Tomasz Dedek angażuje się w nowe role i... sprawy polityczne!
Tomasz Dedek ma na koncie wiele ról filmowych i serialowych. Widzowie z pewnością kojarzą go jako Jędrulę z serialu "Rodzina zastępcza" czy Olewicza z "M jak miłość". Gwiazdor wciąż jednak nie zwalnia tempa i niedawno pojawił się w nowym serialu TVN - "Herkules". Mimo wielu projektów zawodowych aktorstwo nie jest jedynym obszarem, w którym Dedek jest wyjątkowo aktywny. Od wielu miesięcy angażuje się bowiem w sprawy polityczne, budząc przy tym niemałe kontrowersje...
Tomasz Dedek urodził się w 1957 roku w Rawie Mazowieckiej. Jeszcze tuż przed ukończeniem studiów aktorskich, w 1979 roku, debiutował w filmie "Godzina W" jako strzelec Orzeł, zyskując przy tym sporą popularność. Dwa lata później uzyskał dyplom ukończenia warszawskiej PWST i rozpoczął pracę w Teatrze Ateneum.
Jego kariera dość szybko się rozwinęła i zaczął pojawiać się regularnie zarówno na małym, jak i dużym ekranie. Zagrał w takich produkcjach, jak: "Przesłuchanie", "Popielec", "Zmiennicy", czy "Pułkownik Kwiatkowski".
Największą popularność przyniosła mu jednak rola w kultowej już dziś "Rodzinie zastępczej". W lubianym serialu wcielił się w biznesmena Jędrulę Kossonia, sąsiada Kwiatkowskich. Na ekranie stworzył niezapomniany duet z Joanną Trzepiecińską, która wcielała się w jego serialową żonę - Alutkę.
Tomasz Dedek regularnie występuje w nowych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Pojawił się m. in. w serialach "Na dobre i na złe", "M jak miłość" i "Komisarz Mama" oraz w filmach "Żeby nie było śladów", czy "Miłość, seks & pandemia". Wystąpił także w kontrowersyjnym teledysku do utworu "Szmata" rapera Maty. Ostatnio natomiast możemy oglądać go w serialu "Herkules", nowej produkcji TVN, w którym wciela się w Żmudę.
Choć popularny aktor nie zwalnia tempa i wciąż pojawia się w nowych produkcjach, w ostatnich miesiącach zdecydowanie głośniej jest o jego kontrowersyjnych wypowiedziach niż o kreacjach filmowych bądź serialowych. Gwiazdor szczególnie upodobał sobie komentowanie spraw politycznych. Od jakiegoś czasu raz za razem uderza w rządzących i nie przebiera w słowach. Swoje komentarze zamieszcza najczęściej na Twitterze, ale nie unika też udzielania się w wywiadach.
"Nasze społeczeństwo zostało sprostytuowane przez alfonsów z PiS-u, o czym zresztą kiedyś napisałem na Twitterze. Ludzie zostali kupieni za 500 złotych i trzynastą jałmużnę, bo przecież nie można tego nazwać emeryturą. To jakiś marny dodatek, za który nie sposób przeżyć. To przykre. I o tym piszę na Twitterze" - Tomasz Dedek przyznał w rozmowie z portalem Plejada.
Aktor uważa, że jego wpisy na Twitterze to rodzaj satyry.
"Myślę, że nie przekraczam żadnych granic. Gdybym zaczął pisać na poważnie, pewnie zamknęliby mnie w więzieniu. Dlatego staram się swoje wypowiedzi ubierać w formę satyry [...] Uważam, że, jak dotąd, niczego nie napisałem zbyt ostro. Co prawda moja żona ma do mnie pretensje, że nadużywam wulgaryzmów. I ma rację. Więc teraz staram się być bardziej taktowny i je wykropkowywać. Choć nie do końca o taktowność chodzi na Twitterze" - wyjaśnił Dedek.
"Myślę, że gros ludzi chciałoby usłyszeć od jej przedstawicieli, co naprawdę myślą na pewne tematy. Ale bez poprawności politycznej, która w obecnej sytuacji jest niewskazana. Niestety, niewiele osób się na to decyduje. W związku z tym w Polsce jest tak, a nie inaczej" - stwierdził Dedek.