Vincent Cassel ma trzy córki. Zostanie ojcem po raz czwarty?
W kwietniu Vincent Cassel powróci na duży ekran w roli Atosa w filmie "Trzej muszkieterowie: d'Artagnan". Choć w życiu zawodowym aktora wiele się dzieje, najnowszy wywiad dla włoskiego wydania "Vanity Fair" zdominował temat ojcostwa. Francuski gwiazdor podzielił się swoim sekretem udanego rodzicielstwa, wyznając przy okazji, że chętnie powitałby na świecie kolejne dziecko.
"Uwielbiam być tatą. Moje córki to najlepsze, co mnie spotkało w życiu. Zresztą nigdy nie należałem do tych, którzy bali się, że mając dzieci, nie będą już wolni: wychowywałem je i nadal wychowuję z radością" - przyznał w rozmowie z włoskim wydaniem magazynu "Vanity Fair" Vincent Cassel. 56-letni aktor i jego była żona, Monica Bellucci, dzielą wspólnie opiekę nad dwiema córkami, 18-letnią Devą i 13-letnią Leoni, wraz z obecną żoną, modelką Tiną Kunakey, gwiazdor wychowuje 3-letnią córkę Amazonię.
Po tak entuzjastycznej deklaracji aktor został zapytany, czy chciałby mieć jeszcze jedno dziecko. Bez wahania odparł, że nie widzi powodów, dla których nie miałby zostać ojcem po raz czwarty, jednak tę decyzję pozostawia swojej żonie, Tinie. "Nie ja decyduję, to kobiety decydują, kiedy chcą mieć dzieci. Dla mnie to życzenie, ale dla nas mężczyzn podjęcie takiej decyzji jest łatwiejsze, z kolei dla kobiety to ważny wybór. To ona musi być na to gotowa. Dlatego jeśli będę miał kolejne dziecko, wspaniale, jeśli nie, i tak jestem szczęśliwy, bo mam trójkę" - wyznał.
Przy okazji Cassel podzielił się z czytelnikami kilkoma przemyśleniami na temat ojcostwa. Wyznał, że choć jego praca wymaga poświęcenia i pochłania wiele czasu na planie, zawsze stara się być bardzo obecny w życiu swoich córek.
"Staram się celebrować każdy dzień i sprawiać, że każda chwila spędzona razem będzie radosna. Dość szybko zrozumiałem, że ten moment od narodzin dziecka do chwili, kiedy się kształtuje, powiedzmy 13.,14., 15. rokiem życia jest niezwykle ważny. To czas, kiedy tworzą się wspomnienia, potem jest już za późno" - stwierdził Cassel. W jego opinii nawet zwykłe śniadanie i rozmowy przy wspólnym stole, mogą być dla jego pociech cennym wspomnieniem. "To są małe gesty. Jestem zdania, że pamięć, jaką dzieci będą miały o swoich rodzicach popycha je do powielania pewnych zachowań. Zatem jeśli zrobiło się dobrą robotę, gdy były małe, to nie będą cię już potrzebować gdy dorosną" - dodał.
Jako syn znanego francuskiego aktora Jean-Pierre’a Cassela i dziennikarki Sabine Litique, aktor doskonale wie, czym jest dorastanie w blasku fleszy, a nierzadko i w cieniu znanego rodzica. Wyznał jednak, że bez obaw przygląda się karierze swojej najstarszej córki. Nie zalicza się bowiem do tych rodziców, którzy narzucają swoim dzieciom własną wizję życiowej ścieżki. Na każdy sukces córek, zwłaszcza Devy, która już podbija europejskie wybiegi, patrzy z dumą.
"Spoglądam na nią i widzę kobietę, która umie być w centrum uwagi. Ma tę pewność, którą najwyraźniej odziedziczyła po swojej mamie i po mnie. Ma głowę na karku, aby być w tej branży. Chciała zostać modelką i aktorką. Nigdy nie popychaliśmy jej w tym kierunku, ale też nie przeszkadzaliśmy. Deva nie ma wobec nas kompleksów. Jeśli przy ogromnym nakładzie swojej pracy jutro zostanie uznaną aktorką, będę cieszył się jej szczęściem" - przyznał gwiazdor.
Dodał, że to, co stara się zaszczepić każdej ze swoich córek to niezależność, swoboda w podejmowaniu decyzji i umiejętność samodzielnego myślenia, "zwłaszcza w czasach, w których nieustannie narzuca się nam stereotypy".