Tiffany Haddish zatrzymana za jazdę pod wpływem. Co jej grozi?

Tiffany Haddish, aktorka i gwiazda stand-upu, została aresztowana pod koniec listopada. W środku nocy policja otrzymała zgłoszenie o aucie stojącym na środku drogi i śpiącym kierowcy w środku. To nie pierwsze problemu Hadddish z prawem.

Tiffany Haddish: Kolejne problemy z prawem aktorki

Tiffany Haddish znów ma problemy z prawem. Na początku zeszłego roku Haddish została aresztowana w związku z zarzutem o prowadzenie samochodu pod wpływem substancji odurzających. Do podobnego incydentu z jej udziałem doszło w miniony piątek. Prokuratura stanu Georgia domaga się zmodyfikowania warunków poręczenia majątkowego, dzięki któremu komiczka wyszła na wolność. Sąd może nałożyć na gwiazdę zakaz spożywania alkoholu oraz zobligować ją do stawiania się na cotygodniowych badaniach na obecność używek.

Reklama

14 stycznia 2022 roku Tiffany Haddish trafiła do aresztu po tym, jak policja zatrzymała ją w Peachtree City w stanie Georgia. Artystka zasnęła za kierownicą samochodu na środku autostrady, będąc pod wpływem marihuany. Gwiazda wyszła za kaucją opiewającą na kwotę 1666 dolarów. Do podobnego incydentu z jej udziałem doszło tydzień temu w Beverly Hills. 

Okoliczności zdarzenia były niemal identyczne. W piątkowy poranek funkcjonariusze policji znaleźli komiczkę śpiącą za kierownicą auta, które stało na środku ruchliwej ulicy Beverly Drive. Jak się okazało, gwiazda "Lasek na gigancie" była wówczas nietrzeźwa. Poprzedniego wieczoru Haddish występowała w klubie komediowym Laugh Factory w West Hollywood na imprezie zorganizowanej z okazji Święta Dziękczynienia.

Tiffany Haddish: Co jej grozi?

Początkowo komiczka wydawała się być nieszczególnie przejęta kolejnym wybrykiem i jego potencjalnymi konsekwencjami. W czasie sobotniego występu w Laugh Factory gwiazda zakpiła z sytuacji we właściwym sobie stylu. "Modliłam się do Boga, aby zesłał mi mężczyznę z porządną pracą, karierą, najlepiej noszącego mundur. Bóg wysłuchał moich modlitw" - stwierdziła żartobliwie aktorka. 

Do śmiechu nie jest natomiast władzom Georgii. W reakcji na kolejne wykroczenie Haddish, prokuratura stanowa złożyła wniosek o zmodyfikowanie warunków poręczenia majątkowego, dzięki któremu komiczka w zeszłym roku wyszła na wolność. Prokuratorzy domagają się nałożenia na gwiazdę sądowego zakazu spożywania alkoholu i innych substancji odurzających oraz zobligowania jej do poddawania się cotygodniowym badaniom na obecność używek.

Osoba z bliskiego otoczenia stand-uperki zapewniła w rozmowie z "Daily Mail", że - wbrew pozorom - poważnie traktuje ona zaistniałą sytuację. "Tiffany bardzo żałuje tego, co się stało. Nie chce być definiowana przez takie ekscesy, nie chce też, żeby ludzie myśleli, że jest uzależniona i potrzebuje profesjonalnej pomocy, bo to nieprawda. Przede wszystkim czuje jednak ogromną ulgę, że nikt nie ucierpiał. Zatrudniła już prawników, którzy zajmą się tą sprawą. Tiffany nie może się doczekać powrotu do pracy i wkroczenia w nowy rok z jeszcze większym zapałem" - zaznaczył znajomy artystki. (PAP Life)

INTERIA.PL/ PAP Life
Dowiedz się więcej na temat: Tiffany Haddish
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy