"Biała królowa": "Każdy znajdzie tu coś dla siebie" [wywiad z Maksem Ironsem]
"Wyjątkowość tej historii polega na przedstawieniu jej z perspektywy kobiety" - mówi Max Irons, czyli król Edward IV w "Białej królowej". Aktor opowiada dlaczego ta produkcja jest wyjątkowa , o pracy na planie oraz swoim bohaterze i jego relacjach z członkami rodziny.
W "Białej Królowej" wcielasz się w rolę Króla Edwarda IV. Jaka jest twoja postać?
- Edward IV był postępowy. Historycy są podzieleni co do tego, czy był nierozsądnym i krótkowzrocznym, czy też nowoczesnym i myślącym przyszłościowo królem. Moim zdaniem to drugie. Był impulsywny, ale dzięki inteligencji potrafił poradzić sobie z konsekwencjami takiego zachowania. Jego głównym politycznym błędem było poślubienie w tajemnicy kobiety z ludu, w dodatku pochodzącej z wrogiego rodu, w wyniku czego stracił polityczne koneksje, ale poradził sobie z tym.
Kiedy patrzysz na rody Yorków i Lancasterów, czerwień i biel, po której stronie według ciebie stoi Edward?
- Jest biały i jest Yorkiem, książę Yorku ma trzech synów - George’a, Richardai Edwarda.
Co cię zachęciło do roli?
- Postacie z obrazów brytyjskich monarchów zawsze mają poważne, prawie puste wyrazy twarzy. Ciężko się zorientować, o czym myślą. Edwarda postrzegam zupełnie inaczej. Nie był zimny, był po prostu człowiekiem jak każdy inny. Spotykamy go po raz pierwszy, gdy ma 22 lata i cechują go przymioty młodości - nieodpowiedzialność, poczucie humoru i ciągłe podniecenie, co wpłynęło na jego reputację. Jednak później dojrzał i okazał się niezwykle sprawny i mądry w kwestiach militarnych. Nigdy nie przegrał bitwy.
- Ekonomicznie również myślał bardziej przyszłościowo niż ktokolwiek inny przed nim. Marzył o zjednoczeniu kraju w oparciu o jeden kodeks prawny, chciał wreszcie zakończyć Wojnę Dwóch Róż. Był niezwykle doświadczonym królem, ale także człowiekiem z krwi i kości. I to jego człowieczeństwo wpływało na wszystkie decyzje. Żył też w zgodzie ze swoim sumieniem. Po prostu wielowymiarowy, interesujący, inteligentny i ciepły człowiek.
Jak to jest wcielić się w postać króla?
- Ktoś kiedyś powiedział: "Ciężka jest głowa, która dźwiga koronę". Ten cytat idealnie tutaj pasuje. Długo zastanawiałem się jak zagrać króla. Raz w życiu miałem szczęście być w jednym pokoju z Księciem Williamem. Moja matka chrzestna miała z nim spotkanie i pamiętam, jak podszedł do niej i miał w sobie to coś, tę niezwykłą, nadludzką aurę. Jak coś takiego odtworzyć?
- Nie możesz tego zrobić jako aktor. Ale możesz pozwolić innym, by tak właśnie na ciebie reagowali. Jako król po części właśnie tak się zachowujesz - pozwalasz ludziom odpowiednio się przy sobie zachowywać. Oczywiście musisz wiedzieć, co inni zamierzają, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Ale po prostu odgrywasz rolę, taki jest twój cel.
W serialu często jeździsz konno. Czy musiałeś się do tego przygotować, czy już wcześniej miałeś z tym styczność?
- Całe życie jeździłem konno, ale nigdy w ten sposób. Konie na planie są jak samochody wyścigowe. Do jazdy używasz obu stóp, jeżeli je przyciśniesz do boku zwierzęcia ono kłusuje. Jeżeli jedną z nich przesuniesz o kilka centymetrów i przyciśniesz, wtedy cwałuje. Kiedy przeniesiesz nogę do tyłu - koń galopuje, a gdy przełożysz stopę w inne miejsce - koń się przewróci albo zacznie się cofać.
