Wcale nie była taka, jak ludzie myślą. Jej syn po latach przerwał milczenie

Aleksandra Śląska - legendarna polska aktorka - uchodziła za bezwzględną dla rywalek i surową dla scenicznych partnerów. Miała opinię niedostępnej diwy, która, gdy ktoś nadepnie jej na odcisk, potrafi pokazać pazurki. Dopiero po jej śmierci wyszło na jaw, że nieco na wyrost nazywano ją "świętym potworem", bo tak naprawdę była wręcz urocza.

Żartowano, że jest "oziębłą królową" i lepiej nie wchodzić jej w drogę. Mówiono, że jeśli nie polubi kogoś od razu, to nie polubi go już nigdy. Plotkowano, że dla swoich pupili jest jak matka, ale wrogów dosłownie rozdeptuje pod obcasem.

Aleksandra Śląska: Mało kto wiedział, jaka jest naprawdę

Faktem jest, że o Aleksandrze Śląskiej i jej "charakterku" krążyły legendy. Zdawała sobie sprawę z tego, jak jest postrzegana.

"Po aktorach zostaje legenda i pamięć. Jak nieprecyzyjna jest pamięć, wiemy. Jak niesprawiedliwa może być legenda, możemy również przekonać się o tym" - powiedziała kiedyś w rozmowie z "Ekranem".

Reklama

Mało kto wiedział, jaka jest naprawdę.

"Znam aktorki, które pozornie są miłe, a na zapleczu piekło... Ola taka nie była" - twierdził Janusz Majewski, który spędził z nią rok na planie "Królowej Bony". 

"Mówiono i pisano: zimna na scenie, demoniczna. Prywatnie: niezwykły urok, wdzięk, czar. Dama świadoma swej urody, miała wspaniałe poczucie humoru" - pisał o niej Roman Dziewoński, biograf wielu polskich gwiazd.

Umiała pogodzić aktorstwo z macierzyństwem

Aleksandra Śląska przez wiele lat szła przez życie u boku Janusza Warmińskiego - dyrektora stołecznego Teatru Ateneum. Zanim za niego wyszła, była żoną cenionego onkologa Czesława Górskiego, z którym doczekała się swojego jedynego dziecka, syna Szczęsnego.

"Aktorstwo i medycyna to dwa odległe światy, więc małżeństwo moich rodziców nie przetrwało. Rozwiedli się, gdy miałem pięć lat" - opowiadał Szczęsny Górski w rozmowie z "Rewią".

"Ojca nie było w moim życiu na co dzień, bo mieszkał w innym mieście. Drugi mąż mamy starał się mi go zastąpić, ale żył w swoim nierealnym świecie. Ojczym był człowiekiem sztuki, zawsze zamyślony, jakby nieobecny. Za to mama była znakomicie zorganizowana" - wspominał w rozmowie z autorką książki "Być dzieckiem legendy".

Szczęsny Górski doskonale pamięta, że Aleksandra Śląska w domu była zupełnie inna niż w teatrze czy kinie. Role, jakie grała, sprawiały, że postrzegano ją jako silną, zdystansowaną, chłodną.

"W domu była po prostu mamą. Ciepłą, opiekuńczą i czułą. Mama umiała pogodzić macierzyństwo z aktorstwem, ale wymagało to wysiłku i konsekwencji. Radziła sobie i na scenie, i w życiu, dlatego przy niej wszystko wydawało się proste" - twierdzi Szczęsny Górski.

Budziła strach i podziw jednocześnie

Aleksandra Śląska była nie tylko wybitną aktorką, ale też wspaniałym pedagogiem. Wykładała w warszawskiej PWST, a spod jej opiekuńczych skrzydeł wyszło mnóstwo gwiazd.

"Gdyby nie opieka pani Aleksandry, kto wie, jak potoczyłyby się moje losy. Była moją mentorką, miała ogromny wpływ na moje zawodowe wybory" - wyznała Barbara Bursztynowicz, wspominając Śląską na łamach "Vivy!".

"Była moją opiekunką i dobrym duchem. Bardzo wiele jej zawdzięczam. Ukształtowała mnie jako aktora i jako mężczyznę. Miałem wyjątkowe szczęście, spotykając ją na swojej drodze" - powiedział z kolei Jacek Borkowski w wywiadzie dla "Faktu", potwierdzając przy okazji, że był pupilkiem srogiej pani profesor.

Ci, których Aleksandra Śląska uczyła aktorstwa, nie kryją, że budziła strach, ale też podziw. Swoich ulubionych studentów kierowała do męża, a on przyjmował ich do zespołu Ateneum. Na scenie przy ul. Jaracza 2 debiutowało mnóstwo wychowanków aktorki. 

Odeszła 18 września 1989 roku, zaledwie miesiąc po tym, jak zdiagnozowano u niej nowotwór. W ostatniej drodze towarzyszyły jej - oprócz najbliższych - tłumy fanów, byłych studentów, koleżanek i kolegów po fachu, dla których była największym autorytetem.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Śląska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL