Katarzyna Gniewkowska: Byłam wychowywana jak chłopiec, po męsku [wywiad]
Katarzyna Gniewkowska ponownie zachwyca na małym ekranie. Tym razem w roli Małgorzaty Dobrowolskiej, matki czterech synów w serialu "Bracia", który można oglądać na platformie Polsat Box Go. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o swojej bohaterce. Wyznała także, że ona sama była wychowywana "po męsku".
O tym, że zostanie aktorką, Katarzyna Gniewkowska wiedziała już jako mała dziewczynka. Zawsze marzyła o scenie, wspaniałych rolach i była pewna, że uda jej się to spełnić. Miała w końcu wsparcie ojca, aktora Jerzego Gniewkowskiego, który od najmłodszych lat wprowadzał ją w świat teatru. Dodała również, że ojciec był jej autorytetem, ale również najostrzejszym krytykiem: "wymagał, uczył dyscypliny".
Po raz pierwszy na ekranie mogliśmy zobaczyć ją w półgodzinnym, telewizyjnym filmie "Pętla dla obcego" (1984) - części większej całości zatytułowanej "Zdaniem obrony" - gdzie zagrała postać fryzjerki w małym miasteczku, która została zamordowana w tajemniczych okolicznościach.
Jedną z pierwszych filmowych kreacji stworzyła w "Między ustami a brzegiem pucharu" Zbigniewa Kuźmińskiego. Młodej aktorce wróżono wielką karierę. Niestety, przez kilka kolejnych lat zagrała tylko parę ról, a potem w latach 90. w ogóle nie było jej w kinie.
W 2002 r. dostała propozycję zagrania w "Nienasyceniu" Wiktora Grodeckiego. I choć film spotkał się z miażdżącą krytyką, aktorka nie żałuje czasu poświęconego temu przedsięwzięciu. Bardzo dobrze radziła sobie ma mały ekranie. Popularność przyniósł jej udział w serialach: "Majka", "Ekipa," "Sprawiedliwi" i "Szpilki na Giewoncie", a wielkie uznanie publiczności i krytyki - rola Marii Konarskiej w "Czasie honoru".
Proszę opowiedzieć o swoich ukochanych czterech porach roku?
Katarzyna Gniewkowska: - Piotr to jesień, Alek to zima, Wojtek to wiosna, a Adam, najmłodszy, to lato. Czterech braci, synów mojej bohaterki Małgorzaty, każdy inny, każdy na innym etapie życia prywatnego i zawodowego, z innym bagażem dorosłości, z innymi problemami, marzeniami, a przede wszystkim usposobieniem tak różnym, jak cztery pory roku.
Figura matki w tej męskiej energii, jaka jest?
- Empatyczna, ale też silna. Scenariusz serialu obfituje w zagadki, niespodzianki, zwroty, tragedie, które Małgorzata stara się godnie znosić.
Jej życie prywatne i zawodowe to dom, ogród, mąż, dzieci, wnuki. Może na pierwszy rzut oka wydawać się nadopiekuńcza, ale bardzo kibicuje chłopakom w poszukiwaniu własnej drogi.
- Ona ma siłę tura! Tak też starałam się ją grać. Prywatnie mam córkę i syna, ale żyjąc z takimi czterema indywidualnościami i piątym mężem, tak sobie to wyobrażam, że nie mogła się nad swoim losem roztkliwiać. Cała piątka ma na pewno duży szacunek do matki. Urodziny Małgorzaty są zaznaczone w kalendarzach chłopaków na czerwono. Nieodwołalnie. Z pewnością dopinguje synów. Pozwala im odfrunąć po własne marzenia, w przeciwieństwie do ojca, który był surowy i miał wobec nich inne oczekiwania.
Naprawdę można nie znać człowieka, z którym spędziło się czterdzieści lat życia? Jerzy Dobrowolski (Jan Frycz - przyp. red.), delikatnie mówiąc, nie jest wiernym mężem.
- Mężczyźni są generalnie trudni. Wiem to z mojego sześćdziesięcioletniego doświadczenia. Trudne życie z mężczyzną polega właśnie na tym, że czasami oszukuje. I to trzeba przyjąć. Jestem wyrozumiałą kobietą. Wydaje mi się, że Małgorzata zna swojego męża. Aczkolwiek są pewnie rodziny, w których mężczyźni prowadzą podwójne życie, a żony w ogóle się o tym nie dowiadują.
A kiedy już się dowiedzą, to walczą o siebie czy o gniazdo rodzinne?
- Prywatnie, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Skąd mam to wiedzieć. (uśmiech - przyp. red.)
Zapytam więc inaczej, gdzie przebiega cienka granica między spełnieniem a rezygnacją z siebie w przypadku Małgorzaty?
- Myślę, że tu nie ma rezygnacji, absolutnie. Wspierana przez czterech synów daje radę, to wszystko przetrwać, przeżyć. Sposób, w jaki walczy o siebie i rodzinę, o rodzinne więzi świadczy o jej wielkiej sile.
Obok, którego syna jest najbliżej serce matki?
- Najmłodszego, Adasia. Szalony, artysta, marzyciela.
Jak donoszą artykuły na Pani temat, z miłości do ojca, który chciał mieć syna, w dzieciństwie była Pani wychowywana po męsku. Rozumie Pani być może lepiej ten świat, w którym teraz zanurzyła się jako aktorka.
- Byłam jedynaczką. Zewnętrzne zawsze wyglądałam na dość delikatną osobę, ale mentalnie, wewnętrznie byłam silna. Byłam wychowywana jak chłopiec, po męsku, w dużej dyscyplinie. Cieszę się z tego, dlatego że dziś boję się tylko utraty zdrowia. Reszta nie jest mi straszna. Dopiero szkoła teatralna rozbudziła moją kobiecość.
Na koniec zapytam o tę drugą, Aleksandrę, która, jak się okazało już w pierwszym odcinku serialu, nie jest jedynie przelotną kochanką Jerzego?
- Małgorzata zamyka ten temat w sobie. Nie chce do tego wracać. Nie jest to kobieta, która się mści, docieka, atakuje. Dla mnie ważniejsze w trakcie grania było znalezienie sposobu na relację Małgorzaty z Aleksandrą. Mąż zginął, została kobieta, ta druga. Jak się potoczy ich wątek, zobaczymy. Mnie, jako aktorkę, zwiodła ciekawość takiej relacji oraz spotkanie z Dorotą Landowską. To na pewno.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Beata Banasiewicz/AKPA Polska Press
Zobacz też:
"M jak miłość": TVP kpi z widzów? Szokujące zmiany! Internauci wściekli