- Te zwierzęta są niesamowicie wytrenowane i chwilę trwało, zanim się do tego przyzwyczaiłem. Były momenty, kiedy myślałem, że mógłbym to robić za darmo. Czułem się wtedy jak dziecko. To były jedne z najlepszych dni na planie.
Opowiedz o pierwszym spotkaniu z Elizabeth Woodville.
- Kiedy Edward zobaczył ją po raz pierwszy, był na odprawie wojsk, między dwiema bitwami i zbierał oddziały do kolejnego starcia. Był w bojowym nastroju. Jechał wraz z Warwickiem i wojskiem, a ona stała na poboczu drogi. Domagała się zwrotu ziemi utraconej na skutek Wojny Dwóch Róż. Nie wiem, czy to była miłość od pierwszego wejrzenia, ale w Elizabeth było coś tajemniczego, intrygującego, sposób, w jaki mówiła, w jaki broniła siebie i swojego byłego męża, który był wrogiem króla.
- W zasadzie to Edward był odpowiedzialny za jego śmierć. Mimo to nie była uległa. Niestety w owych czasach, kobiety wobec monarchy musiały być posłuszne, więc Edward tak naprawdę nie miał wielu okazji, by być świadkiem takiego zachowania i z pewnością to go urzekło. Nie był to łatwy początek, ale ziarno zostało zasiane już podczas pierwszego spotkania.
Jak rozwijała się ta relacja?
- Ktoś mnie dzisiaj zapytał ile czaszek trzeba skruszyć, ilu ludzi zabić i ilu śmierci swoich bliskich doświadczyć, żeby coś pękło i delikatna część twojej natury znikła? Myślę o tym, w jaki sposób związek Elizabeth i Edwarda się zmienia - na początku to miłość - przenikające na wskroś pożądanie i magia. Potem Edward zostaje uprowadzony, wpada w zasadzkę, musi udać się na banicję. Nie widzi swoich dzieci przez lata. A jeszcze pomiędzy tym wszystkim ściera się na polu bitwy.
- Zatem gdy Edward powraca do Elizabeth, pojawia się między nimi pewna szorstkość i chłód. To pewne, czas odcisnął na nim swoje piętno. Widział tyle bólu, że trudno mu przyjąć miłość na nowo. Ich relacja się zmienia. Ale niekoniecznie na gorsze, po prostu dojrzewa.
Edward ma dwóch braci, George’a i Richarda. Możesz o nich opowiedzieć?
- George jest bezwzględnie ambitny. W pewnym momencie rozważał nawet pozbawienie Edwarda głowy. Bezskutecznie próbował zdobyć jego tron. Przy każdej nadarzającej się okazji, wszelkimi możliwymi środkami - zawierając odpowiednie małżeństwo, zmieniając strony czy planując zabójstwo brata - zrobiłby wszystko, by dostać się na szczyt. Jednak jego zapędy pod koniec słabną, gdyż większość prób zdobycia tronu nie przynosi efektów.
- Richard z kolei jest niesamowicie lojalny. On i Edward są ze sobą bardzo blisko i od najmłodszych lat walczą na polu bitwy ramię w ramię. Richard wykonałby każdy rozkaż Edwarda bez mrugnięcia okiem, walczy o jego interesy zarówno na dworze, jak i poza nim. Jest całkowitym przeciwieństwem George’a.
Mógłbyś opowiedzieć o Warwicku "Twórcy królów"?
- Relacja Edwarda z Warwickiem jest bardzo interesująca, porównywalna do relacji ojca z synem. Inni powiedzieliby, że są jak bracia. W tamtych czasach dobrze urodzeni chłopcy już od najmłodszych lat mieli nauczyciela od wszystkiego - od łaciny, przez szermierkę, jazdę konną, po bycie królem. I tym właśnie był dla Edwarda Warwick. Nauczył go, jak być królem. Przekazał mu całą swoją wiedzę, czego nie zrobiła ani jego matka ani wiecznie nieobecny ojciec.
- Jednak konsekwencją tego była całkowita kontrola nad królem, jego decyzjami i lojalnością. Gdy Edward dojrzewa, jego ponadprzeciętna inteligencja oraz polityczna, ekonomiczna i militarna bystrość sprawiają, że zaczyna przerastać Warwicka. A kroplą, która przepełnia czarę goryczy w ich relacji, jest poślubienie Elizabeth Woodville, w momencie gdy Warwick zaaranżował małżeństwo z francuską księżniczką, które zapewniłoby lata pokoju z Francją. Ta decyzja Edwarda niweczy jego plany. W wyniku młodzieńczego impulsu króla następuje radykalna zmiana polityczna, a ich drogi rozchodzą się.
- Warwick jest też niezwykle ambitny. Chciałby zostać królem, ale jeśli to niemożliwe, to będzie kontrolować każdego, kto mógłby być pretendentem do tronu - jeśli nie uda mu się z Edwardem, to spróbuje z George’em. Skupia się zatem na realizacji swoich planów.
Myślisz, że to było bolesne dla Edwarda?
- Z pewnością bardziej bolesne niż rozpad jakiejkolwiek innej relacji. Warwick i Edward są przecież jak bracia, dorastali razem, dzielili ze sobą każde doświadczenie. I kiedy okazuje się, że osoba, którą uważasz za przewodnika, która cię wspiera, nagle obraca się przeciwko tobie, pokazuje swoje prawdziwe oblicze i każe cię zabić, musi ci to złamać serce.
Do czego posunąłby się Edward, by pozostać na szczycie?
- Niemal do wszystkiego. Należy jednak pamiętać, że w tym szczególnym okresie historii Plantagenetów, utrzymanie się na tronie przez całe życie jest raczej niespotykane. A Edward jest jednym z tych, którym się to udało, głównie dzięki jego mądrości i wiedzy na temat planów i zamiarów innych...
- Ale są takie sytuacje, w których czyny znaczą więcej niż słowa. I jeżeli to oznacza zmiażdżenie potężnej armii, to należy to zrobić, jeżeli egzekucja uzbrojonego przeciwnika ma być swego rodzaju sygnałem, to należy ją wykonać. Nie sądzę, by Edward czerpał z tego przyjemność, ale wiedział, że musi tak postąpić. W rzeczywistości jest to dla niego bardzo obciążające emocjonalnie, co również pokazuje, jakim był człowiekiem.
Dlaczego opowiadanie tej historii jest wyjątkowe dla dzisiejszych odbiorców?
- Wyjątkowość tej historii polega na przedstawieniu jej z perspektywy kobiety. Co nie zdarzało się tak często, zarówno w historii, jak i w innych serialach telewizyjnych. Zainteresowała mnie też rola kobiet na królewskim dworze. Nie miały one przecież żadnej władzy, ale mogły decydować o tym, kogo poślubić, miały moc uwodzenia, posiadały też "moc" plotkowania. W owych czasach ludzie wręcz polowali na Elizabeth Woodville. Gdy tylko popełniła jakiś błąd, byli gotowi się jej pozbyć i zastąpić kimś innym. Zatem to ciekawe, w jaki sposób kobiety potrafiły przetrwać w pełnym przemocy i zdominowanym przez mężczyzn świecie.
Jak opisałbyś kobiety pojawiające się w serialu?
- Jednym słowem: ocalałe. Każda z nich musiała przecież przetrwać. Gdyby któraś z nich okazała w tamtym świecie jakąkolwiek słabość, od razu pojawiłyby się osoby gotowe ją zniszczyć.
Jakbyś w skrócie opisał serial "Biała Królowa"?
- Trzymający w napięciu.
A jak byś zachęcił swoich przyjaciół do obejrzenia serialu?
- Powiedziałbym im prawdę, czyli że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest coś dla tych, którzy interesują się polityką, zakulisowymi zagraniami i rozgrywkami dworskimi, jest też coś dla miłośników scen batalistycznych, intryg i rywalizacji, no i jest oczywiście miłość. Jest również historia, chociaż wydarzenia z serialu są dość luźno oparte na tym, co się wydarzyło naprawdę.
Premiera serialu "Biała królowa" na kanale Epic Drama została zaplanowana na 3 lutego o 21:30.