięki temu doświadczeniu jest mi teraz łatwiej na planie.

Ciąg dalszy wywiadu na kolejnej stronie --->

A jak przygotowywałaś się do roli w "Gliniarzach"?

- Zrobiłam mały rekonesans. Pierwsze, co mi wpadło do głowy, to postać gotki Abby (Pauley Perrette) z serii "Agenci NCIS". Jest ona zbliżona do mojej osobowości, ale nie chciałam, by to było takie łatwe. Postanowiłam trochę podkręcić Żanetę. W każdym odcinku moja postać się zmienia. Nigdy nie wiadomo, w jakim będzie nastroju i co zrobi. To jest bardzo fajne według mnie.

A skąd właściwie wziął się u Ciebie pomysł, żeby spróbować swoich sił akurat w aktorstwie?

- Gdy byłam mała, to było moim wielkim marzeniem. Chciałam iść na zajęcia teatralne, a nawet na studia w tym kierunku. Niestety, moi bliscy mi to odradzali. Sądzili, że jeśli pójdę w aktorstwo, to na pewno nigdzie się nie dostanę, bo tu potrzebne jest duże szczęście. No więc porzuciłam to marzenie. Spełniam je teraz.

Studiowałaś grafikę. Podobno większość tatuaży, których masz na ciele ponad 50, sama zaprojektowałaś?

- To prawda. Zaczęłam robić sobie tatuaże, gdy miałam 15 lat i te pierwsze nie są mojego autorstwa. Im głębiej wchodziłam w świat grafiki, tym bardziej chciałam, by tatuaże, które robię, miały dla mnie szczególny sens.

Oprócz aktorstwa i grafiki bliskie są Ci fotomodeling i muzyka. Któraś z tych pasji zajmuje w Twoim sercu szczególne miejsce?

- Zdecydowanie muzyka. Wcześniej, kiedy byłam bardziej nieśmiała, nie pomyślałam nawet, że mogłabym nagrać piosenkę i ją wydać. Teraz, obok "Gliniarzy", pochłania mnie praca nad własnym minialbumem.


Rozm.: Bogumiła Deka

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy