Zofia Czerwińska nie miała szczęścia w miłości. Pierwszego męża przyłapała z inną, drugi wybrał karierę

Zofia Czerwińska, której nieśmiertelność zagwarantowały role w serialach "Czterdziestolatek", "Alternatywy 4" i "Świat według Kiepskich", dopiero przed śmiercią wyznała, że być może jej życie zawodowe i uczuciowe potoczyłoby się inaczej, gdyby urodziła się z pięknym noskiem. "Mój kindol odstraszał i reżyserów, i adoratorów" - twierdziła.

To, że zostanie artystką, Zofia Czerwińska wiedziała, odkąd jako mała dziewczynka poznała historię trzech sióstr mamy - baletnic tańczących w słynnym zespole Feliksa Parnella - które podczas tournée po Europie zostały porwane w celach matrymonialnych przez zamożnych Greków i zmuszone przez nich do zamążpójścia.

Ona też chciała być porwana i doprowadzona przed ołtarz, a przecież jako lekarka, gdyby poszła w ślady ojca, raczej nie miałaby na to szans. Co innego jako artystka, bo artystkom przecież, jak się jej wydawało, los nie skąpi romantycznych przygód...

Reklama

Zofia Czerwińska: Dobrze wiedziała, komu zawdzięcza karierę

Miała 19 lat, gdy zgłosiła się na egzaminy do szkoły teatralnej w Krakowie, podczas których poznała również starającego się o indeks Romana Polańskiego. Od razu się polubili i choć ich drogi szybko się rozeszły, bo ona dostała się na studia, a on nie, pozostali w kontakcie. Zaraz po zaliczeniu pierwszego roku Zofia odebrała wiadomość od studiującego już w łódzkiej szkole filmowej Romka, że ma z nim jechać do stolicy, bo polecił ją Wajdzie do niewielkiej roli w "Pokoleniu" i w dodatku obiecał osobiście dostarczyć ją na plan. Pojechała.

Zagrała w "Pokoleniu" barmankę Lolę i sprawiła się tak dobrze, że trzy lata później Wajda znów zaprosił ją do współpracy i znów dał rolę barmanki, tym razem o imieniu Lili, w "Popiele i diamencie".

"Karierę filmową, jaka by ona nie była, zawdzięczam Polańskiemu" - wspominała ponad pół wieku po debiucie, gdy dawny przyjaciel, a już wtedy dwukrotnie nominowany do Oscara reżyser, obsadził ją po starej znajomości w roli "kobiety z zupą" w obsypanym Nagrodami Akademii "Pianiście".

Być może Romanowi zawdzięczałaby też pierwsze miłosne rozterki, gdyby podobał się jej jako mężczyzna, ale zdecydowanie nie był w jej typie.

Zofia Czerwińska: Pierwszego męża przyłapała z inną, drugi wyjechał z Polski

Bardzo za to podobał się Zofii pewien Leszek, za którego w 1956 roku wyszła za mąż.

"Zostawił dla mnie żonę z dziewięciomiesięcznym dzieckiem. Po roku postąpił ze mną w podobny sposób jak z nią. To był cios, którego nie zapomnę. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak czuła się tamta kobieta" - opowiadała przed śmiercią "Wysokim Obcasom".

Po tym, jak aktorka nakryła męża w łóżku z inną kobietą, świat zawalił się jej na głowę, a życie straciło sens, więc poszła na dworzec kolejowy w Sopocie, by nie cierpieć dalej.

"Długo czekałam. Tak długo, że na peronie zebrał się pokaźny tłum ludzi. W ostatniej chwili zrezygnowałam. Wróciłam do domu i po prostu się rozwiodłam" - wyznała w cytowanym wywiadzie.

Leszka dość szybko wyrzuciła ze swojego serca, w czym pomógł jej Paweł, który najpierw został jej przyjacielem, a potem drugim mężem.

"Był wspaniałym człowiekiem i świetnym partnerem na życie, ale kiedy musiał wybrać między mną a wyjazdem za granicę do pracy, zdecydował się na emigrację" - powiedziała o nim "Życiu na gorąco".

"Nasze małżeństwo było krótkie i bardzo żałuję, że się rozpadło" - dodała.

Zofia Czerwińska: Nie miała szczęścia do mężczyzn

Zaraz po tym, jak Paweł wyjechał do Danii, Zofia Czerwińska związała się z jednym z jego najlepszych kolegów, który jednak zostawił ją, gdy oznajmiła mu, że jest z nim w ciąży i to w dodatku bliźniaczej. Postanowiła urodzić, ale pojawiły się komplikacje i lekarze, by ratować jej życie, zdecydowali się na zabieg, który na zawsze pozbawił jej szansy na macierzyństwo.

"Bardzo cierpię z tego powodu, że nie mam dzieci. Bardzo chciałam, ale nie mogłam" - wyznała na łamach "Wysokich Obcasów".

Dwa rozwody i bolesne rozstanie ze sprawcą jej przerwanej z konieczności ciąży sprawiły, że 26-letnia Zofia przysięgła sobie na wszystkie świętości, że nie da się już żadnemu mężczyźnie wmanewrować w związek bez przyszłości.

"Inna sprawa, że ze wszystkich potencjalnych kandydatów na partnera zawsze wybierałam najgorszego. Nie miałam nosa do mężczyzn" - stwierdziła po latach.

Zofia Czerwińska: Latami marzyła o ślicznym nosku

Dopiero pod koniec 1962 roku Zofii Czerwińskiej przyszło do głowy, że wszystkim jej nieszczęściom winny jest jej wielki i garbaty nos. Aktorka sobie tylko znanym sposobem zdobyła skierowanie na zabieg w szpitalu św. Antoniego, pojechała do Polanicy i 2 stycznia 1963 roku trafiła pod nóż chirurga, który - tak się akurat złożyło - nie zdążył wytrzeźwieć po sylwestrze.

"Pijany pan doktor zdjął mi garb, ale nosa nie skrócił, więc po operacji wisiała mi taka trąbka i właściwie było jeszcze gorzej. Dopiero drugi zabieg, który pięć lat po tym nieudanym zrobiła mi profesor Witwicka, spełnił moje oczekiwania. Nowy nos ewidentnie pomógł mi w karierze" - opowiadała w wywiadach.

Nowy nos Zofii "zadebiutował" w 1970 roku w filmie "Rejs", a potem - jak żartowała jego posiadaczka - grał na potęgę, niestety pojawiając się na ekranie jedynie w epizodach.

"Dziwię się mojej popularności, nie wiem, jak to się stało, że stałam się znana. To wielka tajemnica" - twierdziła.

Zofia Czerwińska: Uważała, że nic jej w życiu nie wyszło

O ile pozbycie się "koszmarnego nochala" wpłynęło na karierę Zofii Czerwińskiej, to wcale nie wyleczyło jej z kompleksów.

"Z dnia na dzień brzydnę coraz bardziej, o ile to w ogóle jeszcze jest możliwe" - poskarżyła się Mariuszowi Szczygłowi, z którym zaprzyjaźniła się, będąc już po siedemdziesiątce.

"Uśmiecham się, ale te uśmiechy są udawane. Mój optymizm jest udawany. Ja rozpaczam, w środku mnie dzieje się wielki dramat. Nic mi w życiu nie wyszło" - wyznała z kolei w jednym z ostatnich wywiadów, dodając, że nigdy nie sądziła, że przytrafi się jej samotna starość.

Aktorka panicznie wręcz bała się starości. Nie dlatego, że ta - w jej mniemaniu - przyszła zbyt szybko, a dlatego, że nie ma z kim jej dzielić.

"Przyznaję się do kilku konkubinatów. Były ciekawsze i prostsze od małżeństwa. Mężczyźni jednak mnie nudzili. Na początku czułam się cudownie, ale kiedy pojawiała się rutyna, uciekałam" - przyznała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".

Zofia Czerwińska zmarła 13 marca 2019 roku, niespełna tydzień przed swoim 86. urodzinami.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Zofia Czerwińska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama