Belle Epoque
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 1295
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

​"Belle Epoque": Paweł Małaszyński od 25 lat jest wierny jednej kobiecie!

Paweł Małaszyński, czyli Jan Edigey-Korycki z "Belle Epoque", ma wielki powód do dumy... Właśnie mija 25 lat od dnia, kiedy oświadczył się Joannie Chitruszko - kobiecie, u boku której wciąż idzie przez życie i która sprawia, że uważa się za najszczęśliwszego faceta na świecie!

- To już 25 lat naszej wspólnej wędrówki... Pamiętaj, dokądkolwiek zmierzamy, dojdziemy tam razem, moja dziewczyno - takie życzenia pod koniec lutego Paweł Małaszyński złożył żonie z okazji urodzin.

Aktor był nastolatkiem, gdy niespodziewanie stracił głowę dla Joanny Chitruszko - dziewczyny, którą znał od dziecka. Mieli po sześć lat, gdy po raz pierwszy spotkali się na korytarzu w... przedszkolu. Paweł nie zwrócił wtedy uwagi na Joasię. Nawet na nią nie spojrzał. 

Kiedy dwa lata później znów wpadli na siebie, byli już uczniami szkoły podstawowej. I znów nie zamienili ze sobą nawet słowa. Przez prawie 10 lat spotykali się niemal codziennie, ale fakt, że chodzą do tej samej szkoły i mieszkają po sąsiedzku na tym samym osiedlu w Białymstoku, nie miał dla nich żadnego znaczenia. Dopiero w liceum zaczęli się do siebie uśmiechać. 

Reklama

Paweł Małaszyński doskonale pamięta moment, kiedy dostrzegł w Joannie piękną kobietę i pomyślał, że miło by było umówić się z nią na randkę. Schodziła ze schodów i zalotnie mrużyła oczy... - Miałem wrażenie, że widzę ją po raz pierwszy - wspominał aktor w wywiadzie, dodając, że ta chwila zmieniła jego życie.

Od razu się zakochał. Podszedł do niej, zapytał, czy wybrałaby się z nim do kina i usłyszał... "nie". - Zdobywałem ją naprawdę bardzo długo. Joasia miała okazję przekonać się, że moja miłość nie jest tylko przelotnym uczuciem - wyznał po latach.

W końcu, tuż przed maturą, Joanna zdecydowała się dać szansę uczuciu do Pawła, które zaczęło kiełkować w jej sercu. Kilka miesięcy później nie wyobrażała już sobie życia bez niego, a on po prostu wiedział, że to ta jedyna... Niestety, ich drogi rozeszły się.

***Zobacz także***

Joanna Chitruszko rozpoczęła studia pedagogiczne, a potem przeniosła się do Kalisza i podjęła pracę jako choreograf w tamtejszym teatrze. Paweł kilka lat z rzędu nie dostał się do szkoły teatralnej, został w Białymstoku, podejmował różne dorywcze prace, a wolne chwile - jak mówi - upływały mu na balangach.

- Wypady z kumplami nad morze, kobiety, wino i śpiew - żartuje, wspominając tamten okres.

Gdy w końcu zdobył upragniony indeks, wyjechał na studia do Wrocławia. Przez cztery lata spotykał się z Joanną raz, dwa razy w miesiącu, gdy akurat oboje odwiedzali mieszkających w Białymstoku rodziców. Choć nikt ze znajomych nie dawał szansy ich związkowi na odległość, przetrwali... Rozłąka nie wpłynęła na osłabienie ich uczuć, a wręcz przeciwnie - tęsknota wzmocniła je. Tuż po ukończeniu studiów i powrocie do Białegostoku - 17 sierpnia 2002 roku - zdecydowali się na ślub.

- Nie wspominam tego wydarzenia zbyt miło, bo oboje byliśmy bardzo zestresowani. Bycie panną młodą i panem młodym to ogromna odpowiedzialność - żartuje Paweł Małaszyński i dodaje, że i on, i Joanna ślub potraktowali tak naprawdę jak formalność, coś, do czego najzwyczajniej w świecie musiało w końcu dojść.

- Już jako 19-latek wiedziałem, że będziemy razem na zawsze - mówi aktor.

Paweł Małaszyński nie kryje, że zanim zakochał się w Joannie Chitruszko, spotykał się w wieloma dziewczynami, ale dla żadnej nie był gotowy - tak jak dla Asi - skoczyć w ogień. Dziś nazywa żonę swoją... lwicą.

- Napędza mnie do działania, mobilizuje mnie, kiedy dopada mnie słabość i zwątpienie. To ona ma tę siłę, żeby mnie podnieść. I to dzięki niej potrafię odbić się od najgłębszego dna. Siłą lwa jest jego lwica - napisał niedawno na Instagramie.

