To on był miłością jej życia. Gdy go poznała, była żoną innego mężczyzny
Marzena Trybała - legenda polskiego kina, którą od kilkunastu lat oglądamy jako Elżbietę w "Barwach szczęścia" - uważa, że przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa tylko wówczas, gdy są małżeństwem. Niestety, co kiedyś przyznała z żalem, jej nie udało się zaprzyjaźnić z mężem. U boku aktora Jana Grebera szła przez życie przez ponad cztery dekady, bardzo się kochali, a jednak... "W naszym związku tej wartości, jaką jest przyjaźń, nie było" - powiedziała po śmierci ukochanego. Mało kto wie, że Greber nie był pierwszym wyborem serca aktorki. Gdy go poznała, była żoną innego mężczyzny.
Marzena Trybała dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu - jej pierwsze małżeństwo zakończyło się rozwodem, drugie przerwała śmierć ukochanego męża.
Jana Grebera, z którym budowała swoje szczęście przez 43 lata, gwiazda "Barw szczęścia" nazywa swą największą miłością. Byli wspaniałą, zgodną, kochającą się parą. Zanim się poznali, aktorka próbowała ułożyć sobie życie z kapitanem żeglugi wielkiej i instruktorem żeglarstwa Władysławem Romanem Dąbrowskim.
Marzena Trybała była w latach 70. i 80. XX wieku jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. Zasłynęła jako "królowa śmiałych scen", bo nie bała się eksponować przed kamerą swych wdzięków. Doszło to tego, że przylgnęła do niej łatka "grzesznicy" i łamaczki męskich serc, choć prywatnie była bardzo skromna i stała w uczuciach.
Pierwszą wielką miłością Marzeny był starszy od niej o dekadę wykładowca Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i znakomity żeglarz Władysław R. Dąbrowski. Poznała go w Giżycku, dokąd wybrała się z grupą przyjaciół z PWST na obóz kondycyjny szkół artystycznych.
"Wyglądał jak Belmondo... Na początku wziął mnie na żaglówkę, raz, drugi, potem zaczął mnie uczyć tak skutecznie, że połknęłam bakcyla" - wspominała w rozmowie z autorem książki "Demony seksu".
Dzięki Władysławowi Marzena zakochała się w żeglowaniu. Jeszcze w czasie studiów zdobyła uprawnienia sternika morskiego.
"Żeglarskich sztuczek nauczył mnie pierwszy mąż. Oddawał mi ster i mówił, żebym nie przeszkadzała naturze, że łódka popłynie sama. Myślę, że pokochałam żeglowanie do bólu już podczas naszego pierwszego wspólnego rejsu" - opowiadała w rozmowie z "Echem Dnia".
Aktorka nie kryje, że Władysław rozkochał ją nie tylko w żeglowaniu, ale też w sobie. Dwa lata po tym, jak skończyła studia i dołączyła do zespołu Teatru Polskiego w Poznaniu, wyszła za niego za mąż. I od razu zrozumiała, że nie będzie jej łatwo być żoną na odległość.
"Ja mieszkałam w Poznaniu, mój mąż w Krakowie. Zaczęła się seria dojazdów, pociąg wlókł się sześć i pół godziny. Wyjeżdżał z Krakowa o szóstej rano, po dwunastej dojeżdżał do Poznania. W efekcie widywaliśmy się raz w miesiącu" - wspominała w cytowanej już książce.
Do małżeńskich spotkań dochodziło najczęściej w Warszawie. Zawsze, gdy Marzena przyjeżdżała na gościnne występy do stolicy, jej ukochany dojeżdżał do niej spod Wawelu.
"Wynajmowaliśmy pokój w hotelu Forum, spędzaliśmy razem dzień czy dwa" - wyznała Krzysztofowi Tomasikowi.
Pewnego dnia prezydent Poznania, który za wszelką cenę chciał zatrzymać Trybałę w mieście, zaproponował aktorce, że znajdzie dobrą pracę jej mężowi. Powiedziała o tym Władysławowi, ale ten nie był zainteresowany przeprowadzką do stolicy Wielkopolski. Inna sprawa, że wiedział, że jego ukochana stara się o angaż w którymś z warszawskich teatrów.
"Za rzadko się widywaliśmy, to się musiało rozpaść. W końcu każde z nas poszło w swoją stronę" - opowiadała Marzena w wywiadzie dla "Echa Dnia".
Zanim Marzena Trybała w końcu spełniła swe marzenie o pracy w Warszawie, straciła głowę dla kolegi z poznańskiego Teatru Polskiego. W ramionach Jana Grebera znalazła pocieszenie po rozwodzie z Władysławem.
Pewnego lata przekonała starszego o jedenaście lat aktora, by wybrał się z nią na Mazury. Z wyprawy na żagle wrócili jako para. W 1980 roku zostali małżeństwem.
Jan tak bardzo kochał Marzenę, że postanowił zrezygnować z własnej kariery, by skupić się na jej.
"Zdecydował: 'Stawiamy na ciebie'. I zajął się zawodem pokrewnym - został menadżerem kultury. Gdybyśmy oboje nadal robili to samo, już dawno nie bylibyśmy razem" - tłumaczyła aktorka w rozmowie z "Angorą".
Nie doczekali się dzieci - niczego oprócz nich tak naprawdę nie brakowało im do pełni szczęścia. Przez wiele lat dzielili swój czas pomiędzy domem w Warszawie i poza miastem. Na wsi odpoczywali, cieszyli się spokojem. W każde wakacje jeździli na Mazury, by tu oddawać się swej największej pasji, czyli żeglowaniu.
Jan Greber zmarł 16 sierpnia 2023 roku.