Straciła ojca, gdy miała 10 lat. Gdy odszedł, musiała walczyć o przetrwanie
Nie ma dnia, by Anna Guzik-Tylka nie myślała o zmarłym 38 lat temu ojcu. Właśnie z nim kojarzą się jej najpiękniejsze chwile dzieciństwa. "Było szczęśliwe, choć nie brakowało w nim dramatycznych wydarzeń" - wspomina i dodaje, że po śmierci taty życie całej rodziny wywróciło się do góry nogami.
Anna Guzik-Tylka miała 10 lat, gdy straciła tatę. Kiedy dziś o nim mówi, uśmiecha się, ale w jej oczach pojawiają się łzy.
"Pamiętam go jako przystojnego, wysokiego mężczyznę, bardzo pozytywną postać, radosną, niezwykle towarzyską. Wszyscy go uwielbiali. Gdy odszedł, razem z mamą i bratem musieliśmy walczyć o przetrwanie" - opowiadała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Aktorka nie kryje, że uważa mamę za bohaterkę. Helena Guzik jako pierwsza w rodzinie ukończyła studia, założyła własną firmę, po śmierci męża, choć było jej bardzo źle, ani na chwilę nie przestała wierzyć, że nad jej głową jeszcze kiedyś zaświeci słońce.
"Wychowała mnie, wykształciła, pomogła w życiu nie raz i nie dwa" - napisała o niej pod ich wspólnym zdjęciem.
"Dała mi przykład, że kobieta, która chce, może wszystko. Umiała ustawić nam życie, a przy tym potrafiła o siebie zadbać. Zawsze była i ciągle jest elegancka, piękna" - dodała.
Anna Guzik-Tylka wspomina dzieciństwo jako okres wielkiej szczęśliwości.
"Kluczem do szczęścia jest miłość i akceptacja, a tego w moim domu nigdy nie brakowało, i jednego, i drugiego miałam pod dostatkiem" - wspominała w rozmowie z "Poradnikiem domowym".
Gdy żył jej tata, każdego roku całą rodziną jeździli nad morze czerwonym maluchem, w sobotnie wieczory razem oglądali "Kojaka", słuchali radia albo czytali książki.
"W lutym 1987 roku to się skończyło jednym cięciem" - wyznała w cytowanym już wywiadzie.
Rodzice Anny - Ślązacy z krwi i kości - byli równorzędnymi partnerami. Oboje pracowali zawodowo, razem podejmowali decyzje dotyczące spraw familii.
"To był dość nowoczesny model małżeństwa, taki mam w głowie i taki staram się kontynuować. W rodzinie każdy ma prawo się wypowiedzieć i każdego trzeba szanować" - stwierdziła aktorka w podcaście Żurnalisty.
Pytana, czego nauczyła ją mama, Anna Guzik-Tylka bez wahania mówi, że radzenia sobie w sytuacjach bez wyjścia i samodzielności, ale też podejmowania decyzji zgodnych z tym, co podpowiada serce i sumienie.
Helena Guzik nie opuściła ani jednej premiery córki.
"Zawsze była dla mnie oparciem, mogłam na niej polegać jak na Zawiszy. Odwdzięczałam się jej tym, że dobrze się uczyłam i nie sprawiałam żadnych problemów. Mama miała do mnie zaufanie" - opowiadała Anna Żurnaliście.
Aktorka tylko raz podpadła mamie, gdy będąc 15-letnią licealistką wybrała się z koleżanką na koncert Guns N'Roses do Pragi i... zgubiła się w obcym mieście. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, cała i zdrowa wróciła do domu.
Anna Guzik-Tylka wychowywała się w domu, w którym bardzo ważne było, aby rodzina trzymała się razem. Dobrze pamięta, jak mama mówiła jej, że szacunek do rodziny dla każdego człowieka powinien być priorytetem.
"Żywe też były dla nas takie wartości jak uczciwość, pracowitość, rzetelność. To moje zaplecze moralne, z którym weszłam w dorosły świat" - wyznała w "Rozmowach bez kompromisów".
Nie ma dnia, by aktorka nie myślała o tacie. Wie, że jeśli nie będzie o nim myśleć, to go zapomni, a tego bardzo by nie chciała. Z nim kojarzą się jej najpiękniejsze chwile z dzieciństwa.
"Bardzo o nas dbał, bardzo nas kochał" - napisała.