To dzięki niej został aktorem. Jego mama również jest znaną postacią

Marcel Sabat należy do grona najzdolniejszych polskich aktorów pokolenia milenialsów. Tak naprawdę wcale nie marzył o graniu w filmach i serialach, ale o karierze sportowca. Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby w dzieciństwie nie doznał kontuzji, która sprawiła, że musiał pożegnać się z planami zostania... zawodowym rolkarzem.

W każde urodziny Marcel Sabat dostaje od mamy te same życzenia: "Leć wyżej, synku, jeszcze wyżej". Bożena Sabat jest bardzo dumna z syna. To ona, gdy był nastolatkiem, skierowała jego uwagę na teatr.

"Szukałam alternatywy dla jego sportowych pasji" - wspominała na łamach "Echa Dnia".

"Był bardzo odważny, grał w piłkę nożną, koszykówkę, ale gdy zaczął wyczynowo jeździć na rolkach, musiałam powiedzieć 'dość'. Złamana ręka, siedem szwów... Tego było dla mnie za wiele, więc zaproponowałam mu teatr" - opowiadała.

Reklama

Rodzice przekazali mu w genach wrażliwość na piękno

Mama Marcela jest Kielcach - rodzinnym mieście aktora - dobrze znaną postacią. Przez wiele lat kierowała świętokrzyskim oddziałem Muzeum Narodowego, wciąż oprowadza młodzież po muzealnych salach, wygłasza prelekcje, aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym miasta.

"Wychowała się w rodzinie muzycznej, zawsze było jej blisko do artystycznych działań" - mówił o niej syn podczas jednej z wizyt w studiu "Pytania na śniadanie".

"Natomiast mój tata jest jubilerem, projektuje wyroby złotnicze. Myślę, że oboje przekazali mi w genach wrażliwość na piękno i sztukę" - wyznał.

To, że jej syn ma zadatki na aktora, Bożena Sabat wiedziała od zawsze. Marcel już w podstawówce występował na szkolnych akademiach, potem udzielał się w licealnym kabarecie, a gdy miał 16 lat, zgłosił się na przesłuchanie do działającego przy Kieleckim Centrum Kultury teatru Pegaz.

"Poszedłem tam, żeby zrobić przyjemność mamie" - mówi dziś.

"Bardzo mi się to spodobało, teatr wciągnął mnie na dobre" - dodaje.

Nie od razu udało mu się dostać na studia aktorskie

Gdy tuż przed maturą 18-letni Marcel Sabat musiał zadeklarować, na jaką uczelnię chce zdawać, bez wahania wskazał szkołę teatralną. Niestety, nie dostał się.

"Był podłamany, pocieszaliśmy go, że za rok na pewno mu się uda" - opowiadała mama aktora w cytowanym już wywiadzie.

Rodzice zgodzili się, by Marcel pojechał do Krakowa, opłacili mu naukę w prywatnym studiu teatralnym, wynajęli mieszkanie. Nie mieli wątpliwości, że muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, by pomóc synowi zrealizować największe marzenie. Gdy w końcu został przyjęty na wydział aktorski łódzkiej Filmówki, nie posiadali się ze szczęścia.

"To był cud. Przecież tam na tysiąc chętnych było 20 miejsc" - wspominała Bożena Sabat. 

Jest wielką dumą rodziców. Są jego największymi fanami

Marcel był grzecznym dzieckiem, co prawda nauka nie szła mu najlepiej, ale nie sprawiał rodzicom żadnych kłopotów. Poza tym, że czasami wracał do domu zbyt późno, bo pochłaniały go zajęcia sportowe, państwo Sabatowie nie mieli mu nic do zarzucenia.

"Miał dar rozśmieszania ludzi, z nim nigdy nie było nudno" - twierdzi mama aktora.

"Był przy tym zawsze skromny, przyjaźnie nastawiony do ludzi. Wszyscy bardzo go lubili" - zdradziła na łamach "Echa Dnia".

Bożena Sabat dobrze pamięta, jak po kilku miesiącach spędzonych w Łodzi Marcel przyjechał do domu i oznajmił, że nie chce dłużej mieszkać w tym "okropnym" mieście, bo działa na niego przygnębiająco. Powiedziała mu wtedy, że we wszystkim trzeba szukać piękna, przekonała, by dał Łodzi szansę. Dziś to jedno z jego ulubionych miejsc na ziemi.

Był jeszcze studentem, gdy dostał rolę "Zośki" w ekranizacji "Kamieni na szaniec". Zaprosił rodziców na uroczystą premierę filmu. Tamtego wieczora po raz pierwszy w życiu zobaczył łzy w oczach taty. Ojciec nie umiał ukryć wzruszenia, widząc go na wielkim ekranie. Przez cały seans siedział wbity w fotel.

"Marcel zagrał naprawdę świetnie" - wyznał po projekcji reporterowi jednego z portali.

Córka aktora jest oczkiem w głowie dziadków

Dziś Wojciech Sabat jest największym fanem syna. Podziwia go nie tylko jako aktora, ale też jako... kreatora mody. W swoim zakładzie jubilerskim tworzy biżuterię do kreacji, które Marcel projektuje we własnej firmie odzieżowej. Są sobie bardzo bliscy, świetnie się rozumieją, codziennie ze sobą rozmawiają.

"Padre. Moja bratnia dusza" - napisał aktor pod ich wspólnym zdjęciem. 

Marcel Sabat przynajmniej raz w miesiącu odwiedza Kielce razem z żoną i 2-letnią córeczką. Bianka jest oczkiem w głowie babci, która ma nadzieję, że wnuczka odziedziczyła talent po tacie i kiedyś będzie grała u jego boku. 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Marcel Sabat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL