Wielki wyczyn gwiazdy Polsatu. Jest pierwszą Polką, której się to udało
Płyną gratulacje do Ewy Wachowicz, która właśnie została pierwszą Polką, która zdobyła Koronę Wulkanów Ziemi. Gwiazda Polsatu, gdzie prowadzi autorski program ""Ewa gotuje", nie była w stanie ukryć emocji, gdy gospodarze sobotniego wydania "halo tu polsat" połączyli się z nią, by porozmawiać o jej wielkim sukcesie. Na ten moment czekała aż 12 lat.
Na ten moment pracowała aż 12 lat i w końcu się udało. Ewa Wachowicz, prowadząca "Ewa gotuje", weszła właśnie na ostatni szczyt z Korony Wulkanów Ziemi. Dzięki temu została pierwszą Polką, która może się pochwalić tytułem zdobywczyni Korony Wulkanów Ziemi. Na to osiągnięcie zapracowała wspólnie z towarzyszką wyprawy Klaudią Cierniach Kożuch. Razem jako pierwsze Polki stanęły na wulkanie MT Sidley na Antarktydzie i jako pierwsze Polki zdobyły najwyższe szczyty wulkaniczne na każdym z kontynentów.
"Korona Wulkanów Ziemi Zdobyta! Wraz z Klaudią Cierniak Kożuch 14 stycznia o godzinie 23.59 (arktycznego dnia) stanęłyśmy jako pierwsze Polki na wulkanie MT Sidley i jako pierwsze Polki zdobyłyśmy najwyższe szczyty wulkaniczne na każdym kontynencie! Projekt zajął nam 12 lat -była to wspaniała podróż przez świat i przez życie pełna przygód i emocji!" - napisała w mediach społecznościowych, gdzie fani natychmiast chwycili za telefony i zaczęli słać komentarze z gratulacjami.
Choć od tego imponującego osiągnięcia minęło już kilka dni, Ewa Wachowicz wciąż jest pełna emocji. O swoich odczuciach opowiedziała w "halo tu polsat", gdzie zazwyczaj gości w kuchni, gotując.
W sobotnim „halo tu polsat” prowadzący Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski połączyli się z Ewą Wachowicz, która prosto z Antarktydy, gdzie temperatura wynosiła dziś -28 st. Celsjusza, relacjonowała trasę, jaką musiała pokonać, by zdobyć ostatni szczyt Korony Wulkanów. Była Miss i pasjonatka gotowania nie była w stanie ukryć poruszenia.
"Muszę przyznać, że nawet się popłakałam jak już wylądowałyśmy tutaj w bazie. Było ogromne wzruszenie, dlatego że było piękne okno pogodowe. Tutaj w bazie czekaliśmy na okno pogodowe. Kiedy ono się pojawiło, ponad tysiąc kilometrów polecieliśmy samolotem na płaskowyż na wysokość mniej więcej 2500 metrów. Tysiąc kilometrów od wszelkiej cywilizacji nas zostawili, tam założyliśmy obóz, namioty. Następnego dnia wcześnie rano przenieśliśmy się do górnego obozu i od razu była decyzja, że atakujemy szczyt ponieważ jest to okno pogodowe, które potrwa około dwa dni, wiec żeby mieć zapas na powrót" - wspominała.
"Tuz przed szczytem, kiedy już ten szczyt widzieliśmy, nagle zeszły ogromne chmury, zerwał się wiatr, śnieg, zeszły mgły, zrobiło się bardzo wilgotno. Na szczycie byliśmy dosłownie kilka minut żeby zrobić zdjęcia, filmik i szybko zaczęliśmy wracać do górnego campu. Musze przyznać, że ten powrót był bardzo trudny, bo wracaliśmy w totalnym mleku. Nie wiadomo było, gdzie jest góra, gdzie jest dół. Ja praktycznie nie widziałam przewodnika" - wyznała.
Gratulujemy!.
ZOBACZ TEŻ:
Kasia Cichopek potwierdziła plotki o zwycięzcy "Tańca z gwiazdami"