"Dalgliesh": Nieodgadniony bohater. Kim jest serialowy Adam Dalgliesh?
Dlaczego warto wcielać się w postaci, które można określić mianem "cicha woda brzegi rwie"? Kim jest inspektor kryminalny Adam Dalgliesh? Co powinien "mieć" dobry kryminał? O tym przeczytacie w rozmowie z serialowym Dalglieshem, czyli Bertiem Carvelem.
Opowiedz nam trochę więcej o "Dalglieshu". Co jest w nim takiego wyjątkowego i co sprawiło, że cię zainteresował?
Bertie Carvel: Nie znałem twórczości P. D. James, ale znałem Helen Edmundson, która jest główną scenarzystką serialu. Napisała adaptację "Coram Boy" dla teatru, w którym grałem wiele lat temu, więc znam ją całkiem dobrze. I uwielbiam jej twórczość. Spodobał mi się scenariusz, ale zastanawiałem się, co będzie się działo między kolejnymi opowieściami o zbrodniach. Jaką historię chcemy opowiedzieć o głównym bohaterze? Na jednej ze stron opisany jest on jako nieodgadniony. Bardzo mi się to spodobało. Myślę, że to określenie skłania do refleksji.
- Byłem podekscytowany możliwością zagrania kogoś, o kim można powiedzieć: "cicha woda brzegi rwie".
Wiemy, że Adam Dalgliesh jest inspektorem kryminalnym i fikcyjną postacią, którą znamy z książek P.D. James. Ale kim jest Adam w tym serialu?
- Krótko przed tym jak rozpoczyna się akcja serialu traci żonę i dziecko. Choć w każdym odcinku opowiadamy inną historię, to główny wątek jest właśnie o tym. P.D. James jest dla mnie pisarką z prawdziwego zdarzenia, a ponadto świetną historyczką społeczną i obserwatorką ludzkiej natury. Wyjątkowe w tym serialu jest też to, że przez pryzmat zbrodni możemy dowiedzieć się wiele o Wielkiej Brytanii i ludziach żyjących w tamtych czasach.
Co było twoim priorytetem przy tworzeniu tej postaci?
- Jestem z niej po prostu dumny. Jeśli mam być szczery, myślę, że świat nie potrzebuje kolejnego serialu detektywistycznego. Ale ludzie chcą oglądać takie rzeczy, więc pomyślałem, że jeśli mamy stworzyć serial detektywistyczny, to chciałbym, żeby były w nim postaci, które są naprawdę interesujące. Chciałem, żeby Dalgliesh był człowiekiem z krwi i kości. Dodatkowo czułem się też osobiście związany z moim bohaterem, ponieważ sam przeżyłem żałobę w ostatnim czasie.
Prawdopodobnie pierwszy kontakt z Adamem nawiązałeś dzięki powieściom, ale czy było coś jeszcze co stanowiło dla ciebie źródło inspiracji?
- Przede wszystkim trzymałem się scenariusza. Dopiero później sięgnąłem po trzy powieści, które składają się na nasz serial. Pierwsza z nich rozgrywa się w bardzo klaustrofobicznym środowisku szkoły dla pielęgniarek. Akcja kolejnej ma miejsce w okazałym domu, który został przekształcony w pensjonat dla niepełnosprawnych i jest prowadzony przez grupę religijnych fanatyków. Budynek znajduje się na klifach Dorset - dzikim i nieokiełznanym miejscu. Natomiast trzecia opowieść jest osadzona w Londynie 1975 roku i opowiada o warstwach społecznych brytyjskiego społeczeństwa oraz o tym, jak one ze sobą współgrają. Są to więc trzy całkiem odrębne opowieści. Starałem się znaleźć coś, co połączyłoby je ze sobą.
A co jest tym, co je łączy?
- Osobowość Adama, oczywiście. Są różne sposoby na zainteresowanie widzów. Moim zdaniem telewizja jest medium, w którym trzeba nagradzać spostrzegawczość widzów. Więc zamiast mówić kim jest dana postać, lepiej to pokazać.
"Dalgliesh" to serial kostiumowy. Czy podróż o pół wieku w przeszłość była dużym wyzwaniem?
- Bardzo lubię pracować z kostiumami i charakteryzacją. Jest to zawsze bardzo istotna część mojego procesu poszukiwania postaci. Mówiąc w przenośni - lubię zakładać maski. Ale w tym przypadku chciałem zagrać moją postać delikatniej, znaleźć pewien rodzaj bezruchu. Często pracuję ze zwierzętami. Mają one pewną cechę charakteru, która wpłynęła na moje myślenie. Starałem się nadać Dalglieshowi trochę zwierzęcego charakteru - mam tu na myśli instynkt, mimikę, gesty, sposób myślenia. Spędziłem dużo czasu na rozmowach z Jill Robertsonem, reżyserką dwóch pierwszych odcinków. Przez kilka miesięcy co tydzień odbywaliśmy półgodzinną rozmowę o wszystkim, co nam chodziło po głowie.
Wspomniałeś, że świat pewnie nie potrzebuje nowego serialu detektywistycznego, ale ja uważam, że kryminały bardzo się zmieniły w porównaniu do tych z lat 70. Na przykład coraz mniej jest bohaterów pokroju Poirota Agathy Christie, a coraz więcej superbohaterów. Czy odczułeś tę zmianę?
- No nie wiem, wciąż przychodzi mi do głowy kilka fantastycznych współczesnych seriali kryminalnych. Jestem wielkim fanem "Prawa ulicy", "Breaking Bad" i Neila Crossa. Mimo, że akcja naszego serialu rozgrywa się w 1975 roku, to mam nadzieję, że jest on nadal aktualny. P.D. James powiedziała, że detektywi wyprowadzają porządek z chaosu. Myślę też, że oglądanie serialu z tak wszechobecnym motywem śmierci to w pewnym sensie przyswajanie faktu, że wszyscy umrzemy. Konfrontacja z brutalną zbrodnią, a w szczególności z morderstwem, czyli brutalnym przerwaniem życia, jest ciekawym sposobem na zastanowienie się nad własną śmiertelnością.
Jakie jest przesłanie tej serii? Czy chodzi tylko o to, że zbrodnia się nie opłaca, bo zawsze w końcu zostaniesz złapany?
- To, co jest w "Dalglieshu" wyjątkowe, to fakt, że historie skupiają się przede wszystkim na osobach z otoczenia ofiary. Adam jest kimś w rodzaju psychologa, cechuje go ogromna empatia. Jego sposób rozwiązywania zbrodni, częściej niż zwykle, polega na zrozumieniu motywacji ludzi z najbliższego otoczenia ofiary. Myślę, że to właśnie sprawia, że ten serial jest tak dobry. Adam nie skupia się na fizycznych, ale na psychologicznych wskazówkach. Dodatkowo wątki i szczegóły, które nie są istotne dla śledztwa, a pojawiają się w serialu, pozwalają uwierzyć, że ten świat jest zamieszkany przez ludzi z krwi i kości.
Głupio nawet pytać, bo w końcu jesteś Bertiem Carvelem, ale czy miałeś jakieś wyzwania związane z tym serialem?
- Przychodzi mi na myśl COVID-19. Kiedy zaczęliśmy kręcić, był luty zeszłego roku. Mój syn urodził się w maju ubiegłego roku, więc praktycznie nie wychodziliśmy z domu. Nagle okazało się, że nagrywamy w Belfaście z ekipą zaopatrzoną w środki ochrony osobistej i wszyscy mamy mieszkać w hotelu, który jest dla nas zarezerwowany na wyłączność. Wszystko było oparte na sztywnych regulacjach i kręciliśmy w dość klaustrofobicznym otoczeniu. Interesujące jest to, że wszystkie sceny w pierwszych dwóch odcinkach powstawały w jednym miejscu, co jest niezwykle rzadkie. To było ogromne wyzwanie, a plan zdjęciowy bardzo wyczerpujący. Wszystko trwało długie godziny, ale taki urok tej pracy. Myślę, że największym wyzwaniem dla mnie było to, że kręciliśmy trzy historie równolegle. Więc w tym samym czasie, kiedy nagrywaliśmy pierwszą, starałem się znaleźć czas na rozmowy telefoniczne z reżyserami dwóch pozostałych. Stanowiło to wyzwanie, ale jednocześnie było ekscytujące. W dodatku moja rodzina był cały czas ze mną, co było wspaniałe.
Co będzie dla ciebie najważniejszym wspomnieniem z tego serialu?
- Jeśli mam być szczery, to myślę, że sam pobyt w Belfaście. Byłem tam z moim małym synkiem, który dopiero skończył roczek, z jego mamą i dziadkami, którzy przyjechali nam pomóc. Pracowałem bardzo ciężko, ale naprawdę dobrze wspominam ten czas. Trudno byłoby mi wybrać jeden moment z pracy nad wszystkimi trzema odcinkami, ponieważ każdy z nich był wyjątkowy. Myślę, że w drugiej historii było coś, co niezwykle mnie ujęło. Pojawiają się tam bardzo ciekawe postacie, grane przez niesamowitych aktorów. I szczerze mówiąc, bardzo cenna była dla mnie możliwość pracy w ogóle, po roku czy 18 miesiącach, kiedy tak wielu ludzi z mojej branży musiało znaleźć alternatywne formy zatrudnienia i zostać na przykład kierowcami taksówek. Początek pandemii to nie był dobry czas dla wielu branż. Dlatego jestem bardzo wdzięczny, że mogę wykonywać swoją pracę, mimo tak trudnego i dziwnego czasu, w jakim obecnie żyjemy.
Premiera serialu "Dalgliesh" została zaplanowana na 14 lutego o 21:30 na kanale Epic Drama.
Zobacz też:
"Sherlock: pozdrowienia z Rosji": Nowy serial na Epic Drama
"Wszystkie stworzenia duże i małe": Powstaną kolejne dwa sezony!
"Panna Marple": Ulubienica Agathy Christie. Tego o niej nie wiedzieliście