"Black Lightning": Jefferson Pierce na ratunek
23 stycznia fani komiksów będą mieli okazję zapoznać się z najnowszymi superbohaterami z uniwersum DC oraz Arrowverse. Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków „Black Lightning” postanowiliśmy zebrać kilka najważniejszych powodów, dla których warto dać szansę rodzinie Pierce’ów.
Główny bohater serialu, w którego koncertowo wciela się Cress Williams ("Ostry dyżur", "Code Black"), to superbohater trochę nietypowy.
Jego historia zdecydowanie różni się od "korzeni" jego kolegów po fachu, a on sam zamiast paradować po mieście w trykocie, walczy o sprawiedliwość i lepszą przyszłość dla lokalnej społeczności, jak dyrektor liceum.
Oprócz tego zmaga się z rodzinnymi problemami oraz z dwiema charakternymi córkami.
Podobnie jak w "Luke’u Cage’u" i w "Black Lightning" scenarzyści podejmują ważkie problemy społeczne, zwracając uwagę na rasizm, brutalność policji i obecną sytuację wielu Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych.
Wraz ze wspomnianym "Lukiem..." oraz zbliżającą się kinową premierą "Czarnej Pantery", "Black Lightning" jest kolejnym pozytywnym krokiem w walce o większą różnorodność w amerykańskich serialach/filmach.
Nafassa Williams ("Twin Peaks", "Code Black"), to starsza córka Jeffersona oraz komiksowa Thunder (superbohaterka, która potrafi wywołać ogromną falę uderzeniową) i obok swojego ojca, najciekawsza postać w serialu.
Rozwój jej wątku (radzenie sobie z "darem", opanowanie nowych umiejętności, relacja z Grace), jeżeli scenarzyści odpowiednio go poprowadzą, (a jak na razie nie ma powodu, aby było inaczej) z pewnością będzie bardzo interesujący.
W centrum wydarzeń, oprócz zmagań z przestępczością i gangiem 100, znajduje się rodzina Pierce’ów. Jefferson stara się naprawić relacje z byłą żoną (w tej roli znana z "Agentów T.A.R.C.Z.Y." Christine Adams) i pogodzić z "nowymi" obowiązkami; Jennifer (China Anne McClain), młodsza córka pary, próbuje odnaleźć swoje miejsce w świecie i jak przystało na nastolatkę stwarza mnóstwo problemów; Annisa... Annisa przygotowuje się do bycia superbohaterką. Całkiem sporo, jak na jedną rodzinę.
W serialach CW scenarzyści bardzo często mają tendencję do rozwiązywania dość skomplikowanych problemów i konfliktów w jednym odcinku. W "Supergirl" Kara (Melissa Benoist) i Alex (Chyler Leigh), jeżeli dochodzi między nimi do jakiejkolwiek różnicy zdań, godzą się na koniec epizodu, a wszelkie niedomówienia lub konflikty zostają zapomniane.
W "Black Lightning" siostry "drą ze sobą koty" już w premierowym odcinku - stanowisko każdej z bohaterek w konflikcie zostaje dokładnie przedstawione, a dziewczyny starają się wyciągnąć wnioski ze swojego postępowania.
Co wyróżnia "Black Lightning" spośród pozostałych produkcji CW o superbohaterach? Przede wszystkim dbałość o szczegółowe przedstawienie świata, narracyjna spójność i dobre aktorstwo.
Nowy serial w uniwersum DC (ale istniejący poza pozostałymi produkcjami, więc na razie nie ma szansy na pojawienie się bohaterów "Black Lightning" w corocznym crossoverze) zapowiada się na razie bardzo obiecująco. Nie jest może tak zabawny i "lekki" jak "Legendy jutra", ale prezentuje się zdecydowanie lepiej niż nowe sezony "Arrow" czy "The Flash". Nie mówiąc o "Supergirl", ale po ostatnich, ogromnych zmianach, sytuacja na planie tego serialu może pójść tylko w dobrym kierunku.
Nowe odcinki "Black Lightning" można oglądać co tydzień od 23 stycznia na Netflixie.