W bardzo młodym wieku został ojcem. "Spotkałem się z dużą dyskryminacją"

Michał Sikorski, któremu niebywałą popularność przyniosła rola księdza Jakuba Adamczewskiego w serialu "1670" (premiera drugiego sezonu już 17 września), pilnie strzeże swej prywatności. Aktor, umawiając się na wywiad, zastrzega ponoć, że nie będzie odpowiadał na pytania o to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami jego mieszkania na warszawskich Bielanach. Wiadomo tylko, że ma 4-letniego syna, który jest dla niego... pępkiem świata.

Michał Sikorski był jeszcze studentem krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, gdy dostał główną rolę w filmie "Sonata". Po premierze przejmującego obrazu Bartosza Blaschke krytycy okrzyknęli 25-letniego aktora "nadzieją polskiego kina", a jurorzy Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni uznali go za najlepszego debiutanta roku. Mało kto przypuszczał wtedy, że Michał tak naprawdę jest wręcz stworzony do ról komediowych.

Reklama

To, że potrafi rozbawiać do łez, udowodnił już wiele razy: i jako ksiądz Jakub z "1670", i jako prowadzący festiwalowe gale, i - ostatnio - jako Szybki w filmie "Wujek foliarz".

"Zawsze chciałem bawić tłumy. Marzyłem o tym, żeby mieć własny talk-show" - wyznał w wywiadzie ze "Zwierciadłem".

Michał Sikorski: Został tatą, mając zaledwie 25 lat

Michał bardzo rzadko mówi o tym, jaki jest prywatnie. Tylko raz - goszcząc w programie Kuby Wojewódzkiego - poruszył kwestię swoich związków.

"Podczas zdjęć do '1670' przeżyłem rozstanie. Ale nie płakałem długo, bo szybko wszedłem w nowy związek" - wyznał w rozmowie z samozwańczym "królem TVN-u", ale nie chciał rozwijać tematu.

Aktor nie kryje, że najwięcej radości czerpie z przebywania w towarzystwie syna. 4-letni Jeremi to jego oczko w głowie.

"Nie ma nic, co byłoby dla mnie ważniejsze w tej chwili" - stwierdził w najnowszym wywiadzie.

"Odkąd jestem ojcem, najwięcej ludzi poznaję na placach zabaw" - powiedział "Zwierciadłu".

Michał Sikorski wspomina, że gdy oczekiwał na narodziny Jeremiego, jego znajomi byli przekonani, że wcale nie planował ojcostwa.

"Słyszałem sporo komentarzy typu: 'Oj, przytrafiło się'. Jakby to było coś, co nie jest potrzebne młodemu człowiekowi, który chce robić karierę. Uważam, że spotkałem się wtedy z dużą dyskryminacją i niezrozumieniem. Nikt nie zakładał, że w wieku 25 lat można chcieć być ojcem" - opowiadał w podcaście Maksa Behra.

Ojcostwo nie jest dla niego czymś niezwykłym. "To część mojego życia"

Michał Sikorski przyznaje, że pojawienie się na świecie Jeremiego sprawiło, że poczuł się bardzo szczęśliwy, ale tak naprawdę niewiele zmieniło w jego życiu.

"Moje ojcostwo nie wartościuje mojego życia, to znaczy moje życie było pełnowartościowe przed tym, jak zostałem ojcem, jest pełnowartościowe teraz. Częścią tego życia jest mój syn, częścią tego życia jest ojcostwo" - powiedział na antenie Radia Chillizet.

Zapytany niedawno, o jakim życiu dla swojego syna marzy, aktor stwierdził, że chciałby tylko, aby Jeremi był szczęśliwy.

"Nie dążę do tego, żeby mój syn przeżył życie tak jak ja, żeby coś za mnie nadrabiał. To, co mogę mu dać, to opowiedzieć o tym, jak ja świat postrzegam, co dla mnie jest piękne, co mnie wzrusza, co mnie śmieszy, a on może być zupełnie inny i w dalszym ciągu być fajną i wartościową osobą" - wyznał w cytowanym już wywiadzie.  

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Michał Sikorski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama