Świadomie zrezygnowała z macierzyństwa. Po latach wyznała czy żałuje
Olga Bończyk jest jedną z niewielu w Polsce bezdzietnych aktorek, które otwarcie mówią, że nie odkryły w sobie instynktu macierzyńskiego, a brak dzieci nie jest dla nich powodem do załamywania rąk. "Nie odczuwam, by przez to w moim życiu nastąpiła jakaś strata, niedowład, brak" - mówi, dodając, że nigdy nie żałowała decyzji o rezygnacji z posiadania potomstwa.
Olga Bończyk ma za sobą dwa zakończone rozwodami małżeństwa i kilka związków, po których - jak twierdzi - zostało jej wiele miłych wspomnień.
"Żaden z moich partnerów nie chciał dla mnie źle. Każdy starał się dawać mi jak najwięcej. A że się nie udało? Trudno" - wyznała niedawno w rozmowie z "Vivą!".
Aktorka nie kryje, że z żadnym mężczyzną, z którym układała sobie życie, nie chciała mieć dziecka.
"To, że nie jestem mamą, jest moją świadomą decyzją" - stwierdziła na łamach "Na żywo".
Pytana o macierzyństwo, Olga Bończyk tłumaczy, że nieposiadanie dzieci nie jest dla niej powodem do wstydu.
"Opinia publiczna uważa, że kobieta spełniona to taka, która jest mamą. Ja uważam, że dziecko jest dopełnieniem dobrej, bezpiecznej i szczęśliwej rodziny, która jest w stanie dać mu miłość, troskę i czas" - stwierdziła w cytowanym już wywiadzie.
"Miałam takie życie, które pozwoliło mi na rozwój i nie udało mi się podjąć decyzji o rezygnacji z tego, co kocham" - wyznała.
Aktorka zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma w jej życiu nikogo, kto zająłby się nią, gdyby potrzebowała opieki. Mówi, że nie przeraża ją "samotna starość" i wcale nie żałuje, że nie zdecydowała się na dziecko.
"Nie czuję się niepełna bez dziecka. To, że nie zostałam mamą, nie zbudowałam swojej rodziny z biegającymi dookoła mnie dzieciaczkami, zupełnie mi nie umniejsza. Nie czuję się przez to gorsza" - powiedziała podczas wizyty w studiu "Pytania na śniadanie".
Olga Bończyk wie, że macierzyństwo to ogromna odpowiedzialność. Nie podoba się jej to, że wiele matek wykorzystuje dzieci albo do ratowania rozpadającego się związku, albo jako "kartę przetargową" po jego zakończeniu.
"Dziecko potrzebuje stabilności, stałości. Potrzebuje obojga rodziców" - podkreśliła w "Pytaniu na śniadanie".
"Ja wiele lat temu podjęłam decyzję... Moje życie tak się układało, że nie czułam na tyle stabilizacji, żeby na dziecko się zdecydować. Kwestię rodzicielstwa trzeba udźwignąć nie tylko w chwili porodu, ale i przez kolejnych 18 lat" - powiedziała "Vivie!", dodając, że tak naprawdę nigdy nie miała instynktu macierzyńskiego.
"Ludzie pytają, czy nie żałuję. A czego miałabym żałować? Moje dwa małżeństwa się rozpadły, a parę prób budowania związku się nie powiodło. Macierzyństwo w takich realiach byłoby skrajną nieodpowiedzialnością" - dodała.