Uwiodła młodego pisarza? O związkach polskiej aktorki krążyły legendy

Po premierze "Kanału" Teresa Iżewska - studentka warszawskiej PWST, grająca w filmie Andrzeja Wajdy główną rolę kobiecą - z dnia na dzień stała się wielką gwiazdą. Była już wtedy po rozwodzie ze śpiewakiem Andrzejem Winciorem, z którym doczekała się córki, miała też za sobą kilka związków bez przyszłości. Mężczyźni szaleli na jej punkcie. Był czas, gdy o jej względy rywalizowali ze sobą dwaj młodzi pisarze: Janusz Głowacki i Marek Hłasko.

Teresa Iżewska miała 23 lata i studiowała jeszcze aktorstwo, gdy Andrzej Wajda - zafascynowany jej urodą i talentem - zaoferował jej rolę Stokrotki w "Kanale". Była zjawiskowa i potrafiła w mig rozkochać w sobie każdego mężczyznę i każdego... chłopca.

Debiutujący u jej boku Jan Englert wspominał w wywiadzie-rzece, że Teresa uwodziła go, choć gdy powstawał "Kanał", był zaledwie 13-letnim gimnazjalistą.

"Po sztubacku kochałem się w pięknej blond aktorce Teresie Iżewskiej. Pewnie dlatego moja mama jej nie lubiła, bo widziała, że mi się podoba. Iżewska dostrzegła moje zainteresowanie i lekko mnie uwodziła" - opowiadał na kartach książki "Bez oklasków".

Reklama

W tamtym czasie aktorka spotykała się, ku rozpaczy zakochanego w niej po uszy Janusza Głowackiego, w młodym, ale dobrze już znanym w artystycznym światku Warszawy Marku Hłasce.

Teresa Iżewska: Janusz Głowacki marzył o czymś więcej

Teresa jeszcze przed podjęciem studiów w szkole teatralnej urodziła Ewę i rozwiodła z jej ojcem, powierzając mu opiekę nad córką. Gdy dostała się do PWST, zamieszkała w pokoju sublokatorskim w jednej z kamienic na Woli, a że wieczorami bała się sama wracać do domu, pozwalała, by odprowadzał ją jeden z jej najgorliwszych adoratorów - student polonistyki, młodszy od niej o pół dekady i mający jeszcze "mleko pod nosem" Janusz Głowacki.

Przyszły pisarz wręcz oszalał na punkcie Teresy. Codziennie towarzyszył jej w drodze z uczelni na Miodowej na Wolę i marzył, by zaprosiła go w końcu na górę. Niestety, mijały tygodnie i miesiące, a ona pozwalała mu jedynie od czasu do czasu pocałować ją w policzek na dobranoc.

"Całowałem Teresę delikatnie, a potem czekałem pod domem, aż w jej pokoju zapali się lampa. Czasem stałem tak długo, że wzbudzałem zainteresowanie milicjantów patrolujących ulice Woli. Spisywali mnie" - wyznał Głowacki w autobiografii.

Teresa Iżewska: mieszkała pod jednym dachem z Markiem Hłaską

Pewnego wieczoru Janusz Głowacki odkrył, że nie jest jedynym absztyfikantem Teresy.

"Raz zatrzymałem się pod jej oknem dłużej (...). Do klatki schodowej zbliżył się autor 'Pierwszego kroku w chmurach'. Przez chwilę miałem jeszcze odrobinę nadziei. Potem w świetle różowej lampy w pokoiku, do którego nigdy nie zostałem wpuszczony, pojawiła się postać Hłaski i lampa zgasła" -  wspominał w książce "Z głowy".

Marek Hłasko był wtedy gwiazdą stołecznych salonów literackich, jego "Sonatą marymoncką" zachwycali się dosłownie wszyscy, a że miał w sobie niezwykły urok, bez trudu łamał kolejne kobiece (i nie tylko kobiece) serca. Gdy w jego życiu pojawiła się Teresa, był świeżo po rozstaniu z dziennikarką "Kuriera Polskiego" Hanną Golde, nie miał się gdzie podziać, więc kiedy Iżewska zaproponowała, by się do niej wprowadził, bez wahania skorzystał z oferty.

Aktorka książki "Celebryci z tamtych lat. Prywatne życie wielkich gwiazd PRL-u" Aleksandra Szarłat twierdzi, że Hłasko nie dość, że odbił Teresę Głowackiemu, to w dodatku przedstawiał ją jako swoją żonę.

"Hłasko uwielbia wszelkie mistyfikacje. Już w szkole wymyśla sobie najróżniejsze życiorysy. W życiorysie do ZLP [Związek Literatów Polskich - przypis red.] w rubryce 'żona' wpisuje: 'Teresa Iżewska'. Oczywiście małżeństwa żadnego nie ma, ale z Iżewską Marek pomieszkuje, ku utrapieniu Głowackiego, któremu dziewczyna bardzo się podoba" - czytamy na kartach "Celebrytów z tamtych lat".

Teresa Iżewska: Jeden wywiad zrujnował jej karierę

Teresa Iżewska liczyła na to, że Hłasko zostanie jej drugim mężem. Jemu jednak wcale nie śpieszyło się do żeniaczki. W tym samym czasie, kiedy mamił Teresę obietnicami, że może kiedyś się z nią ożeni, flirtował już z Agnieszką Osiecką. W końcu obie je zostawił dla poznanej na planie filmu "Ósmy dzień tygodnia" niemieckiej aktorki Sonji Ziemann - jedynej kobiety, której obiecał ślub i słowa dotrzymał.

Tymczasem Iżewska robiła wielką karierę, bo dzięki znakomitej roli w "Kanale" Wajdy o jej istnieniu dowiedział się cały świat. Sama Marilyn Monroe pogratulowała jej na festiwalu w Cannes świetnego występu.

"Wielka MM rozmawiała ze mną, dopytywała mnie o moją pracę, o plany. Zaprosiła mnie do USA" - opowiadała Teresa "Expressu Wieczornego" po powrocie z Cannes.

Za rolę Stokrotki Teresa była nawet nominowana do BAFTA - najważniejszej brytyjskiej nagrody filmowej - w kategorii "Najlepszy Debiut".

"Dziś taka nominacja dla początkującej aktorki oznaczałaby pewnie początek dużej, być może międzynarodowej kariery. Ale w gomułkowskiej Polsce końca lat 50. nie oznaczała dla Iżewskiej nic" - pisał w jednej ze swych książek Andrzej Wajda.

Faktem jest, że władze nałożyły na Iżewską "szlaban".

"Nierozważnie wypowiedziane w czasie festiwalu canneńskiego słowa o absurdalnie niskich zarobkach polskich aktorów, przedrukowane później w polskiej prasie, spowodowały, że Iżewskiej mimo propozycji z zagranicy został odebrany paszport" - wspominał Wajda.

Teresa Iżewska: Nie potrafiła być szczęśliwa

Teresa Iżewska "uciekła" z Warszawy do Gdańska. Jej filmowa kariera utknęła w martwym punkcie, dostawała jedynie niewielkie, wręcz epizodyczne role.

Gwiazda "Kanału" - niespełniona jako aktorka i jako kobieta (jej małżeństwa z reżyserem Piotrem Paradowskim i aktorem Zbigniewem Grochalem, a także nieformalny związek z młodszym od niej o 15 lat Januszem Burzą zakończyły się fiaskiem) - niepowodzenia przypłacała załamaniami nerwowymi. Nie jest tajemnicą, że parę razy próbowała targnąć się na swoje życie.

"Mamą rządziły emocje. Było w niej i dziecko, i kobieta. Nie wiedziała, jak chce żyć. Nie potrafiła być szczęśliwa" - opowiadała córka aktorki w rozmowie z "Życiem na gorąco".

W czerwcu 1982 roku koledzy Teresy zaniepokojeni tym, że nie pojawiła się na próbie w teatrze, pojechali do jej mieszkania. Znaleźli ją nieprzytomną. W szpitalu, do którego została przewieziona, stwierdzono, że przedawkowała leki nasenne. Przez dwa miesiące była w śpiączce. Zmarła 26 sierpnia, mając zaledwie 49 lat.

13 lat wcześniej w podobny sposób pożegnał się z życiem Marek Hłasko. 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Iżewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL