Mirosław Zbrojewicz bywał głodny i nie starczało mu do pierwszego. Teraz pracuje jak szalony!
Mirosław Zbrojewicz, czyli komendant Ryszard Żelazny z "Archiwisty" i komisarz Alfred z "Gangu Zielonej Rękawiczki", to jeden z najbardziej zapracowanych polskich aktorów-emerytów. Tylko w 2022 roku zagrał w sześciu serialach i - jak mówi - ze zmęczenia ledwo doczołgiwał się z samochodu do łóżka.
Mirosław Zbrojewicz osiągnął w ubiegłym roku wiek emerytalny, ale na razie nie skompletował jeszcze dokumentów, które wymagane są, by pobierać świadczenia z ZUS-u. Inna sprawa, że wcale nieśpieszno mu przejść w stan zawodowego spoczynku.
"Żona mnie ciśnie, żebym pozbierał te papiery, ale robię to bez żadnej wiary, przekonania, bez powodu. Emerytura to stan, z którym sobie jeszcze nie radzę, więc go odsuwam. Praca utrzymuje mnie w pionie" - wyznał w rozmowie z "Panią".
Jeszcze niedawno aktor, jak twierdzi, harował na planach kilku produkcji jednocześnie. Dopiero pod koniec 2022 roku zaczął odmawiać.
Mirosław Zbrojewicz latami czekał na to, by móc przebierać w propozycjach, a gdy wreszcie się doczekał, nie potrafił tego robić.
"Brałem i grałem wszystko" - mówi i dodaje, że chodziło mu nie tyle o pracę, ile o pieniądze, jakie za nią mu oferowano.
Aktor nie kryje, że wie, co to znaczy być głodnym i zapożyczonymi, bo doświadczył tego na własnej skórze.
"Bardzo długo, do 50. roku życia, byłem głodny. Nie wystarczało mi do pierwszego. Za bardzo przywiązałem się do teatru, za mało zabiegałem o telewizję, film i chałturę" - tłumaczył w wywiadzie dla "Pani".
Mirosław Zbrojewicz przez wiele lat mieszkał z żoną i trójką dzieci w wynajmowanym mieszkaniu.
"Siedzieliśmy w kieszeni u mojej mamy, u teściowej. To były niby drobne pieniądze na przeżycie, ale potrzebowaliśmy ich" - wspomina.
Dziś aktor nie ma już żadnych długów, ale jeżeli pożycza pieniądze, to komuś, a nie od kogoś. Jego sytuacja materialna diametralnie się zmieniła, gdy zrozumiał, że teatr - choć jest świątynią sztuki - nie pozwala się wzbogacić.
Kilkanaście lat temu Mirosław Zbrojewicz przestał odrzucać propozycje udziału w serialach i odbił się od dna - także dlatego, że przestał pić. Dziś nie wstydzi się mówić, że był uzależniony od alkoholu i cierpiała na tym nie tylko jego kariera, ale przede wszystkim rodzina. Na szczęście ma już za sobą ten czas, gdy upijał się i, co przyznał w wywiadzie, stawał nie do zniesienia. Od 15 lat jest trzeźwy i od tylu też lat zarabia.
"Gdy wreszcie zaczęło się kręcić, trzeba było wiele nadrobić. To była jazda bez trzymanki. Z rozpędu tak mi zostało. Teraz powoli uczę się odmawiać" - wyznał "Pani".
Jest jeszcze coś, co nie pozwala aktorowi zrezygnować z pracy na pełnych obrotach.
"Praca trzyma mnie w gotowości, w dobrej kondycji, pewnie dlatego wewnętrznie czuję się młody na swój wiek" - mówi i dodaje, że na szczęście racjonalnie myśląca żona trzyma go w ryzach, żeby nie zaharował się na śmierć.