Canal+: Seriale
Ocena
serialu
7,8
Dobry
Ocen: 30
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Powrót": Czarna komedia o zmartwychwstaniu. Czy ten eksperyment mógł się udać?

Każdy z nas zastanawiał się pewnie wielokrotnie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby od losu dostał drugą szansę. Gdyby tak dało się zacząć wszystko od nowa. Gdyby tak mieć możliwość zmienić to, co nie do końca się udało, ulepszyć to, z czego nie do końca jesteśmy zadowoleni. Bohater nowego serialu Canal+ „Powrót” dostaje właśnie taką szansę. Serialowy Jan umiera na zawał serca, by po kilku dniach… zmartwychwstać i niejako zacząć wszystko od nowa, z czystą kartą i na własnych zasadach. Brzmi ciekawie, prawda? Jeśli by tę historię jeszcze odpowiednio oprawić, mogłoby z tego wyjść coś naprawdę interesującego. Czy ta sztuka udała się twórcom produkcji?

Interesujący punkt wyjścia

Takiej historii w polskiej telewizji definitywnie nie było i sam pomysł na uwikłanie głównego bohatera w sytuację, którą trudno nam sobie wyobrazić, a tym bardziej postawić się na jego miejscu, wydaje się świetny. Oto bowiem już w pierwszych minutach serialu poznajemy Jana, właściciela agencji ubezpieczeniowej, wiodącego spokojne, wręcz nudne życie, które dzieli pomiędzy pracą za biurkiem a rodziną. Nie mamy jednak szansy dłużej przyjrzeć się jego codzienności, bo już za chwilę mężczyzna umiera na zawał serca. To, co dla każdego zwiastowałoby koniec ziemskiego żywota, dla Jana staje się tak naprawdę dopiero początkiem.

Reklama

Bohater zmartwychwstaje i dzięki szczęśliwemu zrządzeniu losu udaje mu się opuścić swój grób. Po początkowej euforii szybko następuje jednak chwila rozpaczy. Radość znika, gdy Jan wraca do domu, a po jego dawnym życiu właściwie nie ma śladu. W łóżku żony zastaje innego mężczyznę, a swoje rzeczy znajduje na... śmietniku. Wówczas dochodzi do wniosku, że powrót do tego, co było nie jest możliwy i że musi sobie zorganizować życie na nowo. Powoli zaczyna także dostrzegać, że w przeszłości zdecydowanie się zagubił, stracił radość i wiele lat zmarnował. Wreszcie uzmysławia sobie, że daną od losu szansę musi jak najlepiej wykorzystać.

Produkcja w głównej mierze koncentruje się na doświadczeniach głównego bohatera, jego nowym podejściu do życia i przygodach, często absurdalnych, które z czasem stają się stałymi elementami jego codzienności. I choć to Jan znajduje się w centrum wydarzeń dużo czasu poświęcono również osobom z jego najbliższego otoczenia, a więc żonie, córce i przyjaciołom, na których nagła śmierć bliskiej osoby odcisnęła ogromne piętno. Reakcje każdego z nich, choć skrajnie różne, zdają się być na wskroś prawdziwe.

"Powrót": Technicznie dobrze skrojona całość

Serial posiada kilka mocnych stron. Jedną z nich jest niewątpliwie dobrze dobrana obsada. W głównego bohatera wciela się Bartłomiej Topa i zdecydowanie radzi sobie z postawionym przed nim zadaniem. Mając przed oczami Jana, trudno sobie wyobrazić aktora, który lepiej pasowałby do tej roli, który lepiej łączyłby potrzebny postaci komizm z pewną dozą dramaturgii. Topie na ekranie partnerują równie świetni artyści, zarówno ci bardziej doświadczeni, jak i debiutujący. Magdalena Walach, Wojciech Mecwaldowski i Maria Dębska po raz kolejny udowodnili, że są aktorami wszechstronnymi. Uwagę widzów zdecydowanie ma szansę skraść jednak Matylda Giegżno, wcielająca się w Izę. Charyzmatyczna aktorka przyciąga wzrok i daje sygnał, że już wkrótce może być o niej naprawdę głośno.

"Powrót", podobnie jak inne oryginalne produkcje  Canal+, wygląda ładnie i brzmi ładnie. Kolorystyka, klimatyczne lokacje i interesująca ścieżka dźwiękowa to elementy, które zdecydowanie należy zaliczyć na plus.

Kilka mankamentów

Serial, gatunkowo nawiązujący do czarnej komedii, momentami może wywołać uśmiech na twarzy nawet największego ponuraka (weźmy choćby za przykład scenę z pogrzebu i mowę Kostka - przyjaciela Jana). Warto zaznaczyć jednak, że prezentowany na ekranie humor z pewnością nie przypadnie do gustu wszystkim, a niektóre sceny i żarty zwyczajnie mogą wywołać zażenowanie.

Trudno nie odnieść wrażenia, że twórcy po prostu "przedobrzyli", a poziom absurdu, nawet jak na czarną komedię, momentami wymyka się spod kontroli. Podobnie zresztą jak liczba erotycznych wątków i nawiązań, które wręcz wylewają się z ekranu.  

I choć "Powrót" to produkcja, która ma być lekka, ma napawać optymizmem i pewnie w dużym stopniu po prostu bawić, zdecydowanie brakuje w niej dłuższych chwil "sam na sam" z bohaterami, na których bądź co bądź spada spora rewolucja życiowa. Momentami jest zbyt szybko i zbyt powierzchownie, a chciałoby się zatrzymać na chwilę i zwyczajnie z bohaterami posiedzieć i pomyśleć.

Warto obejrzeć?

Mimo kilku słabszych stron, "Powrót" to serial, który jest warty obejrzenia. Niewątpliwie zachęca do tego poruszana tematyka, choć wielokrotnie wykorzystywana w kulturze, dotąd raczej pomijana w polskich produkcjach. Sam pomysł na stworzenie serialu, w którym główny wątek obraca się wokół zmartwychwstania, a ściślej mówiąc wokół drugiej szansy, jest niezwykle interesujący. Dodając do tego świetną obsadę, zdjęcia i ścieżkę dźwiękową, dostajemy produkcję, przy której raczej nie będziemy się nudzić.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Canal+: Seriale
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy