Taką emeryturę ma Jan Piechociński. Kwota może zaskoczyć

Jan Piechociński, znany przede wszystkim z roli w kultowym serialu "Klan", otwarcie mówi o trudach związanych z emeryturą. Choć lata pracy w branży przyniosły mu popularność, aktor przyznaje, że nie może pozwolić sobie na spokojne życie na świadczeniu emerytalnym.

Jan Piechociński, który zyskał ogromną popularność dzięki roli Karola w kultowej komedii "Och, Karol" oraz jako stała postać w serialu "Klan", dopiero niedawno postanowił skorzystać z prawa do emerytury. Choć wiek emerytalny osiągnął prawie dekadę temu, złożył wniosek do ZUS-u dopiero niedawno. 

Reklama

Na swoją pierwszą wypłatę musiał jednak trochę poczekać. "W końcu doczekałem się 1500 złotych miesięcznie" - zdradził aktor w jednym z wywiadów. Choć ma już swoje lata, żartuje, że poza świadczeniami z ZUS-u nie czuje się jak senior. "Mam już swoje lata, ale wciąż czuję się młodo" - powiedział "Angorze" tuż po swoich 70. urodzinach. Mimo to, podobnie jak wielu artystów, Piechociński nie ukrywa rozczarowania wysokością swojego świadczenia. 

Jan Piechociński musi pracować, bo emerytura nie wystarcza

Po osiągnięciu wieku emerytalnego Jan Piechociński przez długi czas nie zaprzątał sobie głowy tym, czy i w jakiej wysokości przysługują mu świadczenia. Dopiero na krótko przed pandemią postanowił zgłosić się do ZUS-u, by sprawdzić swoje uprawnienia. Okazało się, że choć ma prawo do emerytury, nie wszystko poszło gładko. Aktor musiał zebrać i uporządkować swoją dokumentację zawodową, co wymagało sporo zaangażowania. Na przeszkodzie stanął też fakt, że na etacie w teatrze nie pracował wystarczająco długo, aby uzyskać pełne świadczenie.

Na szczęście, dzięki wsparciu Związku Artystów Scen Polskich, udało się zakończyć formalności, a Piechociński w końcu zaczął otrzymywać 1500 złotych miesięcznie. 

"Jak mówią Amerykanie: za mało, żeby żyć, za dużo, żeby umrzeć. Na szczęście jest jeszcze »Klan«" - wyznał ironicznie w rozmowie.

Od sławy do trudnych chwil - Piechociński o swojej drodze zawodowej

Mimo ogromnego sukcesu, jaki przyniosła mu główna rola w komedii "Och, Karol", Jan Piechociński przez wiele lat zmagał się z trudnościami zawodowymi i finansowymi. Po premierze filmu, mimo świetnych recenzji, nie dostał kolejnych propozycji pracy. Przez pewien czas był nawet zmuszony starać się o zasiłek dla bezrobotnych.

"Urzędniczki pękały ze śmiechu na mój widok" - wspominał w rozmowie z magazynem "Party", choć ostatecznie zasiłku nie otrzymał. W tych trudnych momentach wsparcie finansowe przyszło od jego sióstr, które pomogły mu przetrwać najgorsze chwile.

Pod koniec lat 80. Piechociński zdecydował się na chwilowy rozbrat z aktorstwem. Wyjechał do Szwecji, gdzie pracował fizycznie jako malarz pokojowy. Zrezygnował z aktorstwa, by zarobić na utrzymanie rodziny. "Na szczęście dostałem rolę w »Klanie« i zadomowiłem się tu. Dzięki serialowi żyję" - przyznał otwarcie w jednym z wywiadów.

Zobacz też:

Mirosław Baka kocha ją do szaleństwa. Przydarzyła im się tylko jedna słabsza chwila

Niska emerytura Danuty Błażejczyk szokuje. Artystka zdradza, ile dostaje

Rodzinny biznes? "Kawa z kardamonem" to okazja, na którą czekał 20 lat! 

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Jan Piechociński | Klan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy