Wygadał się na temat nowego sezonu "Bridgertonów". Będzie ślub?
"Bridgertonowie" to jedna z najchętniej oglądanych produkcji Netfliksa, która zyskała popularność dzięki wciągającym wątkom miłosnym i świetnej obsadzie. W czwartym sezonie poznamy historię Benedicta i Sophie. Jeden z aktorów właśnie wygadał się na temat ważnego wątku, którego nie było w książce.
Seria bestesellerowych powieści autorstwa Julii Quinn "Bridgertonowie" składa się z dziewięciu tomów, z których każdy poświęcony jest jednemu z ośmiorga bohaterów. Opowieść zaczynamy od poznania losów Daphne (Phoebe Dynevor) oraz Simona (Rege-Jean Page), którzy byli bohaterami pierwszego sezonu. Każdy kolejny tom jest poświęcony innej postaci i jej lub jego przygodom w świecie wyższych sfer oraz poszukiwaniu miłości. Produkcja ta cieszy się ogromnym zainteresowaniem widzów i jest jednym z największych hitów Netfliksa.
W nadchodzącej czwartej odsłonie poznamy historię miłości Benedicta (Luke Thompson) oraz Sophie (Yerin Ha). W obsadzie nowej serii znalazła się również Katie Leung ("Arcane"), która zagra Lady Aramintę Gun. Michelle Mao ("FBI: Most Wanted" i "Gęsia skórka") wcieli się w rolę Rosamund Li, najstarszą córkę Aramity. Isabella Wei ("1899", "Kruk") zagra z kolei Posy Li - młodszą siostrę Rosamundy.
Zdjęcia do nowych odcinków zostały już zakończone. Do roli Anthony’ego ponownie powróci Jonathan Bailey. W niedawnym wywiadzie dla The Hollywood Reporter aktor uchylił rąbka tajemnicy na temat czwartego sezonu.
"W zeszły poniedziałek kręciłem scenę ślubu. Wszyscy wiedzą, że w 'Bridgertonach' ludzie się pobierają. To nie jest spoiler, prawda?" – zdradził.
Fabuła czwartego sezonu oparta jest na powieści Julii Quinn "An Offer from a Gentleman". Jak zauważa cytowany przez Serialową portal Screen Rant, w książce nie pojawia się motyw ślubu. Możliwe więc, że Bailey przypadkowo ujawnił istotną zmianę względem materiału źródłowego.
Premiera czwartego sezonu "Bridgertonów" zaplanowana jest na 2026 rok na Netfliksie.
Czytaj więcej: Hit Netfliksa, który pokochały miliony. Takiej decyzji jednak nikt się nie spodziewał