Najgorszy serial Prime Video. Nikt nie powinien tego zobaczyć
Efekciarstwo i tania przynęta na fanów serii. Serial "Like a Dragon: Yakuza" kompletnie nie spełnił oczekiwań wieloletnich graczy ani nowych widzów. Czego zabrakło w produkcji Prime Video i jakie szanse zmarnowali twórcy?
Słysząc o premierze nowego serialu na podstawie gry produkcji Prime Video, ostrzyliśmy sobie zęby na świetną produkcję pokroju "Fallouta". Wydawałoby się, że nie ma bardziej wdzięcznego tematu dla serialu niż Japonia i mafia, która rządzi tam od lat. Niestety, bardzo szybko okazało się, że nasze nadzieje były płonne, a szansa została zmarnowana.
W najnowszym odcinku videocastu "InteriaMovie: Pop!" skupiliśmy się na najnowszej serialowej adaptacji gry, która nie wyszła najlepiej.
W roli Kazumy Kiryu występuje tutaj Ryoma Takeuchi, który jest głównym bohaterem. Historia toczy się w dwóch liniach czasowych — w roku 1995 i 2005. Akcja rozgrywa się w fikcyjnym mieście Kamurocho. Poznajemy bohatera jako aspirującego mafioza, który trafia do więzienia. Po latach wychodzi na wolność i szuka zemsty, a w jego historię miesza się pewna zamaskowana postać.
Serial liczy sześć odcinków, które absolutnie niczego nie wnoszą do uwielbianej historii. Serial oparty jest na serii gier zatytułowanej "Yakuza", a pierwszym, co przykuwa naszą uwagę w tej serii, jest mnogość barw i niepoważne podejście do wydawałoby się, poważnych tematów. Yakuza kojarzy nam się głównie z mrocznymi gangsterami, ale gry tworzą niezapomniany u unikalny klimat, pełen żartów, gagów i zaskakujących historii pobocznych.
Serial niestety został odarty ze wszystkiego, co czyniło tę serię gier wyjątkową. W zamian widzowie otrzymali produkcję szarą, smutną i do bólu przewidywalną.
Gośćmi naszego videocastu byli Jakub Izdebski — dziennikarz Interii i gracz, który miał okazję zapoznać się z kilkoma tytułami z serii "Yakuza" oraz Jordan Dębowski — dziennikarz i jeden z bardziej rozpoznawalnych youtuberów związany z branżą gier.
Podczas wspólnej dyskusji zagłębiliśmy się w historię serii gier oraz porównaliśmy ją z historią przedstawioną w serialu.
W najnowszym odcinku podcastu zadaliśmy sobie ważne pytanie: dla kogo jest ten serial? Okazuje się, że odpowiedź nie jest zadowalająca. Osoby, które nie poznały historii Yakuzy z gier, prawdopodobnie zagubią się w linii fabularnej i nie będą w stanie rozpoznać postaci, które pojawiają się na ekranie. Z perspektywy osoby smakującej ten świat po raz pierwszy widzimy głównie chaos.
Z drugiej strony osoby, które uwielbiają gry, poczują się oszukane i pozbawione najlepszych elementów m.in. humoru przełamującego poważne sprawy mafii i ciemne interesy. Zabrakło też widowiskowych walk, z których słynie "Yakuza" oraz drobnych "smaczków" , które mogłyby ukoić skołatane nerwy graczy.
Wydaje się, że produkcja całkowicie zignorowała materiał źródłowy, a widzowie otrzymali poszatkowaną historię, z której nic nie wynika. Bardzo szybko czujemy znużenie, opowieść męczy, a odcinki się dłużą, mimo że czas trwania epizodów jest raczej standardowy. Wygląda również na to, że serial został potraktowany nieco po macoszemu, przez co zabrakło funduszy na lepszy montaż, stroje czy choreografię walk.
Jak podsumowaliśmy naszą rozmowę? Wychodzi na to, że na rynku znajdziemy kilka innych produkcji filmowych i serialowych, które dużo lepiej oddają klimat Japonii, mafijnych porachunków i brudnego półświatka. Serial "Like a Dragon: Yakuza" otrzymał ogromny kredyt zaufania i niestety zaprzepaścił wszystko.
24 października na platformie Prime Video pojawiły się trzy pierwsze odcinki serii, a kolejne ukazują się co tydzień. Jednak nie polecamy poznawania tej historii poprzez serial.
Zachęcamy jednak do wysłuchania całego videocastu, który dostępny jest w artykule oraz na kanale Youtube.