***Zobacz także***

Dwa lata po ślubie, kiedy państwu Małaszyńskim wydawało się, że nic nie jest w stanie ich rozdzielić, a na świecie właśnie pojawić się miał ich syn Jeremiasz, Paweł dostał propozycję dołączenia do obsady serialu "M jak miłość". Zaraz potem wygrał zdjęcia próbne do jednej z głównych ról w "Oficerze", a w 2005 roku zaczął grać w "Magdzie M.". Większość czasu spędzał w pracy w Warszawie, a do żony i syna przyjeżdżał tylko na weekendy. 

Zdarzało się, że nie było go w domu dwa tygodnie. Joanna Chitruszko praktycznie sama wychowywała Jeremiasza. Zrezygnowała nawet z pracy choreografa w białostockim teatrze tańca, żeby zajmować się dzieckiem... Paweł Małaszyński w końcu doszedł do wniosku, że nie może poświęcić rodziny dla kariery. Zaczął odrzucać coraz więcej ofert.

- Rezygnowałem z różnych propozycji, żeby pobyć z bliskimi. Lubię mieć czas zarezerwowany wyłącznie dla nich - powiedział w wywiadzie.

Syn stał się dla niego najważniejszą obok żony osobą na świecie. Mówi, że moment, kiedy po raz pierwszy wziął Jeremiasza na ręce, zmienił jego życie.

- W jednej chwili stałem się ojcem i... dorosłem - twierdzi.

- Chciałbym, żeby mój syn wyrósł na silnego faceta o mocnym charakterze, żeby miał swoje zasady i swój sposób na życie - powiedział w wywiadzie, gdy Jeremiasz był jeszcze mały.

Dziś mówi, że ma w domu wspaniałego młodego mężczyznę. Od sześciu lat Jeremiasz nie jest jednak jego oczkiem w głowie... W 2014 to miejsce zajęła roku Lea, która przyszła na świat, gdy jej rodzice i starszy brat od dawna już na stałe mieszkali w stolicy. Na przeprowadzkę zdecydowali się, kiedy Paweł dostał etat w Teatrze Kwadrat.

- Chcę jak najlepiej wychowywać swoje dzieci, to jest dla mnie priorytet, a nie da się tego przecież robić na odległość - mówił.

Joanna Chitruszko nigdy nie była zazdrosna o męża.

- Wie, że jest dla mnie najważniejsza - twierdzi aktor.

- Zdradzam ją tylko czasem z muzyką, bo tak ma na imię moja druga wielka miłość - żartuje.

***Zobacz także***

Zdarzało się, kiedy państwo Małaszyńscy jeszcze nie byli rodzicami, że razem wyruszali w trasę koncertową z zespołem Pawła. Z sentymentem wspominają te beztroskie chwile... Niedawno Jeremiasz wystąpił w teledysku ojca, choć - co wyznał w swym pierwszym wywiadzie - nie jest wielkim fanem taty i woli inny rodzaj muzyki niż ta, jaką gra grupa Cochise. Paweł Małaszyński jest bardzo dumny z syna. Nazywa go swoim najlepszym przyjacielem.

- Nadrabiam teraz ten czas, kiedy Jeremiasz był mały, a ja chciałem się rozwijać w zawodzie - mówi aktor.

Pytany o relacje z dziećmi, bez wahania odpowiada, że za Leę i Jeremiasza jest w stanie oddać życie.

- Jestem nadopiekuńczy - dodaje i przyznaje, że Lea okręciła go sobie wokół małego palca. Kiedyś nawet pozwolił, by pomalowała mu paznokcie.

- Jeżeli córka mówi, że dziś jestem księżniczką, to nie mam wyjścia... jestem księżniczką - napisał w mediach społecznościowych pod zdjęciem, na którym zaprezentował swe pomalowane przez Leę na czerwono paznokcie u stóp.

- Dzieci to szczęście. Dzięki nim, dzięki rodzinie egzystuję, wiem, że mam o co walczyć i do kogo wracać, że mam coś ważnego w swoim życiu - mówi.

Aktor nie kryje, że o to, by dom był dla niego przystanią i azylem, w którym może ukryć się przed całym światem i odpocząć, dba jego żona.

- Uwielbiam domowe pielesze i zwyczajne domowe obowiązki. Jak tylko wychodzę z domu, od razu zaczynam tęsknić - twierdzi.

Paweł Małaszyński i Joanna Chitruszko świętują w tym roku 25-lecie swego związku. To ćwierć wieku ze sobą nazywają podróżą pełną cudownych odkryć.

- Wychowaliśmy się na tym samym osiedlu, przeszliśmy wspólnie wszystkie burze, wzloty i upadki - wyznał aktor w wywiadzie, a pytany o receptę na szczęście, powiedział, że wystarczy tylko zawsze szczerze ze sobą rozmawiać i często się do siebie uśmiechać.

***Zobacz także***


Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy