Bracia
Ocena
serialu
9,5
Super
Ocen: 313
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Katarzyna Gniewkowska: Aktorka o wielu obliczach

Widzowie doskonale znają jej serialowe wcielenia. Dla niej samej najważniejszy jest teatr. "Numerem jeden jest dla mnie teatr, serialowe istnienie mnie nie interesuje" - wyznała w jednym z wywiadów.

We wtorek, 25 października, aktorka Katarzyna Gniewkowska obchodzi 60. urodziny. Fani w internecie piszą o niej: "sto procent kobiecości", "kobieta absolutna". "Po prostu lubię i akceptuję swój wiek" - zdradza aktorka. "Mimo różnych problemów mam swoją pasję - chcę pięknie żyć". 

Katarzyna Gniewkowska: Aktorstwo ma we krwi

O tym, że zostanie aktorką, wiedziała już jako mała dziewczynka. Zawsze marzyła o scenie, wspaniałych rolach i była pewna, że uda jej się to spełnić. Miała w końcu wsparcie ojca, aktora Jerzego Gniewkowskiego, który od najmłodszych lat wprowadzał ją w świat teatru. "Dzięki tacie nasycałam się teatrem od dziecka" - wyznała aktorka. Dodała również, że ojciec był jej autorytetem, ale również  najostrzejszym krytykiem: "wymagał, uczył dyscypliny". 

Reklama

W rozmowie z "Twoim Stylem" przyznała, że jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Nie cieszyła się zbyt dużą sympatią rówieśników. Przed problemami razem z jedną koleżanką uciekły w świat wyobraźni. Przyszła aktorka miała zaledwie siedem lat, gdy zaczęła pisać pierwsze scenariusze. "Miałam tylko jedną koleżankę. W pierwszej klasie podstawówki połączył nas teatr. Pisałyśmy scenariusze, na podwórku obwiązywałyśmy drzewa sznurkiem - to była nasza scena. Zapraszałyśmy dzieci z osiedla, bilet kosztował 10 groszy. Teatr był terapią, sposobem na kompleksy, niewiarę w siebie. Szukałam poklasku, akceptacji" - wspominała Gniewkowska. 

W szkole brała udział we wszystkich akademiach, konkursach recytatorskich oraz przedstawieniach. Po maturze wyjechała z rodzinnych Katowic i przeniosła się do Krakowa. Składając papiery na krakowską PWST spontanicznie pocałowała jedną ze ścian i wyszeptała życzenie, żeby jej pomogła, żeby przez kilka następnych lat się spotykały. Jej kolejne życzenie się spełniło. Była wzorową studentką. Na trzecim roku studiów zadebiutowała w sztuce "Terapia grupowa" Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego, w Teatrze im. J. Słowackiego. Po roku wróciła na deski tego teatru już jako stała część obsady. Z Teatrem Słowackiego była związana przez kilka następnych lat. Później przeniosła się do Starego Teatru, który był jej drugim domem na ponad 20 lat. 

Katarzyna Gniewkowska: Aktorka nie tylko serialowa

Po raz pierwszy na ekranie mogliśmy zobaczyć ją w półgodzinnym, telewizyjnym filmie "Pętla dla obcego" (1984) - części większej całości zatytułowanej "Zdaniem obrony" - gdzie zagrała postać fryzjerki w małym miasteczku, która została zamordowana w tajemniczych okolicznościach. Jedną z pierwszych filmowych kreacji stworzyła w "Między ustami a brzegiem pucharu" Zbigniewa Kuźmińskiego. Młodej aktorce wróżono wielką karierę. Niestety, przez kilka kolejnych lat zagrała tylko parę ról, a potem w latach 90. w ogóle nie było jej w kinie. 

W 2002 r. dostała propozycję zagrania w "Nienasyceniu" Wiktora Grodeckiego. I choć film spotkał się z miażdżącą krytyką, aktorka nie żałuje czasu poświęconego temu przedsięwzięciu. "To był mój powrót przed kamerę po wielu latach, bo do tamtej pory tworzyłam tylko role teatralne. Dużo z siebie dałam, emocji i pracy" - mówiła aktorka. Bardzo dobrze radziła sobie ma mały ekranie. Popularność przyniósł jej udział w serialach: "Majka", "Ekipa," "Sprawiedliwi" i "Szpilki na Giewoncie", a wielkie uznanie publiczności i krytyki - rola Marii Konarskiej w "Czasie honoru". 

Jednak ona sama z dystansem podchodziła do serialowych sukcesów. "Owa mnogość tytułów każe mi się zastanowić, czy aby trochę nie przeholowałam z tym braniem na siebie obowiązków" - mówiła aktorka w rozmowie z "Tele Tygodniem", dodając przy tym, że chciałaby się nieco wycofać z serialowego życia. "Za dużo na siebie wzięłam. Pojawiło się zmęczenie, frustracja. Czasem dialogi nie przechodziły mi przez gardło, kłóciłam się ze scenarzystami, kwestionowałam ich pracę. To była dla mnie ważna lekcja, bo dziś wiem, że serialowe istnienie po prostu mnie nie interesuje" - wyznała w rozmowie z magazynem "Twój Styl".

Katarzyna Gniewkowska: Rodzina jest najważniejsza

Oprócz ról filmowych intensywnie pracowała w teatrze oraz zajmowała się rodziną. Swojego męża, Andrzeja Kępkę, poznała jeszcze w liceum. Rajdowiec, wielokrotny mistrz Polski w różnych klasach samochodowych, od razu jej zaimponował. Wybierając studia aktorskie obawiała się, że osoba nie związana z artystycznym światem nie zrozumie jej pasji i nie będzie wsparciem w rozwoju kariery. Młodej studentce doradziła sama Anna Polony. Legendarna aktorka powiedziała jej: "będziesz przynajmniej twardo stąpała po ziemi i miała normalny dom". 

Polony miała rację. "To chyba dobrze, że mamy tak odległe zainteresowania. Nie ma powodów do zazdrości o sukcesy. Jest tylko radość. Mąż stawia mnie do pionu, ale jest bardzo troskliwy, pomaga mi" - przyznała Katarzyna Gniewkowska. Małżonkowie przenieśli się na stałe do Krakowa i doczekali się dwójki dzieci. Córkę Paulinę urodziła jeszcze w trakcie studiów. Niemal od razu wróciła do pracy. Dziewięć lat później na świat przyszedł syn Maciej. Wtedy zdecydowała się zostać w domu na dłużej. 

Katarzyna Gniewkowska: Półtora roku w piekle

Wydawało się, że ma wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. Jednak z dnia na dzień życie traciło sens. "Miałam 40 lat, właśnie przeprowadziliśmy się z Katowic do Krakowa, wybudowałam wymarzony dom, miałam etat w Starym Teatrze i... straciłam sens. Nie chciało mi się żyć. Zero motywacji. Dzieci, mąż, praca, co mnie to obchodzi, myślałam. Półtora roku w piekle" - wyznała w rozmowie z "Twoim Stylem". "Najprostsze zadania przerastały mnie. Miałam tak silne lęki, że bałam się jeździć samochodem. Skumulowały się we mnie emocje, niezałatwione sprawy z przeszłości, o których nie chcę mówić. Wątpiłam w siebie jako aktorka, kobieta, mama, bez racjonalnych powodów. To było najstraszniejsze".

"Nikt tego nie rozumiał. Bo przecież aktorka, fantastyczne dzieci, wsparcie męża. A ja leżałam w łóżku i nie mogłam wstać. Dopadło mnie totalne poczucie bezsensu" - wspominała. Walka z depresją trwała dwa lata. Pomogła terapia oraz leki. Dziś Katarzyna Gniewkowska czuje się silna. Ma nadzieję, że już nigdy nie doświadczy tego bezsensu. Aktorka zmieniła swoje życie. Z ukochanego Krakowa wyprowadziła się do Warszawy, gdzie współpracowała m.in. z Teatrem Narodowym oraz Och-Teatrem. 

Dziś aktorka nie chce grać w tasiemcach, ale chętnie przyjmuje propozycje występu w serialach w rolach... gościnnych. W ostatnich latach można ją było zobaczyć m.in. w "Żmijowisku", "O mnie się nie martw" czy drugim i trzecim sezonie "Kontroli". Na premierę czeka również serial "Bracia". Niestety, nie za często występuje na dużym ekranie. "Nie wydzwaniam też do reżyserów. Czułabym, że się napraszam. Zdaję sobie sprawę, że dla kobiet w moim wieku nie ma zbyt wielu ról wartych marzeń. Jest jakiś kłopot ze mną i z filmami. Nie gram. Tu czuję się niespełniona" - przyznała smutno. 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Gniewkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy