Szykuje się do ślubu już po raz... czwarty. Tym razem się uda?

Olga Frycz nie kryje, że wiele lat czekała, aż los postawi na jej drodze mężczyznę, który sprawi, że poczuje się naprawdę szczęśliwa. Półtora roku temu poznała go nieoczekiwanie na kursie tańca towarzyskiego. Już podczas pierwszych zajęć zakochała się w tańcu, a niedługo potem w swym nauczycielu - młodszym od niej o niespełna dekadę Albercie Kosińskim. Dziś aktorka jest już "po słowie" z tancerzem i szykuje się do ślubu. Wreszcie spotkała właściwego mężczyznę?

Olga Frycz jeszcze niedawno twierdziła, że nie ma szczęścia w miłości i cierpi z tego powodu. Miłość zawsze była dla aktorki bardzo ważna, ale - niestety - źle lokowała swoje uczucia i, co oficjalnie przyznała, z każdego związku wychodziła "poraniona", ale żadnego nie żałuje.

"Kiedy patrzę na wszystkie moje miłosne historie z perspektywy czasu, widzę, że wszyscy chłopcy i mężczyźni, z którym byłam, coś mi dali, coś we mnie ukształtowali" - powiedziała w rozmowie z "Grazią".

Reklama

"Nie należę do kobiet, które mówią, że lubią być same ze sobą. Ja nie lubię! Czasem słyszę, że niedobrze jest wchodzić ze związku w związek, ale ja tak mam" - dodała.

Olga Frycz: Marzyła, by zostać żoną Jacka Borcucha

Pierwszym mężczyzną, za którym Olga nie wahałaby się pójść nawet na koniec świata, był aktor i reżyser Jacek Borcuch.

Uczucie między nimi wybuchło na planie filmu "Wszystko co kocham". Miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba i bardzo skomplikowała ich - a zwłaszcza jego - życie. O ile 25-letnia wówczas Frycz nie miała żadnych zobowiązań, o tyle Borcuch stanął przed bardzo trudnym wyborem: albo nowa miłość, albo rodzina. Wybrał romans.

Olga Frycz zarzeka się dziś, że była przekonana, że małżeństwo Jacka i Ilony Ostrowskiej od dawna istnieje już tylko na papierze, że reżyser i aktorka nie są razem.

"Wchodząc w to zakochanie, nie miałam pojęcia o sytuacji, która jest. Oczywiście bardzo szybko się dowiedziałam, że tam jest taka sytuacja, ale już bardzo, bardzo kochałam. Związałam się z żonatym mężczyzną (...). Jakby jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że byłam bardzo zakochana, bardzo" - powiedziała po latach w rozmowie z Żurnalistą.

Faktem jest, że Borcuch poprosił żonę o rozwód, by móc ożenić się z Olgą. Ilona Ostrowska nie potrafiła pogodzić się z tym, że mąż zostawił ją dla innej kobiety, miała przeczucie, że Jacek się opamięta i wróci do niej, więc nieśpieszno jej było zwrócić mu "wolność". Gdy w 2012 roku Jacek w końcu dostał upragniony rozwód, Olga potwierdziła w rozmowie z "Rewią", że szykuje się do ślubu z ukochanym, zdradzając przy okazji, że marzy się jej uroczystość inna niż wszystkie. Niestety, na marzeniach się skończyło.

W listopadzie 2014 roku stołeczne salony obiegła wiadomość, że Olga i Jacek rozstali się po sześciu latach bycia parą.

Zaręczyny z przystojnym sportowcem

Niedługo po zerwaniu z Borcuchem Olga Frycz zapisała się na lekcje boksu tajskiego, które zorganizował znany warszawski klub sportowy. Nie przypuszczała, że decyzja, by trenować tę trudną dyscyplinę, okaże się przełomowa dla jej życia uczuciowego. Jej trenerem został Grzegorz Sobieszek.

"Organizuje zajęcia dla dzieci i młodzieży z trudnych rodzin, jest świetnym pedagogiem i dla wielu osób autorytetem. Ma dobre serce, a jego klub jest uznawany za najlepszy w Polsce" - rozpływała się nad nim w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

"I jest obecny w moim życiu" - zdradziła, dodając, że chyba wreszcie spotkała "tego jedynego".

W 2018 roku plotkarskie media odkryły, że aktorka i trener zaręczyli się. Olga i Grzegorz potwierdzili na łamach "Pani", że planują zalegalizować swój związek, ale chcą poczekać z tym do czasu, gdy na świat przyjdzie ich dziecko. Olga Frycz była wtedy w szóstym miesiącu ciąży i oczekiwała na narodziny Helenki.

Miał być ślub, było rozstanie

Olga Frycz nie kryła, że Grzegorz ujął ją swoją osobowością.

"Silny, uczciwy, pracowity. Daje mi poczucie bezpieczeństwa, czego - co dzisiaj już wiem - potrzebowałam najbardziej. Jest szczery, stoi za mną murem" - opowiadała dziennikarce "Pani".

Kiedy Sobieszek wyjechał na miesięczne zgrupowanie do Rio de Janeiro, aktorka wprowadziła się do jego domu.

"Po powrocie zaproponowałem: 'Kupmy razem mieszkanie i zdecydujmy się też na dzieci'" - wspominał sportowiec w rozmowie z "Panią".

"Kiedy powiedziała mi, że będę ojcem, poczułem wielką radość i wielki lęk. Lubię czuć, że mam wpływ na to, co się dzieje w moim życiu. A tu zaczyna się przygoda, której nie da się całkiem kontrolować" - wyznał w cytowanym wcześniej wywiadzie.

Oboje - Olga i Grzegorz - byli pewni, że gdy Helenka będzie już na świecie, pobiorą się. Niestety, zamiast stanąć na ślubnym kobiercu, podjęli decyzję o rozstaniu.

"Jest to trudny czas, ale nie podjęliśmy tej decyzji z dnia na dzień. Obydwoje z Grzesiem pracowaliśmy nad naszym związkiem, staraliśmy się z całych sił. Nie udało się i musimy się z tym pogodzić. Spędziliśmy wspólnie 3 i pół roku, mamy do siebie szacunek a przede wszystkim jesteśmy rodzicami i dobro dziecka jest dla nas sprawą priorytetową" - poinformowała aktorka w mediach społecznościowych. 

Nowy ukochany jest dla niej kwintesencją domu i rodziny

Wkrótce po zakończeniu swojego związku z Sobieszkiem Olga straciła głowę dla Łukasza Nowaka, znanego podróżnika, który - podobnie jak wcześniej Grzegorz - liczył, że aktorka zostanie jego żoną. W 2021 roku urodziła się ich córeczka Zofia, a oni... rozstali się.

Olga Frycz przez prawie trzy lata samotnie wychowywała córki, wierząc, że w końcu los się do niej uśmiechnie i spotka mężczyznę, który pokocha nie tylko ją, ale też Helenkę i Zosię. Na początku 2024 roku poznała Alberta Kosińskiego. Córki aktorki od razu go polubiły.

"Wszystko poszło naturalnie. Nie wiem, z czego to się wzięło. Może z tego, że wcześniej pracowałem z dziećmi. Nie było większych problemów, a przynajmniej ja ich nie odczułem. Dziewczynki dobrze się ze mną dogadują" - opowiadał tancerz podczas niedawnej wizyty w studiu "halo tu polsat".

W styczniu tego roku Olga i Albert wybrali się razem na wakacje. Wrócili z nich jako narzeczeni.

"Kiedy pojawił się Albert, zobaczyłam, że to człowiek, z którym lubię spędzać czas. Jest dla mnie kwintesencją domu i rodziny, czyli tego, o czym zawsze marzyłam. Jest dopełnieniem całego mojego szalonego życia" - wyznała aktorka w rozmowie z prowadzącymi "halo tu polsat".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Olga Frycz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy