Aktor zaszczycony, że był puentą dowcipu podczas rozdania nagród Grammy
11 lutego 2024 roku odbyła się gala rozdania nagród Grammy. Prowadził ją komik Trevor Noah, który doczekał się pozytywnych reakcji za swoją pracę. Wśród zadowolonych z jego występu jest Terry Crews. Aktor stał się w pewnym momencie puentą jednego z dowcipów prowadzącego — i był tym zachwycony.
W otwierającym monologu Noah nawiązał do Taylor Swift i jej obecności na meczach footballu amerykańskiego. Piosenkarka często pojawia się na nich, by kibicować Travisowi Kelce, swojemu chłopakowi, który gra w drużynie Kansas City Chiefs.
Podczas transmisji telewizyjnych realizatorzy często skupiają się na reakcjach Swift, co zaczęło irytować fanów footballu, a nawet doczekało się teorii spiskowych. Noah zażartował, że nadszedł czas zapłaty.
"Zemszczę się. Za każdym razem, gdy ktoś powie 'Taylor Swift', pokażemy w kadrze kogoś, kto gra w football" - powiedział poważnym tonem Noah, a na ekranie pojawił się wyraźnie zdziwiony Crews. Gwiazdor serialu "Brooklyn 9-9" grał w football amerykański przed rozpoczęciem kariery aktorskiej.
Crews, który słynie z dystansu do siebie, był zachwycony dowcipem prowadzącego. "Uwierzcie mi, dawno nie byłem tak zaskoczony. Nie chciałem zrobić nic głupiego. Wylać napoju na Beyoncé... Albo nadepnąć jej na palce! Chciałem tylko dobrze się bawić i nie nawalić. I wtedy Trevor wrzucił mnie pod autobus przed miliardami widzów — ale tak naprawdę był to zaszczyt" - mówił aktor po zakończeniu ceremonii.
Dodał także, że nie rozmawiał o dowcipie ze Swift. Na nagraniach widać jednak, że piosenkarka była rozbawiona żartem. Crews uważa, że komik sprawdził się na tyle dobrze, że powinien kiedyś poprowadzić galę rozdania Oscarów.
"Trevor nikogo nie obrażał, był idealnym gospodarzem. Mógłby niedługo poprowadzić Oscary. Myślę, że to może być jego następny krok, bo na ceremonii rozdania Grammy był strzałem w dziesiątkę" - mówił Crews. Według niego była to najlepsza gala, na jakiej był od dziesięciu lat.