Status: to skomplikowane. Wojciech Malajkat o trudnej relacji z kinem
Wojciech Malajkat to jeden z najciekawszych i najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia, reżyser, profesor, rektor, a ponadto również kochający mąż i ojciec. Niestety, w ostatnich latach praktycznie nie widzimy go na dużych ekranach. Z kinem łączy go skomplikowana relacja.
Wojciech Malajkat w 1986 r. został absolwentem Wydziału Aktorskiego w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Swoją karierę aktorską rozpoczął w teatrze jeszcze jako student, debiutując rolą Błazna w "Królu Learze" w reżyserii Haliny i Jana Machulskich. Niewiele brakowało, a nigdy nie zostałby aktorem - jego mama bardzo sprzeciwiała się temu pomysłowi i wolałaby, żeby został lekarzem.
Znaczną część jego aktorskiego dorobku stanowi owocna współpraca z Jerzym Grzegorzewskim oraz lata spędzone na deskach warszawskich teatrów. Gwiazdor na koncie ma wiele udanych ról w filmach fabularnych. Debiutował na ekranie w obrazie "Pogrzeb lwa" (1987), później pojawił się również m.in. w "Wielkim tygodniu" (1995) oraz "Ogniem i mieczem" (1999), gdzie brawurowo zagrał rolę Rzędziana.
Niestety, w ostatnich latach karta nieco się odwróciła. Na ekranach kin pojawia się rzadko, a w wywiadzie opublikowanym w Interii Film w 2013 roku zdradził, że "nie interesują go złe scenariusze".
"Nie interesują mnie złe scenariusze. Jeżeli któryś mnie zainteresuje, wchodzę w dany projekt. Polega to na uczciwej pracy i współpracy. Jeśli znajdę się w miejscu, w którym panuje pośpiech i bałagan, wycofuję się z niego."
Jak obecnie wygląda jego relacja z kinem?
W ostatnich regularnie widywaliśmy Wojciecha Malajkata w kolejnych częściach polskiej komedii "Listy do M.", ale brakowało go w innych produkcjach. Z czego wynika taki stan?
"Dyplomatycznie mógłbym odpowiedzieć, że dostaję bardzo dużo propozycji, ale nie spełniają one moich oczekiwań. Prawda jest jednak taka, że tych propozycji zwyczajnie nie ma. Kino najwyraźniej nie jest mną zainteresowane" - wyjaśnił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", jednak nie jest tym faktem załamany.
Nie narzeka na brak pracy, bo wciąż silnie związany jest z teatrem, w którym się spełnia i może działać z pomocą swojej wyobraźni i fantazji.