Tyler Sanders nie żyje. Aktor serialu "9-1-1: Teksas" miał 18 lat
Tyler Sanders, były dziecięcy gwiazdor, znany m.in z takich produkcji jak "9-1-1: Teksas" i "Rekrut", zmarł w swoim domu w Los Angeles. Miał zaledwie 18 lat. Przyczyna śmierci na razie jest nieznana. Ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok.
Akor zmarł w swoim domu w Los Angeles w czwartek, jednak przedstawiciele młodego aktora potwierdzili jego śmierć dopiero w piątek wieczorem.
"Przyczyna śmierci Tylera jest na razie nieznana i obecnie badana. Nie mogę udzielać dalszych komentarzy ze względu na dobro śledztwa" - powiedział w rozmowie z "The New York Post" agent Sandersa, Pedro Tapia. "Tyler był utalentowanym aktorem, miał przed sobą świetlaną przyszłość. Pochodził ze wspaniałej rodziny, która prosi o poszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie" - dodał Tapia.
Jak informuje "New York Post", za Radar Online, przyczyna śmierci Sandersa jest obecnie określana jako "odroczona", a lekarz sądowy "prosi o dalsze dochodzenie w tej sprawie, w tym dodatkowe badania, które ustalą przyczynę zgonu".
Sekcja zwłok aktora ma zostać przeprowadzona w ciągu najbliższych kilku dni.
Tyler Sanders swoją aktorską karierę zaczął już jako 10-latek. Oprócz roli w "9-1-1: Teksas" u boku Roba Lowe’a, zagrał także w "Rekrucie", "Fear the Walking Dead" i serialu Amazon Prime "Dodaj Magii: Miasto tajemnic".
Tyler zajmował się również improwizacją oraz stand-upem. W 2021 otrzymał nominację do nagrody Daytime Emmy 2021 za rolę Leo w spin-offie "Dodaj Magii: Miasto tajemnic", a w produkcji są dwa niezależne filmy z jego udziałem.
Aktor był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, na swoim Instagramie zgromadził 13 tys obserwujących. Często dzielił się z fanami swoimi zdjęciami z gwiazdami i przyjaciółmi oraz wypadami na łono natury. Jego ostatni post pochodzi z 12 czerwca.
