Wdowa po Wojciechu Pokorze przerwała milczenie. Przeżyli wspólnie 62 lata

4 lutego minie siedem lat od dnia, gdy dotarła do nas smutna wiadomość, że Wojciech Pokora przegrał walkę ze skutkami udaru, którego doznał kilka tygodni wcześniej. Uwielbiany aktor cieszył się opinią niezwykle sympatycznego mężczyzny, wspaniałego ojca i dziadka oraz kochającego i... wiernego męża. "Przeżyliśmy wspólnie 62 lata. Byliśmy bardzo do siebie przywiązani" - mówi wdowa po odtwórcy roli Żorża Ponimirskiego w "Karierze Nikodema Dyzmy", Hanna Pokora.

Hanna Pokora wciąż nie pogodziła się ze śmiercią męża, który był miłością jej życia i najlepszym przyjacielem.

"Byliśmy bardzo dobrym małżeństwem. Zawsze mówiłam, że nieważne, czy się kochamy, tylko czy się lubimy i czy lubimy ze sobą być. To jest najważniejsze" - powiedziała w rozmowie z magazynem "Retro", a przy okazji zdradziła, że ona i aktor zawsze mówili jednym głosem.

"To znaczy moim" - stwierdziła, sugerując tym samym, że w ich domu tak naprawdę to ona "nosiła spodnie".

Hanna i Wojciech Pokora: Pobrali się w tajemnicy przed rodzicami

Hanna i Wojciech poznali się w liceum, do którego oboje uczęszczali.

Reklama

"Wtedy nie robił na mnie wrażenia, ale z czasem się jednak zaprzyjaźniliśmy" - wyznała wdowa po aktorze w najnowszym wywiadzie.

"Pewnego razu poszliśmy razem do filharmonii. Padał deszcz i on przeniósł mnie przez kałużę. Wtedy zaczęła się nasza miłosna historia" - wspominała na łamach "Retro".

Wojciech Pokora miał 22 lata, gdy oświadczył się Hannie, trzymając w ręku bukiet polnych kwiatów. Niestety, rodzice nie akceptowali ich miłości, musieli się więc ukrywać.

Mama Hanny nie chciała się zgodzić, by jej ukochana córka wyszła za mąż za przyszłego aktora, a jej ojciec nawet nie wiedział, że spotyka się z przystojnym studentem szkoły teatralnej. Z kolei mama Wojciecha sama znalazła mu inną kandydatkę na żonę, bo po prostu nie lubiła Hani

"Ślub wzięliśmy po kryjomu pod koniec 1956 roku, ale nawet jako małżonkowie nie mogliśmy razem zamieszkać. Nie mogliśmy się nawet odwiedzać" - opowiada Hanna Pokora.

"To była wielka próba dla naszego związku" - dodaje.

Hanna i Wojciech Pokora: Wierzyli, że są sobie przeznaczeni

Matka Wojciecha do końca życia wypominała synowi, że popełnił mezalians.

"Między nami do końca pozostały lodowate stosunki" - potwierdza Hanna Pokora.

Kilka miesięcy po ślubie cywilnym młodzi małżonkowie ponownie stanęli na ślubnym kobiercu. Tym razem zaprosili na uroczystość całą rodzinę i wszystkich znajomych. Małżeńską przysięgę powtórzyli przed ołtarzem w warszawskim kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Wiele lat późnej w tym samym miejscu wyszła za mąż ich starsza córka, Anna.

Wojciech Pokora wyznał kiedyś, że Hanna była mu po prostu przeznaczona i wiedział o tym już w chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył ją na szkolnym korytarzu. Miał wtedy zaledwie 17 lat i nie mógł znieść myśli, że dziewczyna z jego marzeń uważa go za zarozumialca.

"Mój mąż mało kogo dopuszczał blisko, choć szanował wszystkich. W małżeństwie to ja byłam ta nakręcona" - stwierdziła Hanna Pokora w najnowszym wywiadzie.

Wojciech Pokora: Lubił tylko jedną swoją rolę

Mało kto wie, że to Wojciech Pokora podsunął Jeremiemu Przyborze pomysł powołania do życia Kabaretu Starszych Panów.

"Jeremi akurat kiedyś nucił coś pod nosem, gdy przypadkiem spotkał mojego męża. Wojtek pochwalił tekst i zasugerował, że takie dowcipne utwory powinny się znaleźć w kabarecie. Przybora na to, że jest za stary. Wojtek odparł: 'Trzeba założyć kabaret starszych panów'. Przekonał go" - wspomina Hanna Pokora.

Choć Wojciech Pokora słynął z niebywałego talentu do komedii, nie lubił komedii. Nie przepadał za swoimi filmowymi, serialowymi i telewizyjnymi wcieleniami, a kultowej roli w filmie "Poszukiwany poszukiwana" wręcz nie znosił.

"Uważał, że wyszła mu tylko rola hrabiego Żorża Ponimirskiego w serialu 'Kariera Nikodema Dyzmy'" - twierdzi wdowa po aktorze.

Hanna Pokora: Śmierć męża była dla niej strasznym ciosem

Wojciech Pokora pod koniec życia miał poważne problemy ze zdrowiem. Przeszedł dwa zawały... Hanna Pokora również chorowała na serce - żyje tylko dzięki stymulatorowi, który wszczepiono jej parę lat temu w szpitalu kardiologicznym w Aninie.  

W grudniu 2017 roku aktor przeszedł udar. Mimo że lekarze przez kilka tygodni toczyli dramatyczną walkę, by wrócił do zdrowia, jego organizm był za słaby, żeby poradzić sobie ze skutkami udaru. Odszedł 4 lutego 2018 roku.

"Jest mi bardzo ciężko. Zamieniłam się w słup soli, jego śmierć to był dla mnie straszny cios. Nie wiem, na jakim świecie żyję i czy w ogóle żyję. Muszę jednak się trzymać, bo Wojtek by tego chciał" - wyznała Hanna Pokora "Super Expressowi".

"Bardzo mi go brakuje" - mówi dziś, dodając, że wraz ze śmiercią męża na zawsze straciła radość życia.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Pokora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy